Joyland. Audiobook

Ocena: 4.48 (79 głosów)
Inne wydania:
Jeden z najpopularniejszych pisarzy wszech czasów powraca! Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam... Życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Bywają też cenne. Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się – i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie.

Informacje dodatkowe o Joyland. Audiobook :

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-09-21
Kategoria: Horror
ISBN: 978-83-8097-629-0
Czas trwania: 9 godz. 13 min. min.
Czyta: Krzysztof Plewako-Szczerbiński

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Joyland. Audiobook

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Joyland. Audiobook - opinie o książce

Stephen King "Joyland" ❤️ "Kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, jako czterdziestolatek wie to na pewno. Kiedy dobija do sześćdziesiątki, możecie mi wierzyć, jest zagubiony jak cholera." ❤️ Narratorem tej powieści jest główny bohater, który opisuje swoje przeżycia z kilkudziesięciu lat wstecz. Jako 21-letni Devin Jones, student, który zatrudnia się na czas wakacji jako pracownik starego, wesołego miasteczka. Chce nie tylko dorobić, ale przede wszystkim zapomnieć o swojej pierwszej miłości Wendy Keegan, która złamała mu serce.
Nawiązuje nowe znajomości ze stałymi pracownikami Joylandu, studentami Erin i Tomem, gospodynią pensjonatu, umierającym chłopcem i jego matką.
Zaciekawia go historia ducha zamordowanej dziewczyny w Domu Strachów. Prowadzi własne śledztwo. Kto jest zabójcą?
Książka o dojrzewaniu, miłosnych rozterkach, przyjaźni. Świetnie poprowadzone wątki fantastyczne i kryminalne z życiem codziennym.
Bardzo mi się podobało opisanie pracy wesołego miasteczka od podszewki. Ta historia od pierwszej do ostatniej strony sprawiła mi przyjemność. Ujęła, ale też przygnębiła - temat kalectwa i śmierci.
Zaliczam ją do ulubionych lektur! Uwielbiam ten kingowski klimat. ❤️

Link do opinii

Kiedy przy ostatniej wizycie w bibliotece zobaczyłam na półce powieść „Joyland” Stephana Kinga bez większego namysłu zgarnęłam ją pod pachę. Dlaczego? Bo uwielbiam twórczość tego pisarza. Przeczytałabym pewnie nawet książkę kucharską, gdyby takową napisał. „Joyland” zapowiada się bardzo ciekawie.

 Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam...

 Devin jest nieco zagubionym młodzieńcem, który nie do końca wie, co chce robić w życiu. A do tego przeżył właśnie wielki zawód miłosny. Szczerze mówiąc nie odczułam, żeby był jakiś taki naprawdę załamany. Może dlatego, że praca w parku rozrywki rzeczywiście sprawiła mu radość. Poznał tu przyjaciół, zaznał też nieco sławy. Nie jest szczególnie odważny ale w sytuacjach kryzysowych staje na wysokości zadania. Taki przeciętny młody chłopak, który mógłby być naszym sąsiadem.

 Narrator opowiadający całą historię jest w pierwszej osobie a jest nim główny bohater. Dzięki temu zabiegowi mamy dość ograniczona możliwość postrzegania otaczającego go świata, bo tylko z jego punktu widzenia. Nie wiem jak innym ale mi ułatwiło to wczucie się w klimat powieści. King zastosował jeszcze jeden zabieg. Opowieść jest w formie wspomnień Devina w podeszłym już wieku. Przez to chronologia jest nieco chaotyczna, bo bohater nieraz wspomina późniejsze wydarzenia. Nie ma też takiego dramatyzmu. Opowieść jest snuta jakby z pewnym dystansem do wszystkiego.

 Jeżeli ktoś sugerując się opisem z okładki spodziewa się kolejnej powieści grozy to rozczaruje się. To nawet nie jest kryminał. Jak dla mnie jest to nieco senna powieść obyczajowa z nutką kryminalną. Ale za to jaka klimatyczna. Mamy tu wprawdzie trochę duchów, mamy też wątek kryminalny. Jednak ani razu nie wystraszyłam się.

 Książka jest naprawdę rewelacyjna. Może to nie jest to, czego się spodziewałam ale nie jestem rozczarowana. Bardzo dobrze się mi ją czytało, Daje nieco do myślenia. Zastanawialiście się czasami jakie tajemnice skrywają wasi współpracownicy? Może czas zacząć?

 „Niektórzy ukrywają swoje prawdziwe oblicza... Czasem można poznać, że noszą maski, ale nie zawsze. Nawet ludzie o silnej intuicji mogą dać się nabrać.„

Stephan King, „Joyland”

Link do opinii

"Historia to zbiorowe i dziedziczne gówno rodzaju ludzkiego, wielka i stale rosnąca kupa łajna. Dziś stoimy na jej szczycie, ale wkrótce zostaniemy pogrzebani pod sraką następnych pokoleń."

Devin Jones to student, który na okres wakacji zatrudnia się w lunaparku, by zarobić na swoją naukę. Joyland - wspomniany park rozrywki - jest jednak miejscem z wielką przeszłością i tajemnicą. Jak się z czasem okazuje, chłopak oprócz zmagania ze swoim złamanym sercem, będzie musiał się zmierzyć z wychodzącą na wierzch mroczną przeszłością, a także śmiercią. 

"Wejdź, jeśli się odważysz."


Historia Devina, napisana jest w postaci wspomnień i sam bohater przedstawia nam swoją historię z przeszłości, którą pamięta mimo upływu lat i wie, że nie zapomni jej już nigdy, bowiem takie rzeczy zdarzają się dość rzadko, o ile w ogóle. 

 

Główny bohater jest zwykłym chłopakiem nie wyróżniającym się niczym nadzwyczajnym. Bardzo łatwo jest go polubić ( przynajmniej ja tak miałam ) bo zdecydowanie nie należy to typu irytujących bohaterów. Chłopak posiada dobre serce, które pokaże nie raz na kartach przedstawionej historii. Dodatkowo jest sympatyczny, z poczuciem humoru. Dzięki tak dobremu przedstawieniu bohatera przez autora, mogłam skupić się tylko i wyłącznie na nim, śledząc jego losy z zapartym tchem i wielkim zainteresowaniem.

Ogólnie mówiąc całe towarzystwo, w które zostajemy wprowadzeni podczas pracy w lunaparku jest intrygujące. Od prawdziwych kuglarzy i osób, które nie widzą świata poza niesieniem zabawy, po młodzików chwytających się jakiejkolwiek pracy na czas wakacji. Trzeba przyznać, że przy kreowaniu bohaterów autor bardzo się postarał.

