Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012-09-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
"Dzisiaj dostrzegłam na głowie pierwszy kosmyk siwych włosów, który przypomniał mi, że wkrótce i ja mogę zostać babcią. Zadrżałam. jaką też będę babcią? Jaką właściwie jestem matką? W nikłym świetle zmierzchu czekałam, aby przyszedł do mnie Chris i żeby jego błękitne oczy powiedziały mi, że jeszcze nie gasnę, że nie jestem papierowym, lecz prawdziwym kwiatem."
Kolejna cześć sagi o rodzinie Dollangangerów już za mną. Tym razem mijają lata od pożaru w rezydencji Corinne - matki Cathy i Chrisa. Ich matka unika poniesienia odpowiedzialności za popełnione zbrodnie sprzed lat i zostaje umieszczona w szpitalu dla psychicznie chorych. Cathy po śmierci swego drugiego męża Paula "zakłada rodzinę" ze swoim bratem Chrisem. Synowie Cathy- Jory i Bart dorastają (Jory ma 14 lat, a Bart ma 10). Chłopcy są nieświadomi, że ich matka i ich ojczym są rodzeństwem.
Cathy już nie tańczy, ale ma własną szkołę baletową i mimo , iż jej przybyłe kontuzje nie pozwalają na większy wysiłek , ona poświęca cała swą uwagę i serce tańcowi. Chris jest spełnionym lekarzem. Natomiast Jory jest zrównoważonym , bardzo oddanym matce miłośnikiem tańca. Marzy o wielkiej karierze tancerza. Natomiast Bart jest dzieckiem frustrowanym, samotnym, agresywnym i społecznie odizolowanym. Bart czuje się odtrącony przez matkę i niezauważalny. Ten fakt zmienia , gdy do domu obok wprowadza się tajemnicza kobieta w czarnej sukni i woalce na twarzy. Bart pod wpływem bywania w domu sąsiadki zmienia się dramatycznie. Pomału popada w obłęd i zaczyna walkę psychologiczną z samym sobą....
Abstrahując do zamysłu pisarki , dochodzę do wniosku, że opowieść o losach tej rodziny powinna się już zakończyć. Tak , jak pierwsza część mnie zachwyciła, to każda kolejna jest coraz bardziej mizerna. Pomijając, że drażnili mnie Cathy i Chris i nie mam namyśli mojego stosunku do ich kazirodczego związku. Ale ich postawy, ich ignorancja wobec Barta. Byli oni nieporadni. Cathy wciąż żyje przeszłością , popełniając podobne błędy swojej matki.
Najbardziej drażniły mnie liczne powtórzenia. Bart wiecznie się rozczula, a Jory co moment powtarza te same fragmenty tekstu, które występowały rozdział/y wcześniej. Nie podobały mnie się też wielokrotność występowania zdań prostych, które kompletnie do mnie nie przemawiały. Mam także zastrzeżenia , co do epilogu tej części.
Za moment za mną koniec czwartej już części "Kto wiatr sieje" , potem "Ogród cieni". Pewnie zastanawiacie się czemu , mimo że, mam już negatywne odczucia po poprzednich pozycjach czytam dalej? Bo mimo wad jestem ciekawa końca tej historii, choć już pomału się jej domyślam.
Nie odradzam , ani nie zachęcam do sięgnięcia po tę powieść. Każdy musi sam ocenić, czy przemknie, ledwo się doczłapię do końca , a może ciśnie od razu w kąt.
Naprawdę, ta saga nie jest jakąś wybitną literaturą. Ot, podrzędna, do bólu przewidywalna i czasem szmirowata. Pierwszą część dzięki intrygującemu pomysłowi na akcję przeczytałam ekspresowo, za to z drugą się męczyłam i naprawdę sama nie wiem, dlaczego przeczytałam trzecią część, a teraz zabrałam się za czwartą.
Czytając kolejną część, czyli „A jeśli ciernie...” Virginii C. Andrews nie spodziewałam się fajerwerków. Historia opowiadana jest z narracji synów Cathy – Jory'ego oraz Barta. Otrzymujemy dość normalną opowieść, nadal niezbyt ambitną, ale naszpikowaną tajemnicami i momentami bardzo wciągającą. Jednak dla osoby, która przeczytała poprzednie tomy, rozwiązanie książki nie jest na tyle zaskakujące. W sumie rozpoczęcie przygody z tą sagą od tego tomu nie byłoby głupim pomysłem, bo zakończenie pozwala na wywołanie u czytelnika większego zaskoczenia. Chociaż sama nie wiem, czy po przeczytaniu tego tomu sięgnęłabym po kolejne, a po „Kwiatach na poddaszu” wręcz rzuciłam się na „Płatki na wietrze”.
Autorka zrezygnowała z narracji z punktu widzenia Cathy i przyznam szczerze, że momentami mi jej brakowało. Fakt, dziewczyna zachowywała się w drugim tomie jak psychopatka, ale ciekawe było poznawanie fabuły z jej punktu widzenia oraz kłębiących się w niej emocji. Inna narracja była dla mnie zaskoczeniem. Jej synowie diametralnie się od siebie różnią, dzięki czemu przedstawiane wydarzenia opisywane są z wielu stron.
Fabuła na początku mi się dłużyła. Była nudnawa, opisy Barta jako małego psychola mnie drażniły, miałam po dziurki w nosie opisywanych problemów wychowawczych i zachcianek Cathy, nie wiedziałam, w którą stronę zostanie poprowadzona akcja i czy to, co aktualnie czytam, mi się podoba. Jednak im bliżej końca, tym nabierała ona tempa i jak zwykle wciągnęłam się w końcówkę. Powtarzam po raz kolejny – jest przewidywalnie, umiarkowanie słodko, dość mrocznie i dziwacznie, ale ja naprawdę potrzebuję na ten moment mojego życia tego typu lektury.
Polecam Wam, jeśli musicie się odmóżdżyć, nie rażą Was nieścisłości w fabule, czytacie kolejne części i tak jak ja nie wiecie dlaczego sięgacie po kolejne.
Ostatni tom bestsellerowej serii o rodzinie Casteel. Dramatyczna historia rodu Casteel wraca do początków! W ostatnim tomie sagi Annie Casteel Stonewall...
Trzeci tom nowej sagi autorki bestsellerowych ,,Kwiatów na poddaszu".Piękna i dumna Heaven Leigh Casteel rozpoczyna nowy rozdział swojego życia...