Heretyczka
Ayaan Hirsi Ali

Ile wiemy o tej religii, a ile chcemy wiedzieć? 

Autorka przyszła na świat w Somalii, jej ojciec jako przeciwnik ówczesnego prezydenta musiał wyjechać z kraju. Kobieta porzuciła religię i uciekła przed zaaranżowanym małżeństwem do Holandii. Tam dostała azyl, następnie wybrano ją do parlamentu.

Heretyczka obala mit głoszący, że islam jest religią pokojową.

Pochodząca z rodziny muzułmańskiej Ayaan Hirsi Ali, przyswajająca zasady islamu, aprobowała dżihad.  Dowodzi, że radykalizm, fundamentalizm nie są tożsame z brakiem wiedzy, wykształcenia. To nie jest reguła, bywa wręcz odwrotnie. Skrajność i ekstremizm przejawia też inteligencja.

W imię religii tłumaczy się przemoc, kary cielesne, nienawiść wobec kobiet.

Publicystka eksponuje potrzebę reformacji islamu. Charakteryzuje muzułmanów mekkeńskich, medyńskich. Przywołuje postać Mahometa, rekonstruuje etapy jego życia, działalności.

Autorka jest przekonana, iż większość stanowią muzułmanie z Mekki, skupieni na praktykach religijnych. Nie tolerują nakazów religijnych, których nie mogą pogodzić z nowoczesnością. Poddawani izolacji. 
Muzułmanie medyńscy stanowią ich przeciwieństwo. Ignorują i odżegnują się od praw kobiet. Bojkotują i potępiają demokrację. Za to akceptują terroryzm i tzw. ''honorowe" zabójstwa.

 Ayaan Hirsi Ali przedstawia katalog filarów islamskich, wpływ najistotniejszych dogmatów na mentalność, wybory i decyzje.

Prawo swobodnego i nieobciążonego strachem mówienia i pisania, to rzecz świętsza od dowolnej religii*.

Jestem zdania, że Heretyczka, to książka zmuszająca do refleksji i przemyśleń.

Polecam Wam te uporządkowane informacje na temat islamu.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)

Warto przeczytac. Daje do myslenia. Dlaczego liberalne grupy walczące między innymi o prawa homoseksualistów i kobiet, bronią niezreformowanego islamu? A zreformowany islam jeszcze nie istnieje, do jego blokady dokładają się również bezmyślne postawy ludzi "z zachodu", ludzi wolnych, mogących śmiało wygłaszać własne poglądy, jak chociażby Ben Affleck, który podczas telewizyjnego show wyraził oburzenie próbą krytyki islamu określając ją "rasistowską". Po zakończeniu programu wywiązała się dyskusja na ten temat i jeden z uczestników spytał: "jak myślicie, co by się stało, jeśli podarlibyśmy Koran na wizji?", po czym odpowiedział: "w wielu krajach wybuchłyby zamieszki, zaatakowane zostałyby ambasady, wielu ludzi zginęłoby w zamachach, a jedyną odpowiedzią na to byłby hashtag na twiterze #NotInOurName". I to dobrze obrazuje przykrą prawdę. Autorka pochodzi z muzułmańskiej rodziny i przekonuje, że to islam stanowi problem, a nie "radykalni" wyznawcy - jakoś współcześnie w innych religiach radykalizm nie objawia się w tak brutalny i sprzeczny z podstawowymi wartościami sposób. W islamie zapisane jest nawracanie całego świata, więc muzułmanie-imigranci nigdy nie dostosują się do praw obcego kraju, a prędzej będą działać w duchu dawnej inkwizycji. W islamie za apostazję, czyli odejście od wiary, grozi śmierć. Za cudzołóstwo - ukamieniowanie. Za kradzież - obcięcie ręki. Natomiast na męczenników czeka raj z kobietami. Broniąc tej religii tak naprawdę krzywdzimy jej wyznawców, krzywdzimy kobiety, osoby homoseksualne, ateistów, wolnomyślicieli, którym przyszło żyć w kraju muzułmańskim. Nie ma czegoś takiego jak islamofobia, jest islamotyrania.

(Kliknij aby rozwinąć opinię)