Całość określona jest mianem horroru, chociaż jak dla mnie tego horroru w horrorze tyle co nic. Ja osobiście podpisałabym tę książkę pod obyczajówkę z zagadką kryminalną i zjawiskami paranormalnymi bo w końcu Pan King takie uwielbia najbardziej. 


Mimo, że gatunek nie zgadza się za bardzo z obietnicą wydawnictwa, ja nie czuje się rozczarowana. Wciągnęłam się całą sobą w losy szarego chłopaka z problemami i z zapartym tchem śledziłam jego dociekanie prawdy, na temat dawno zapomnianego zabójstwa, a przy okazji z wielkim zainteresowaniem przyglądałam się pracy pracowników lunaparku, która nie jest taka kolorowa, gdy stoi się po drugiej stronie lustra, nie jako odwiedzający park rozrywki, ale jako pracownik, który musi mieć na wszystko oko.

Spodobało mi się wprowadzenie żargonu osób pracujących, nadawał całości klimatu.

Akcja nie pędziła na łeb na szyje, a była jednostajna, ale nie nudna, pozwalała skupić się na prowadzonych wątkach, bez niepotrzebnego zagmatwania w głowie.

Pan Stephen tak poprowadził akcję, że ja nie spodziewałam się takiego rozwiązania spraw. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło jak i samo zakończenie, którego nie przewidziałam. 


"Mogę wam tylko powiedzieć to, co sami wiecie: niektóre dni to skarb. Nie ma ich wiele, ale sądzę, że w życiu każdego jest takich kilka. ...życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Czasem są cenne."

Czytając coraz więcej książek Pana Stephena King'a, wiem czego mniej więcej się mogę spodziewać, ale i tak zawsze zostaje zaskoczona. "Joyland" nie jest książka, przy której będziecie się bać wyjść z pokoju itp., owszem w kilku przypadkach możecie czuć psychiczny dyskomfort, ale nie będziecie przerażeni, ponieważ książka zdecydowanie nie straszy. Oczywiście występują w niej zjawiska kochane przez autora, ale są zarysowane w delikatny, a nawet subtelny sposób jak na King'a. 

Mimo tego, ja bawiłam się świetnie i wczułam się w całą historię prawie jak bym była jednym z wakacyjnych pracowników. Nie nudziłam się , nie przewidziałam zdarzeń, polubiłam bohaterów i przywiązałam się do nich. 

Zaznaczę, że nie jest to książką, którą oznaczę mianem najwspanialszej, ale była bardzo dobra.


Polecam ją dla tych, którzy sięgają po książki tego autora bez zawahania, lubią obyczajówkę w tle z zagadką kryminalną i zjawiskami paranormalnymi.

Nie polecam jeśli oczekujecie horroru zapierającego dech.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2018-05-23,

Jeżeli sięgacie po tę książkę, by się solidnie przestraszyć, to niestety musicie odłożyć tę książkę na bok. King zabiera nas jedynie w podróż do lat swojej młodości i nie chce nas straszyć. Joyland to powieść obyczajowa z nutą kryminału. Autor sprawnie buduje swoją historię, w której mamy małe i duże wydarzenia, a także te, które zostają w człowieku do samego końca. Co mam na myśli? Tworzenie pięknego i wzruszającego a zarazem strasznego i śmiesznego wycinka ludzkiego życia.

Lato roku 1973, małe miasteczko w Karolinie Północnej. Student Devin Jones rozpoczyna pracę w Joylandzie - parku rozrywki, który cieszy się popularnością wśród klientów. Joyland znany jest także z historii zabójstwa młodej dziewczyny podczas przejazdu Tunelem Strachu, której duch nawiedza to miejsce do dzisiaj. Mordercą jest chłopak, z którym dziewczyna przyjechała do parku, lecz nigdy go nie odnaleziono. Devin wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi - uroczą Erin i żartownisiem Tomem zaczynają interesować się sprawą. Lato się już kończy i tylko Devin pozostaje w mieście. Poznaje niepełnosprawnego chłopca z wyjątkowym darem i jego matkę, którzy znacząco zmienią jego życie. 

Choć zabrzmi to trochę dziwnie, to nie fabuła w tej książce jest najważniejsza. To sposób opowiadania sprawia, że wsiąkamy w świat Devina. Z każdą stroną jesteśmy coraz bliżej zakończenia. Tę książkę po prostu świetnie się czyta. 

Jednak nie wszystko jest kolorowe. Joyland jednej rzeczy miał za mało. Mowa tu oczywiście o stronach książki. Książka ma 336 stron zapisanych sporą czcionką, co jak na książki Kinga (który przyzwyczaja nas to pozycji objętościowo przypominających żelbetonowy kloc) to nie wiele. 

Głód na Kinga rośnie z każdą książką, a Joyland tylko go podsyca. 

Link do opinii

Powiesc napisana w sposob,ktory sprawia,ze czyta sie ja z przyjemnoscia i szybko.Klimatem opowiesci przypomina mi nieco "Zielona Mila".Z tych powodow moglbym wystawic jej 5-ke.Jednak "Joyland" ma powazna wade-bardzo dlugo nie dzieje sie nic konkretnego.A jak w koncu akcja przyspiesza,to rozwiazanie historii jest bardzo przewidywalne.

