szaleñcy na etacie w mojej g³owie - wiersz
To miasto
mizernie odziane w ¶wiat³o,
rzek³abym nawet: nieo¶wiecone,
sta³o siê placem zabaw
dla rozkosznych my¶li
rodem z pod kud³atej strzechy.
Orkiestrom,
którym g³osu zabrak³o,
latarnie ju¿ zosta³y zapalone.
Znów pójdziemy spaæ bez obaw,
¿e obudzimy siê zbyt doro¶li
na g³upie, m³odzieñcze grzechy.
Prosto
pod niebo, które wyblak³o,
wygnaj± nas budzika wrzaski natchnione.
Ostatnim tego roku zapachem traw
dzieñ sk³oni nas, ¿eby¶my wyszli
na ulice rozdawaæ szalone u¶miechy.
To miasto,
w którym szczê¶cie umar³o,
przyjê³o nas zachwycone.
Maj±c nie lada ubaw
z tego jak zabawni
mog± byæ wariaci i ich uciechy.