Książka Trucicielka i inne historie o namiętnościach to zbiór czterech wyjątkowych opowiadań bestsellerowego francuskiego autora. Schmitt porusza w nich kwestie poszukiwania miłości, nadziei, zwątpienia, ale tym razem wzbogaca je o coś nowego. O namiętność, analizę naszych najskrytszych pragnień, emocji. Uczuć, które w jednej chwili mogą nas wyzwolić lub doprowadzić do zbrodni.
Jego bohaterowie nie są kryształowi. Często wzbudzają prawdziwy lęk. Pewna starsza kobieta podejrzewana jest o zamordowanie swych trzech mężów. Nikt nie zna prawdy i tylko jeden człowiek, będzie miał szansę ją usłyszeć. Zmieni ona jego życie, zabierając tak potrzebną jego duchowemu rozwojowi niewinność. W drugim opowiadaniu pewien marynarz dowiaduje się o śmierci córki. Nie wie tylko której. Przerażony uświadamia sobie, że nie wszystkie kocha równie mocno. Kolejne opisuje rywalizację dwóch młodych muzyków. Chęć wyrównania rachunków odkrywa mroczne kulisy życia ludzi, którzy mogli mieć wszystko, ale zmarnowali swój dar. Ostatnie opowiadanie opisuje wzruszającą miłość za kulisami pałacu prezydenckiego. W pustych ścianach wytwornej rezydencji toczy się dramat samotnej, umierającej kobiety.
W swoim najnowszym zbiorze opowiadań Schmitt odkrywa prawdziwą potęgę uczuć. Ich moc. Jego bohaterowie ukrywają zbrodnie, brak im cierpliwości, jedynie w sytuacji kryzysowej przypominają sobie o tym, co jest dla nich najważniejsze. Na ich przykładzie Schmitt uczy nas czegoś ważnego - że nigdy nie jest za późno na zmianę, nawet jeśli nie zawsze dane nam będzie szczęśliwe zakończenie.
Wyjątkowość książki Trucicielka i inne historie o namiętnościach doceniło jury prestiżowej nagrody literackiej - Le Prix Goncourt, w 2010 roku wyróżniając ją nagrodą Le Prix Goncourt de la Nouvelle.
Zbiór wzbogaca fragment prywatnego dziennika autora z okresu, kiedy pisał książkę. Dzieli się w nim swoimi uwagami na temat poruszanych w niej tematów, opisuje inspiracje i zdradza tajniki warsztatu. Dzięki tym zapiskom jeszcze lepiej poznajemy autora, i to nie tylko jako wyjątkowego pisarza, ale także jako niezwykle wnikliwego człowieka, filozofa.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2011-01-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 240
Tytuł oryginału: Concerto a la memoire d'un ange
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Agata Sylwestrzak-Wszelaki
Ilustracje:Olgierd Chmielewski/Gintaras Kasperionis
"Trucicielka" to kolejna przeze mnie przeczytana książka tego autora.
Nie będę ukrywała, że jestem nim oczarowana. Autor pisze używając pięknego języka, po zdaniach płyniemy. Jesteśmy otuleni historią, wciągnięci nią bez reszty. Emocjonalnie dostajemy uderzenia gorąca co kilka stron.
Takie książki to ja chce czytać, po których myśli wciąg krążą wokół historii.
Tytułowa "Trucicielka" opowiada o Marię, która wyznaje na spowiedzi, że zamordowała swoich trzech mężów.
Czy to tylko perfidna gra czy czysta prawda?
Autor stworzył świetne cztery opowiadania, które wywołują ogrom wzruszeń.
Każdemu z opowiadań towarzyszy obsesja, walka o to co dla nich najważniejsze,sława, miłość.
Autor w każdym z nich pokazuje jak łatwo obsesja może niszczyć człowieka, jak wpadamy w jej sidła, jak jedna myśl może nami zawładnąć i wciągnąć w cały mechanizm chorych myśli.
Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno na zmianę, nawet jeśli to nie będzie szczęśliwe zakończenie.