Link do opinii
Kolejna świetna książka Mistrza Pióra. Jak zawsze u Kinga wątki nadprzyrodzone i realistyczne splatają się ściśle tworząc historię, która wciąga czytelnika od pierwszego i trzyma w napięciu aż do ostatniego zdania...
Link do opinii
"Mamy jednak nadzieję, że zawsze będziecie wspominać czas spędzony w Joylandzie jako coś wyjątkowego. Nie sprzedajemy mebli. Nie sprzedajemy samochodów. Nie sprzedajemy ziemi, domów ani funduszy emerytalnych. Nie mamy żadnych celów politycznych. Sprzedajemy zabawę." Po raz kolejny spotykamy się z książką, gdzie pozornie prostej historii autor dodał odrobinę mrocznej treści i stworzył horror z dosyć ciekawie rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Osią fabularną tej powieści jest podejmowanie pierwszych dorosłych decyzji przez głównego bohatera, związanych z pragnieniem zamknięcia starych spraw i rozpoczęcia nowego życia. Spotyka on na swej drodze wielu ciekawych ludzi, którzy kształtują jego osobowość. Aby lepiej oddać myśl, przytoczę pewien cytat: "Każdego człowieka spotykamy w jakimś celu. Ktoś jest dla ciebie tylko próbą generalną. Ktoś inny - pracą nad błędami przed spotkaniem z kimś najważniejszym. A ktoś będzie właśnie tym najważniejszym. Istotne jest, by się nie pomylić i nie przejść obojętnie." Devin Jones to już wie i nie przeszedł obojętnie obok wspaniałego, śmiertelnie chorego chłopca. Stał się dla niego nie tylko Wesołym Psem Howiem, ale spełnił jego największe marzenie - nauczył go latać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-10-04, Ocena: 4, Przeczytałem,
JOY(audio)BOOK Każda książka Stephena Kinga to wielkie wydarzenie, nie tylko dla miłośników horroru. A co za tym akże każde ich „interpretacje”, od filmowych po komiksowe, budzą duże zainteresowanie. Nie inaczej jest więc z audiobookami, bo przeczytać czy obejrzeć to jedno, a zupełnie innym przeżyciem jest usłyszenie książki. Devin Jones to początkujący student, który by zarobić na czesne zaczyna pracę w lunaparku Joyland. Uratowawszy życie najpierw dziewczynce, a potem koledze z pracy, szybko staje się bohaterem. Jego życie zmienia się jedank, gdy zrywa z nim dziewczyna. Załamany postanawia porzucić tymczasowo studia i na stałe podejmuje pracę w Joylandzie. Lunapark zaczyna fascynować go coraz bardziej, szczególnie, że w Domu Strachów naprawdę straszy duch ofiary sprzed lat, mordercy której nie złapano po dziś dzień. Dev podejmuje się własnego śledztwa, które prowadzi go coraz dalej w prawdziwy koszmar… King w swojej twórczości miewał różne okresy. Po początkowych latach pełnych udanych, zachwycających i przełomowych dzieł nastał gorszy czas. I tak naprzemiennie działo się przez całą jego literacką karierę. Na szczęście „Joyland” należy do wciąż trwającego bardzo dobrego okresu, w którym autor powraca do tematyki i pomysłów sprzed lat, łącząc je ze znakomitą stylistyką, którą wykształcił w sobie przez dekady. Nie ma tu dłużyzn, jest kilka oczywistości, ale przede wszystkim nie brakuje emocji, ciekawej akcji i znakomitych wątków miłosno-obyczajowych, które dostarczają autentycznych wzruszeń. Na plus należy zaliczyć także porcję humoru, a także – a może przede wszystkich, skoro to z horrorem (czy raczej quasi-horrorem detektywistycznym) mamy do czynienia – podanie elementów grozy w formie legendy miejskiej. Zabieg ten, jakże prosty przecież, pozwala odbierać je jako bliższe nam, bardziej przyziemne i realne. I to dobrze przenosi się także na audiobookowy grunt. Miejska legenda to w końcu coś, co najlepiej przyjmować w formie snutej przez kogoś opowieści. Dlatego lektor czytający nam „Joyland” wystarcza bez żadnych ozdobników dźwiękowych. Zresztą takiej wersji sprzyja także sama stylistyka książki. King ma niesamowity gawędziarski talent, co w zestawieniu z lekką, przyjemną treścią podaną w pierwszej osobie daje znakomity efekt, którego słuchanie jest prawdziwą przyjemnością. Dlatego jeśli lubicie twórczość Stephena Kinga, książki z dreszczykiem albo po prostu bardzo dobre audiobooki, sięgnijcie po „Joyland”. Naprawdę warto. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/10/04/joyland-audiobook-cd-stephen-king-czyta-krzysztof-plewako-szczerbinski/
Link do opinii
Avatar użytkownika - djas
djas
Przeczytane:2016-08-31,
Książka o niczym. Zdecydowanie bardziej obyczajowa, niż horror, ale King znów był w bardzo dobrej formie bajarza i snuł swoją opowieść w taki sposób, że nie sposób było się od niej oderwać. Może przesadziłem, że książka jest o niczym. To opowieść o ludziach z lekką domieszką fantastyki i thrillera. Czyta się świetnie i polecam ją zdecydowanie. Warto mieć ją w kolekcji. Szczególnie, że w Biedronce można ją było kupić za 9,99...
Link do opinii
Avatar użytkownika - Hitomi
Hitomi
Przeczytane:2016-08-17,
Stephan King to prawdziwy król horrorów, ale chociaż ta książka nie skupia się głównie na fantastycznej części to czyta się ją naprawdę miło. Devin to w niektórych momentach naprawdę inspirująca postać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Twiggy
Twiggy
Przeczytane:2016-05-15,
I tym razem nie zawiodlam się na Kingu.
Link do opinii
Z założenia jest to podobno thriller/kryminał. No cóż, prócz niewielkiej wzmianki w fabule o dokonanym niegdyś morderstwie i rozważań głównego bohatera o tym, kto mógłby tego dokonać, żadnego kryminału tu nie ma, a już tym bardziej thrillera. Plus za portret psychologiczny bohatera, choć ciężko tego nie dokonać, kiedy cała powieść skupia się właśnie na nim. Coś w stylu obyczajówki w stylu Kingowskim. Nie jest zła, czyta się przyjemnie i szybko, jednak liczyłam na trochę grozy od mistrza, dostając zamiast tego kilka burzliwych emocjonalnie miesięcy życia młodego chłopaka. Ale! Ogromny szacunek i podziw dla Stephena, aby stworzyć tak wielowątkową powieść, łączącą w sobie kilka gatunków (podgatunków). King udowodnił po raz kolejny, że zdecydowanie nie jest pisarzem jednego, konkretnego rodzaju książek.
Link do opinii
King co napisze, to zawsze się dobrze czyta. Tutaj parada wspomnień lat 70.
Link do opinii
Jestem pełna podziwu twórczości Stephena Kinga i nieraz się zastanawiałam skąd on czerpie pomysły do swoich książek.Każda jego książka wciąga mnie niemal natychmiast.Tak było i tym razem choć początkowo myślałam że będzie to typowy horror o duchach i złu kryjącemu się w wesołym miasteczku.Mimo że jest tam historia o duchu zabitej dziewczyny i darze jasnowidzenia,jest to raczej opowieść o miłości i przyjaźni.Jest to historia młodego studenta Devina który w wakacje zatrudnia się w parku rozrywki Joyland. Poznaje tam kilkoro przyjaciół oraz chorego chłopca który ma dar jasnowidzenia oraz jego matkę z która połączy go więź.Próbuje tez rozwikłać zagadkę morderstwa pewnej dziewczyny która wydarzyła się w Joyland i której duch nawiedza park rozrywki.
Link do opinii
Idealny thriller autorstwa S.Kinga, trzymający napięciu przez cały czas czytania. Książka pokazuję siłę przyjaźni i skłania nas do akceptacji osób niepełnosprawnych. Pokazuje też dylematy młodego samotnego człowieka. A to wszystko najbardziej wesołym miejscu- w parku rozrywki. Jednak ta wesołość nie trwa wiecznie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - myszaj
myszaj
Przeczytane:2015-01-03,
W prozie Kinga ta książka zajmuje trzecie miejsce, zaraz po "Ręce mistrza" i "Dallas 63". Autor oddał klimat parku rozrywki, z jego żargonem i życiem wewnętrznym. Zaczynam czytać już tam jestem. Każdy detal pozwala mi czuć zapachy, grzać się w promieniach słońca. Książka wciągnęła mnie do tego stopnia że w kulminacyjnym momencie zapomniałam o prostej zasadzie - skoro bohater opowiada historię sprzed lat to przeżył. Polecam szczególnie tym którzy wolą "lżejsze" powieści tego autora. Jeśli chcemy po przeczytaniu się bać, to nie ta książka.
Link do opinii
Stephen King to kultowy pisarz amerykański. Specjalizuje się głównie w horrorach, ale nie unika innych gatunków literackich. Jego powieści to majstersztyk formy, budowania nastroju i konstruowania postaci. Tytułowy ,,Joyland" to park rozrywki. Wraz z głównym bohaterem Devinem Jonesem, który podjął w nim wakacyjną pracę, poznajemy przemysł rozrywkowy. Przyswajamy sobie żargon, tricki stosowane przez pracowników, aby zarobić więcej pieniędzy i przyciągnąć tłumy klientów. W ten sielankowy świat pisarz wplótł wątek kryminalny i wątek chorego na dystrofię mięśniową Mike'a. Devin jest chłopcem od wszystkiego: sprząta, sprzedaje, obsługuje karuzele, jest maskotką parku. Jego życie zmienia się, gdy zrywa z nim dziewczyna, poznaje tajemnicę Domu Strachów i zaprzyjaźnia się z Mike'm. Próbuje on rozwiązać zagadkę morderstwa sprzed lat, ociera się o ,,magię" i stara się na nowo poukładać swoje życie. Sama powieść skonstruowana jest świetnie. Od pierwszej strony akcja trzyma w napięciu: rośnie, kluczy, by w pewnym momencie eksplodować, przynosząc zaskakujące rozwiązanie. Język przesiąknięty żargonem kuglarzy jest bardzo naturalny, jego brak sprawiłby, że warstwa tekstowa byłaby uboga. Bardzo dobrze nakreślone zostały portrety psychologiczne bohaterów. Wzrusza i porusza los chorego chłopca. Jego postać nadała książce pewnej lekkości, szlachetności. Czytelnik zostaje wręcz uderzony zestawieniem małego schorowanego dziecka, świadomego zbliżającej się śmierci z jego dojrzałością psychiczną. O samej książce można powiedzieć wiele dobrego, natomiast minusem jest tekst z okładki. Według niego ,,Joyland" jest między innymi horrorem. Jak dla mnie to horroru w tej powieści nie było, no chyba że chodziło o Dom Strachu lub ducha dziewczyny, który tak naprawdę bardziej funkcjonował w opowieściach niż ukazującej się postaci.
Link do opinii
Nie od dzisiaj wiadomo, że S. King nazywany jest mistrzem grozy. Spoglądając na okładkę najnowszej książki "Joyland", można pomyśleć, że czytelnika czeka mrożąca w żyłach historia. Bo choć wesołe miasteczka w gruncie rzeczy kojarzą się dość przyjemnie, łatwo sobie wyobrazić, że gdy wszyscy odwiedzający opuszczą to miejsce, zło zaczyna wychodzić z najróżniejszych zakamarków... Zawiodą się jednak ci, którzy liczyli na to, że książka przyprawi ich o szybsze bicie serca. Co prawda mamy tu tajemniczego ducha, jest on jednak jedynie częścią kryminalnej zagadki. W "Joylandzie" nie doszukałam się choćby śladów horroru. Jest to książka obyczajowa z elementami kryminału.

Głównym bohaterem jest Devin Jones, student college’u, który na okres wakacji zatrudnia się w lunaparku. Praca ma nie tylko podreperować jego budżet, ale również ukoić jego zranione serce po rozstaniu z dziewczyną. Już od pierwszych dni staje się jasne, że praca w wesołym miasteczku zdecydowanie różni się od innych prac sezonowych. Można spodziewać się wszystkiego, od obsługi karuzel, przez sprzedaż przekąsek, aż po występy w stroju psa. Dużym plusem jest kontakt z bardzo ciekawymi osobowościami. Devin dość szybko spotyka kobietę, która przepowiada mu niezwykłe spotkania z dwójką dzieci. Jeszcze nie wie, że wraz z jednym z nich zostanie wplątany w morderstwo, jakie w tym miejscu zostało kiedyś popełnione. Niektórzy opowiadają, że duch ofiary nigdy nie opuścił lunaparku...

Przepowiednia wizjonerki i motyw ducha zamieszkującego dom strachów sprawiają, że czytelnik odczuwa przyjemne napięcie, w oczekiwaniu na rozwinięcie się całej sprawy. Niestety, im dalej w fabułę, tym bardziej jasne staje się, że autor obrał zupełnie inną drogę i wcale nie zamierza nas straszyć. Nie oznacza to automatycznie, że książka jest kompletnym rozczarowaniem. Jeżeli nastawimy się na przede wszystkim książkę obyczajową, mamy dużą szansę, by faktycznie się w niej rozsmakować. S. King otwiera nam drzwi do bardzo specyficznego środowiska. Praca w lunaparku obfituje w nietypowe zdarzenia. Zajęcia niektórych osób ocierają się nawet o magię. Autor wprowadził nas również w specyficzny język, jakim posługują się pracujące tam osoby. W zależności od rozmówcy, klienci parku będą bądź "ćwokami" lub "szaraczkami". Na temat pięknych dziewcząt można zawsze bezkarnie rozmawiać, nazywając je "dzióbkami". Być może te słownictwo jest jedynie wymysłem autora, jednak sposób w jaki opisuje nam zdarzenia sprawia, że wierzymy mu wręcz bezkrytycznie.

Sama historia dorastającego studenta jest bardzo przyjemna, chętnie mu kibicujemy, choć przynajmniej od połowy książki można już podejrzwać, jak będzie wyglądało zakończenie. Dużym plusem jest słodko-gorzki wątek z małym, chorym chłopcem, za sprawą którego w moim odczuciu cała opowieść nabrała rumieńców.