Książce przyświeca postać św Rity. Sam motyw nic nie mówi, ale biorąc pod uwagę, że jest ona świętą od przypadków beznadziejnych i spraw niemożliwych wszystko nabiera sensu.
Książka została wyróżniona najważniejszą francuską nagrodą literacką.
Dodatkowo na końcu znajduje się kilkunastostronicowy pamiętnik autora dotyczący powstającej książki. Nie można tego ominąć, taka malutka wisienka na torcie.
Na "Trucicielkę" trafiłam z przypadku. Już kiedyś widziałam jeden cytat, który spowodował, że założyłam sobie przeczytać kiedyś całość. I nadarzyła się okazja. Dzięki temu, że całość jest zbiorem opowiadań czytanie idzie bardzo sprawnie. Jak wiem, że coś jest krótką formą to czytam z rozpędu żeby jak najszybciej dowiedzieć sie o finalnych wydarzeniach. Mimo że losy bohaterów nie przeplatają się ze sobą można zauważyć silne podobieństwo. Strach! Przed utratą czyjegoś zaufania, przed oskarżeniem, odtraceniem. Panika przed prawdą. Autor wrzuca czytelnika w wir zdarzeń nie tylko po to, by ten się dobrze bawił, ale żeby wyciągał wnioski. Zastanowił się nad motywami bohaterów, ich charakterami. Każdy jest kowalem własnego losu i to od nas zależy co zrobimy z doświadczeniem życiowym. Jak zawsze opcje są dwie, wyciągamy wnioski i próbujemy zmienić się na lepsze, albo w swojej próżności i głupocie co raz mocniej się upadlamy spadając na dno. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać całość, polecam. ;)
Książka zawiera cztery opowiadania. Każde z nich jest inne. Nie łączy ich miejsce, czy czas wydarzeń. Bohaterowie również ich nie łączą. Są całkowicie niezależne od siebie. Poruszają różne ludzkie problemy. Pierwsze opowiadanie - tytułowa "Trucicielka" opowiada o kobiecie, która została oskarżona o zabicie swoich trzech mężów. Postanawia wyznać całą prawdę pewnej osobie, a dokładnie księdzu. Co się dokładnie zdarzyło? Sam ksiądz był tym zszokowany. Następne opowiadanie nosi tytuł "Powrót". Jest najkrótsze i tak naprawdę mówi wyłącznie o uczuciach ojca, który stracił swoje dziecko. Trzecie z kolei nazywa się "Koncert Pamięci anioła". Pokazuje dwa przeciwieństwa - dwóch mężczyzn, którzy zamieniają się rolą. Natomiast ukoronowaniem książki jest historia "Elizejska miłość". Ten temat jest dość szokujący, ponieważ pokazuje nam życie małżeńskie pary prezydenckiej. Jest odmienne niż to, które zazwyczaj widzimy w gazetach.
Na początku napisałam, że nic nie łączy te cztery opowiadania. Jednak jest rzecz, która je scala. Jest to obsesja. Każda historia, mimo że różna pokazuje ludzką obsesję. Zaskakujące jest, jak łatwo jej ulegamy. Zwykłe rzeczy, które dzieją się codziennie potrafią zawładnąć naszymi myślami. A co dopiero gdy zdarzy się coś rzadko spotykanego? Wtedy nie jesteśmy w stanie już w ogóle panować nad naszymi myślami. One same wybierają sobie drogę i podporządkowują nas do niej. Takie coś przeżył każdy z bohaterów. Powtarzał się pewien schemat. Najpierw niezwykłe wydarzenia, które są przerażające, następnie obsesja na ich punkcie, później dość zwykłe wydarzenie, które powoduje obłęd.
Zawsze zaskakujące było zakończenie opowiadania. Było odmienne od innych książek. Prawie każda powieść kończy się czymś szokującym nas, sprawiającym, że pamiętamy to długo. Tutaj zakończenie zawsze było realne. Nie zawierało żadnych ozdobników, czy dodatków. Wszystko się działo tak jak w życiu. Rak? W większości przypadków kończy się śmiercią, zwłaszcza ten późno wykryty. Grzechy są zawsze tajemnicami, a traumatyczne wydarzenia zmieniają nas. Bohaterowie zachowywali się dokładnie tak jak my. Gdybym była na ich miejscu, nie widziałabym innego wyjścia.