Choć jestem w stanie dostrzec mocne strony powieści, cenię sobie pióro autora i klimat, jaki potrafi stworzyć, tym razem trudno mi ukryć cień rozczarowania. Po pierwsze liczyłam na atmosferę grozy, z którą szybko musiałam się pożegnać. Mało tego, występujący w książce duch niczego szczególnego do powieści nie wprowadza. Ni to straszy, ni to intryguje, ni to pomaga. Czasem się pojawia, czasem nie, właściwie trudno wytłumaczyć, po co w ogóle kręci się po okolicy. Jeśli już nawet pogodzę się z faktem, że King tym razem straszyć mnie nie będzie, sama fabuła, choć calkiem sympatyczna i dobrze skrojona, nie powala na kolana. W pamięci mam nadal doskonałą książkę "Dallas 63" którą pomimo wyraźnych różnic objętościowych, czytało się zdecydowanie szybciej a historia naprawdę wciągała. W przypadku innego autora być może uznałabym, że książka jest dobrze napisana i ... szybko o niej zapomniała. W przypadku Kinga seria miłosnych rozterek młodzieńca z domieszką oczywistych niewygód podczas pracy w kostiumie psa, to zdecydowanie za mało. Sam autor powiedział że pewna scena z książki siedziała w jego głowie już 20 lat, ciągle brakowało jednak odpowiedniej fabuły. Kończąc "Joyland" nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że owa scena wyraźnie mu się znudziła i za wszelką cenę pragnął pozbyć się jej ze swojej głowy. Wyszło przyzwoicie, choć daleko od ideału. Dlatego z bólem serca jednak niniejszą książkę mogę polecić jedynie jako udane letnie czytadło.
Link do opinii
Jak na pozycję z półki "Króla horroru" książka nieco mnie rozczarowała. Autor bardziej skoncentrował się na opisie Joylandu i rozterkach życiowych Devina niż na tym, czego oczekiwałby wielbiciel jego książek... grozie.
Link do opinii
Nie lubię czytać książek ,które czytają wszyscy dlatego mocno się broniłam przed Kingiem. Ale w bibliotece leżała samotnie ta książka. W sumie słyszałam o niej i wzięłam. No jak na pierwsze spotkanie z królem horroru to się mocno zawiodłam bo z horrorem to nie miało nic wspólnego. Ale sama fabuła, pomysł na książkę fajny. Bardzo mi się podobała relacja Dave-Mike i to zapamiętam i mimo wszystko będę polecać książkę dalej. Innymi słowy - zjadłam.. z lekkim ociąganiem:)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Mamut
Mamut
Przeczytane:2014-03-07,
Czuje sie leciutko zawiedziona, niby na początku cośtam jest wspomniane o duchu, ale jak to u Kinga człowiek wciaga sie w ksiazkę:P
Link do opinii
Rewelacja! Młody bohater, po rozstaniu z dziewczyną postanawia przedłużyć wakacyjną pracę w parku rozrywki i nie wracać na studia. Dociekliwie stara się rozwikłać zagadkowe morderstwo w lunaparku. Seryjnym zabójcą okazuje się osoba, której nigdy bym o to nie podejrzewała. Zaskakująca lektura ze świeżym podejściem. Nie zawiodłam się.
Link do opinii
Niezła książka na dwa wieczory.Ciekawa fabuła wciąga czytelnika chociaż jest to książka zupełnie inna od poprzednich pozycji Kinga. W każdym razie na zimowy wieczór nadaje się idealnie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Furin
Furin
Przeczytane:2014-01-23,
Lekkie pióro Kinga sprawia, że książkę się zjada. Nie jest to co prawda powieść grozy, ale sam Król mówił, że to kryminalna nowelka. I faktycznie tak jest. Zagadka kryminalna to raczej drugi plan. Pierwsze skrzypce gra główny bohater i chory chłopiec z nadzwyczajnymi zdolnościami. Przyjemna, lekka lektura. Przeczytałem w czasie premiery i znów mam ochotę do niej wrócić. Polecam
Link do opinii

Stephen King niemal od 40 lat jest jednym z najsłynniejszych, najbardziej poczytnych pisarzy. Doskonale potrafi odnaleźć się w wielu literackich gatunkach m.in. horror, fantasy, science-fiction, kryminał lub powieść obyczajowa. Wiele jego dzieł zostało zekranizowanych i odniosły znaczący sukces. „Joyland” to najnowsza książka autora, która niedawno miała swoją premierę dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Akcja powieści rozgrywa się latem w 1973 roku w tytułowym, amerykańskim parku rozrywki, gdzie poznajemy Devina Jonesa, dwudziestojednoletniego studenta. Na okres wakacji chłopak zatrudnia się w wesołym miasteczku. Nowa posada staje się dla niego początkiem zaskakującej przygody. Nawiązuje bliskie relacje z innymi pracownikami lunaparku, poznaje nieuleczalnie chorego chłopca oraz odkrywa szokujące fakty dotyczące pewnego morderstwa sprzed lat. Już wkrótce nasz bohater przekona się, że czas spędzony w Joylandzie odciśnie na jego umyśle prawdziwe piętno. Dlaczego? Zobaczcie sami.

Mam bardzo mieszane uczucia, co do tej książki. Liczyłam na mocny, przerażający horror, zaś w rzeczywistości dostałam porządną dawkę klasycznej obyczajówki. Nie czuje się przez to jakoś szczególnie zawiedziona, ale mimo wszystko wolałabym już na samym początku wiedzieć, że najnowsze dzieło Stephena klasyfikuje się do nieco lżejszego gatunku. Początkowo gdzieś tam przemyka się krótka wzmianka o tajemniczych wizjach czy duchu zamordowanej dziewczyny, który zamieszkuje tutejszy park rozrywki, lecz w dużej mierze przez dwie trzecie książki czytamy o zawiłych perypetiach młodego studenta o gołębim sercu. King kreuje go jednak w iście mistrzowski sposób, że wszystko wokół przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Devin posiada magnetyczną siłę przyciągania. Jest nadzwyczaj naturalny  i zarazem niezwykły w tym, co robi. Wspólnie z nim przeżywamy rozczarowanie pierwszą miłością, jesteśmy świadkami mrożących krew w żyłach wydarzeniach oraz z pewną dumą obserwujemy, jak z dnia na dzień ewoluuje jego sposób postrzegania świata. To po prostu człowiek z krwi i kości, z którym chciałoby się iść na piwo i pogadać od serca. 

Tło obyczajowe wiedzie tutaj główny prym, jednakże miejscami przebija się także delikatny wątek kryminalny i nadprzyrodzony. Wprawdzie autor potraktował go zbyt po macoszemu, ale mimo wszystko każda scena świetnie ze sobą współgra w jedną, spójną całość. Gawędziarski styl narracji jest typowym atrybutem twórczości Kinga. Na szczęście nie spotkamy zbędnych opisów, czy nużących, długich dygresji. Tym razem mamy do czynienia z krótką i niezwykle treściwą historią, co uważam zdecydowanie na plus. Żywe i autentyczne dialogi przeplatane swoistym żargonem kuglarzy uatrakcyjniają fabułę i napędzają akcję, dzięki czemu książkę czyta się z nieustanym zainteresowaniem. Jednym z wielu atutów są bohaterowie, niezwykle barwni, wyraziści i wiarygodni w swoim zachowaniu. Najbardziej do gustu przypadło mi sensacyjne zakończenie pełne adrenaliny, napięcia i grozy. Szkoda jednak, że dopiero na samej mecie autor pokazał swoje słynne, mroczne oblicze.

 Nie żałuje spotkania z „Joyland”. To bardzo wyjątkowa powieść o dorastaniu, cierpieniu, chorobie, ludzkich dylematach i poszukiwaniu swojego jestestwa. Polecam nie tylko fanom Stephena Kinga, lecz wszystkim osobom bez względu na czytelnicze preferencje. ,,Wejdź jeśli się odważysz’’. Zapraszam.