* Pewną rzeczą, osobiście uważam, że wadą, było zbyt częste nawiązywanie do religii. Nie myślcie, że książka natrętnie namawiała nas do wiary w Boga, bo tak nie było. Nie było też żadnych cudów. Opowieści pokazywały nam religię taką jaką jest. Chrześcijanie czasem są wyjątkowo pobożni, a czasem zwą się tylko chrześcijanami. Innym razem przechodzą kryzys wiary, a jeszcze innym nie ruszają się z kościoła. Było to dość rzeczywiste. Wszyscy wiemy, że jak się pomodlimy, to nie zstąpi z nieba nagle anioł, by nas wysłuchać. Możemy tylko wierzyć, że ktoś słucha. Jednak uważam, że dla osób niewierzących mogło to być uciążliwe. Sama jestem katoliczką uczęszczającą do kościoła, ale mnie to przeszkadzało. Nawiązywania do religii zdarzały się częściej niż w normalnym życiu. Choć z drugiej strony może to dobrze... To już wyłącznie zależy od wiary czytelnika. Kolejną religijną rzeczą był kult św. Rity. Pojawiała się w każdym opowiadaniu. Oczywiście słyszałam o tej świętej, lecz poza jej imieniem nic więcej. Można naprawdę dowiedzieć się kilka ciekawych rzeczy o niej.
Myślę, że dla osób, którym nie przeszkadzają częste wzmianki religijne, książka jest naprawdę fascynująca. Nie żałuję, że ją przeczytałam. Uświadomiłam sobie wiele rzeczy, na które na co dzień nie zwracałam uwagi, a powinnam. Czuję się zawstydzona, że zwykle uważam się za "filozofa", a nie spostrzegłam rzeczy, które dzieją się koło mnie. Każdy kto lubi poznawać świat i ludzką psychikę powinien spróbować przeczytać tę książkę. Jest krótka i czyta się ją szybko, lecz ma głęboką treść.
* To są tylko i wyłącznie moje poglądy religijne. Nie chcę nikogo urazić bez względu na to, czy jest wierzącym czy nie. Szanuję poglądy innych ludzi.
"Gdy zagraża nam mętlik, tylko pozory powstrzymują nas przed pogrążenie się w chaosie; pozory mają dużą moc, są trwałe i utrzymują nas w ryzach "
"Trucicielka" to kolejny zbiór opowiadań od Erica Emmanuela Schmitta. Fabuła tych historii jest przepełniona obsesją która towarzyszy wszystkim bohaterom. Muszę oni walczyć o rodzinę, sławę czy miłość. Autor krok po kroku odsłania mechanizmu obsesji. Pokazuje jak łatwo jedna myśl może zatruć całe życie. Opowiadanie łączy nie tylko obsesja ale również Święta Rita która jest patronką spraw beznadziejnych. Bohaterowie kierują się często się albo chęcią zemsty prowadzi ich to do upragnionego celu lub do zguby. Każdy z bohaterów zapomina o wartościach którymi powinien kierować się w życiu.
Opowiadanie które najbardziej zapadło mi w pamięci jest Powrót.
Tym zbiorem opowiadań Eric-Emmanuel Schmitt pokazuje jakie wartości zatruwają nasze życie.
Trucicielką we wszystkich czterech opowiadaniach tejże książki jest myśl, która może zatruć życie oraz doprowadzić do obłędu. Opowiadania łączy również postać św. Rity.
(...) Był to święty obrazek wydrukowany na kremowym papierze, kolorowy, naiwny, z wypukłym wizerunkiem otoczonej pozłacaną aureolą kobiecej twarzy- świętej Rity. (...)
Zdesperowany bohater na skraju samobójstwa podpisuje iście faustowski pakt ze spotkanym przypadkowo artystą. Odda się w jego ręce, w zamian za co...
Pięć kobiet pałających żądzą zemsty. Łączy je tylko jedno: dawno temu ten sam mężczyzna złamał każdej z nich serce. Jednak kiedy zwabiony podstępem...