Link do opinii
Wielokrotnie wspominałam, że za twórczością Stephena Kinga nie przepadam. Jego horrory sobie już odpuszczam, ale czytałam, że "Joyland" jest zupełnie inną książką spośród tych, które dotychczas napisał. I to chyba to mnie zachęciło. Pomyślałam sobie, że może w takim wydaniu pan King mi się spodoba. Głównym bohaterem jest student Devin Jones. W wakacje podejmuje pracę w lunaparku Joyland. Chce zarobić i zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Park rozrywki na zawsze zmieni życie chłopaka. Dodatkowo zainteresowało go zabójstwo młodej dziewczyny. Książka ta na pewno nie jest horrorem. Tutaj nawet nie ma się czego przestraszyć. Jest to powieść obyczajowa z kiepskim wątkiem kryminalnym i troszeczkę lepszym wątkiem romantycznym. Początek jest straszliwie nudny, miałam wrażenie, ze ciągle czytam o tym samym. Kocówka jest o wiele lepsza, zaczyna się tam pojawiać wątek psychologiczny, ale to nie jest to, czego oczekiwałam. Jest to tylko zwykła historia dwudziestojednoletniego chłopaka. Historia, która mnie osobiście nie porwała, chociaż książkę czytało się ekspresowo, a to głównie za sprawą odpowiedniej wielkości czcionki marginesów no i oczywiście ilości wolnego czasu. Główny bohater to młody chłopak, który przeżywa swoje pierwsze miłosne rozczarowanie, tak naprawdę jeszcze dojrzewa, poszukuje swoich ścieżek. Jest to bohater odważny, sympatyczny i uczuciowy. Jest bardzo dobrze wykreowany, czytelnik ma okazję go dobrze poznać. Devin jest też narratorem książki i o wszystkim dowiadujemy się z jego perspektywy. Mi książka nie przypadła do gustu, ale myślę, że dla fanów Stephena Kinga lub wielbicieli obyczajówek będzie strzałem w dziesiątkę. Oj, ja się chyba do pana Kinga nigdy nie przekonam. Możecie mnie namawiać, ale "Joyland" to już moja szósta książka tego autora i kolejny raz jestem zawiedziona. Po prostu nie potrafię dostrzec jego fenomenu. Chyba mamy inne pojęcie strachu i grozy. kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
W swoim życiu przeczytałem wiele książek autorstwa Stephena Kinga. Wiem także, że wiele mam jeszcze do przeczytania. Mimo tego śmiało mogę się określić fanem króla horrorów. Jednak tym razem w ogóle nie mamy do czynienia z horrorem, chociaż opis na tyle książki mógłby o tym świadczyć. Pojawia się w nim park rozrywki o nazwie Joyland, a w nim nawiedzony Straszny Dwór. W mniemaniu fanów kolejna walka dobra ze złem w postaci młodego studenta Devina Jonesa (zwanego Jonesssy) oraz 10-letniego Mike'a Rossa. Wszystko to, za co kocha się Kinga. Jednak nic z tych rzeczy, czym nas King raczył przez wiele, wiele lat. Mamy do czynienia z bardzo dobrą powieścią obyczajową z domieszką kryminału. Jednak nie tego oczekuje się od mistrza horroru. Czytelnik ma się bać i z drżeniem rąk przewracać każdą kartkę by za jej rogu coś na niego nie wyskoczyło. Nie tym razem jednak. Pod tym kątem jestem strasznie zawiedziony tymże tytułem. A miało być tak pięknie. Odnoszę wrażenie, że pan King zaczyna czytelników traktować pobieżnie i już tak nie porywa. Teraz pora odpowiedź na pytanie, czy książka była zła. Niestety nie była ona zła. Ma ona swoje plusy, jednak od Stephena Kinga musimy żądać więcej niż to, co przestawił w Joylandzie. Komuś kto nie spotkał się wcześniej z jego wcześniejszymi tytułami będzie zachwycony. Podejrzewam, że większość fanów poczuje się niemiłosiernie zawiedziona jak ja. Jednak nie będę Was odmawiał od tej pozycji. Sami się przekonajcie i wyróbcie sobie o niej zdanie. Ocena: 6/10 Recenzja opublikowana na moim blogu: http://danwaybooks.blogspot.com/2013/06/miejsce-gdzie-nie-straszy.html
Link do opinii
Stephen King niestety nie zachwycił mnie swoją najnowsza powieścią. Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie, jednak nie miała nic wspólnego z poprzednią literaturą pisaną przez Kinga. Pojawia się tu wątek ducha, jednak jest on całkowicie zrzucony na drugi plan. Skupiamy się tu na młodym mężczyźnie, jego rozterkach życiowych i relacjach z niepełnosprawnym chłopcem. Jak już mówiłam książka jest przyjemna lecz nie jest gatunku grozy. Nie polecam fanom horrorów aby nie zrazili się do Kinga.
Link do opinii
Jak na powieść autorstwa Kinga, "Joyland" nie zachwyca. Jest to swoistego rodzaju odskocznia od grozy jaka wychodzi spod pióra tego autora, jak na przykład w "Miasteczku Salem". Mamy tu do czynienia ze zwykłą historią zwykłego chłopaka, Devina Jonsa. Ciekawy jest tu wątek kryminalny jakim były morderstwa młodych dziewczyn w parkach rozrywki, w tym jedno, które miało miejsce właśnie w Joylandzie. Jednak wprowadzenie do akcji ducha, który pojawia się tak naprawdę tylko na chwilę jest zupełnie niepotrzebne. Być może King chciał wprowadzić do książki element grozy, jaki występuje w innych jego powieściach, jednak w wypadku "Joylandu" motyw ducha jak dla mnie był zbędny.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2013-09-04,
Złamane serce to coś, co przez bardzo długi czas nie daje nam spokoju. Męczy i dręczy, spać po nocach nie daje. Zastanawiamy się, co takiego złego zrobiliśmy, że ukochana osoba od nas odeszła, czego takiego nam brakuje, że nie możemy być szczęśliwi i kochani? Jednak takie zadręczanie się jest jeszcze gorsze niż sam zawód miłosny. Zapewne tylko dlatego, żeby nie popaść w chory obłęd, szybko szukamy sobie jakiegoś zajęcia, które zaprzątnie nasze myśli... podobnie jak Devin Jones. Devinowi udało się to szybko - znalazł pracę w lunaparku, która go całkowicie pochłonęła. Jednak wymazanie z pamięci byłej dziewczyny, pierwszej miłości, nie przyszło mu już tak łatwo. Jednak miejsce ku temu wybrał niemal idealne - lunapark. Pełen radości, muzyki, kolorów i zabawy. Piękne i bajkowe miejsce, które przenosi człowieka do innego świata i pozwala zapomnieć o realiach życia. Tak to przynajmniej wygląda normalnie, ale park rozrywki jakim jest Joyland kryje w sobie brutalną tajemnicę. Parę lat temu popełniono w nim straszne morderstwo, a duch zamordowanej dziewczyny podobno do tej pory pojawia się niektórym zwiedzającym... Przyszedł czas na moje pierwsze spotkanie z autorem jakim jest Stephen King. Teoretycznie mogłam zacząć od innej pozycji, ale jakoś padło na tę najnowszą - ,,Joyland". Mój kolega, który zaczytuje się w książkach tego autora powiedział jedno: ,,Trochę szkoda, że zaczynasz od tej...". Szkoda, czy nie, stało się. Moja wizja na temat tego pana była taka: mistrz w budowaniu napięcia i w tworzeniu mrożących krew w żyłach horrorów. Dlaczego jednak uparłam się na coś takiego? Sama do końca nie wiem, ale właśnie tego spodziewałam się w powieści, po którą sięgnęłam. Nie jest to jednak mrożący krew w żyłach horror. Właściwie mam problem z zakwalifikowaniem tej powieści do konkretnego gatunku. Zawiera w sobie elementy obyczajowe, kryminalne, sensacyjne i może lekką nutkę wyżej wspomnianego horroru, ale tylko lekką. Jednakże zupełnie nie przeszkodziło mi to w tym, żeby się dobrze bawić podczas czytania. Faktycznie, przyznaję, że liczyłam na coś innego. Jednak to, co otrzymałam, wcale nie zepsuło mojego nastroju i nie rozczarowało mnie. W końcu nie mam doświadczenia z książkami tego autora, więc nie mam prawa negować tej książki. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie - płynny i lekki styl autora, ciekawa i poruszająca fabuła, różnorodni bohaterowie, ciekawe miejsce akcji. To książka o prawdziwym życiu - dorastaniu, problemach ( i to naprawdę poważnych), przyjaźni, stracie, a nawet o chorobie i śmierci. Bardzo realistyczna powieść, w której można znaleźć tak wiele nauk na przyszłość. Zdecydowanie ma w sobie morał, i to pewnie nie jeden. Każdy znajdzie w niej własne przesłanie, a przy okazji przeczyta dobrą lekturę. W sumie jest to rodzaj opowiadania. Devin Jones opowiada czasy swojej młodości, kiedy to podjął się pracy w lunaparku. Przyszło mu zmierzyć się z wieloma trudnościami, przede wszystkim z tajemnicą brutalnego morderstwa, które go zaintrygowało tak, że bardzo chciał odkryć prawdę. Drugą istotną rzeczą była swego rodzaju przyjaźń z ciężko chorym młodym chłopcem. Nie jestem przekonana, czy mogę tu mówić o budowaniu napięcia, chociaż z pewnością kilka takich sytuacji było. W większym stopniu jednak rozbudzona została moja ciekawość - kto i dlaczego popełnił zbrodnię w Joyland'zie, czy Dev to odkryje, jak dalej potoczą się losy jego i innych bohaterów... Cała historia potrafi czytelnika wciągnąć do swojego świata. Nie jest to horror, przez który serce podejdzie Wam do gardła, ale na pewno jest to życiowa powieść, która być może Was poruszy, to już zależy od człowieka. Nie mogę porównać tej lektury do żadnej innej książki King'a, ale mogę szczerze przyznać, że czytałam ją z przyjemnością. Dobrze się bawiłam, a to chyba najważniejsze - że lunapark dostarczył mi rozrywki, w końcu takie jego zadanie, prawda? Wiem również, że na pewno sięgnę po inne książki tego autora, bo bardzo spodobał mi się jego styl i sposób pisania. Elementów grozy tutaj brak, ale jest jedna ważna rzecz dotycząca tej powieści - jest wyjątkowo autentyczna. Uważam, że warto się z nią zapoznać i poświęcić jej trochę czasu i zobaczyć, jakie życie potrafi momentami być niesprawiedliwe. Zdecydowanie godna uwagi. Wystawiam 7/10. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości księgarni dobreksiazki.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - yerba
yerba
Przeczytane:2013-06-16,
Autora przedstawiać nie trzeba. Król pisarzy jest tylko jeden. Konia z rzędem dla tego, kto nie czytał chociaż jednej powieści, albo opowiadania Stephena Kinga. Po lekturze "Joylandu" odetchnąłem z ulgą. W tej opowieści poczułem i zobaczyłem starego, dobrego Kinga. Pisarz tym razem bawi się z nami formami. Nie jest to utwór, który można jednoznacznie kategoryzować i zaszufladkować. Nie będę się rozpisywał o fabule, gdyż myślę że ta jest wystarczająca znana z innych stron. Wesołe Miasteczko kojarzy mi się z dzieciństwem i radością. A King pokazuje nam także inne oblicze tego miejsca, pozwalając zajrzeć za kulisy takowego miejsca i poznać historię, która chociaż w części mogła się zdarzyć. Ilu z nas nie przeżyło zawodu miłosnego? To teren, który żyje nawet wtedy, gdy nie jest dostępne dla zwiedzających. Morderstwo, pojawiający się duch, jasnowidzenie i tajemnice parku rozrywki. Wszystko doprawione szczyptą grozy i narastającego napięcia. Kiedy nam się wydaje że zaraz będzie wielkie BUM, jest coś zupełnie innego. Prawdziwy mistrz zaskakiwania. Akcja w "Joyland" miejscami toczy się opieszale, ale przecież nie mamy tutaj do czynienia z książką akcji. Mimo tego, autor potrafi zatrzymać przy sobie czytelnika. Kiedy przeskakiwałem na kolejną stronę na Kindlu - (książka w formie ebooka) - czekałem na to, co wydarzy się dalej. Kocham dopracowane sceny, dopowiedziane historie i wyraziste postacie. Wtedy mój umysł pracuje na pełnych obrotach. Styl Kinga nie jest możliwy do skopiowania. Dokładnie zaplanował miejsce swojej narracji, dokładnie opisał miasteczko, pracowników i kolejne postacie, które wprowadzał stopniowo. Ujęła mnie historia niepełnosprawnego chłopca z darem jasnowidzenia, podoba mi się historia opowiedziana z perspektywy czasu. Oczywiście takowych smaczków jest o wiele, wiele więcej. King potrafi zaczarować każdą stronę, zahipnotyzować swoją formą i przesłaniem. Osobiście uwielbiam historie, które dzielą się w przeszłości. Amerykańskie miasteczka które opisuje King w swoich książkach żyją własnym życiem. Tytułowy park rozrywki jest taki sam. Po lekturze zapragnąłem wyjechać do tego miejsca (jakby naprawdę istniało). Brawo Mistrzu. Uwierzyłem, że Joyland naprawdę istnieje. Samo zakończenie powieści nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale to nie wpłynęło na ogólny odbiór. Czy ta historia kończy się szczęśliwie? Warto się samemu przekonać. Nie zawiedziesz się czytelniku. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2022-05-19, Ocena: 5, Przeczytałam,

"Kiedy mowa jest o przeszłości, każdy pisze fikcję"

 

Kolejny bardzo dobry King. Starszy człowiek, po dziewięćdziesiątce, opowiada o swojej pracy w lunaparku w czasie lata roku 1973. Devin Jones, jak wielu amerykańskich studentów, w latach siedemdziesiątych, latem dorabia sobie w Joyland, sprzedając "zabawę", jak nazywa tę pracę właściciel lunaparku. Jednak jak to u Kinga bywa, nie wszystko jest takie zwyczajne, jak na to wygląda.  W tym bowiem wesołym miasteczku Dom Strachów skrywa pewną straszną tajemnicę...

 

Czytało mi się bardzo dobrze, trochę mi zapachniało Koontzem, bo tak jak u niego, świat rzeczywisty zmieszał się z czymś, co nie da się objąć racjonalnym umysłem.

 

King drobiazgowo, lecz niezwykle ciekawie opisuje zwyczajną pracę w lunaparku, sposoby uruchamiania wszelkich karuzel, tudzież innych samochodzików, różne budki z wszelkiej maści łakociami dla dzieciaków, głośną zabawną muzykę, ogólnie, wszystko jest barwne dumne i szumne. Pewnie większość z nas była kiedyś w jakimś wesołym miasteczku, może nie było ono aż tak duże i atrakcyjne jak to amerykańskie, ale jakieś tam karuzele były.?

 

Właśnie taki ogląd tych atrakcji i ciężkiej pracy przy nich pokazuje nam Król w swojej książce. Jednak pod tą wesołą powłoką czai się coś dziwnego i niesamowitego, jakieś zło, które absolutnie nie powinno się pojawiać, zwłaszcza w takim miejscu. To wszystko, jest podrasowane szczyptą magii i grozy, radości, tej prawdziwej nieokiełzanej dziecięcej, ale i smutku, kiedy trzeba pożegnać kogoś zbyt wcześnie... Mnie się podobało, nawet bardzo. ?

Link do opinii
Avatar użytkownika - jagna1978
jagna1978
Przeczytane:2020-12-19, Ocena: 2, Przeczytałam,

Devin po rozstaniu z dziewczyna podejmuje prace w lunaparku bo jak sadzi natlok obowiazkow pozwoli mu o niej zapomniec. Okazuje sie ,ze chlopakowi przyjdzie sie zmiezyc z czyms wiecej niz z wlasnymi wspomnieniami o bylej dziewczynie. Wszystko za sprawa morderstwa sprzed lat.Ksiazka nie zachwycila,To chyba pierwsza tak slaba tego autora jak dla mnie.Watek milosny w ktory wepchniety jest watek kryminalny ale tak nieudolnie,ze z powodzeniem mozna by bylo stworzyc z tego nie jedna ale dwie osobne ksiazki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Malinka20
Malinka20
Przeczytane:2020-02-10, Ocena: 5, Przeczytałem,

Bardzo przyjemne się czytało, zajęło mi to praktycznie tylko 2 wieczory.

Link do opinii
Avatar użytkownika - valesca
valesca
Przeczytane:2018-04-05, Ocena: 5, Przeczytałam,

King zadziwił mnie tą książką. Przyzwyczaił mnie do swoich mrocznych i dosadnych horrorów, a tutaj otrzymałam kryminał, który czyta się jednym tchem. Jest i wątek zabójstwa, miłości i smutnej śmierci. Bawi i wzrusza. Styl autora pozostał jednak ten sam i książka utrzymuje wysoki poziom.

Link do opinii
Inne książki autora
Oczy smoka
Stephen King0
Okładka ksiązki - Oczy smoka

Kiedy w królestwie Delain ginie dobry król Roland, o otrucie władcy zostaje oskarżony jego syn Peter, następca tronu. W rzeczywistości winny...

Misery
Stephen King0
Okładka ksiązki - Misery

Paul Sheldon jest autorem poczytnych tandetnych romansideł. Jego cykl o Misery Chastain zdobył ogromną popularność. Autor miał jednak już dość swojej bohaterki...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Virion. Legenda miecza. Krew
Andrzej Ziemiański ;
Virion. Legenda miecza. Krew
Kołatanie
Artur Żak
Kołatanie
W rytmie serca
Aleksandra Struska-Musiał ;
W rytmie serca
Mapa poziomów świadomości
David R. Hawkins ;
Mapa poziomów świadomości
Dom w Krokusowej Dolinie
Halina Kowalczuk ;
Dom w Krokusowej Dolinie
Ostatnia tajemnica
Anna Ziobro
Ostatnia tajemnica
Hania Baletnica na scenie
Jolanta Symonowicz, Lila Symonowicz
Hania Baletnica na scenie
Lew
Conn Iggulden
Lew
Jesteś jak kwiat
Beata Bartczak
Jesteś jak kwiat
Niegasnący żar
Hannah Fielding
Niegasnący żar
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy