Demony dobrego Dextera

Ocena: 5.17 (6 głosów)
opis
Telewizyjny serial Dexter z Michaelem C. Hallem w roli głównej, nagrodzonym za nią Złotym Globem, bił jakiś czas temu rekordy popularności. Ciekawe czy wszyscy jego fani zdają sobie sprawę z faktu że powstał on na podstawie książki. Jeff Lindsay, autor Demonów dobrego Dextera oraz sześciu kolejnych tomów tej serii, naprawdę nazywa się Jeffrey P. Freundlich i oprócz bycia pisarzem i dramaturgiem, miał w życiu możliwość ożenienia się z córką młodszego brata Ernesta Hemingwaya, Hilary. Wydaje się, że małżeństwo to należy do udanych, bo Demony dobrego Dextera Jeff zadedykował swojej żonie, utrzymując przy tym, że jest ona dla niego wszystkim. Ktoś powiedział kiedyś, że okropne rzeczy są zabawne. Być może w zdaniu tym jest trochę prawdy, przynajmniej w odniesieniu do Demonów..., którym cynicznego humoru na pewno nie brakuje. Mogłoby ono również przypaść do gustu tytułowemu bohaterowi, a zarazem narratorowi powieści, Dexter bowiem do okropnych rzeczy odczuwa nieodparty pociąg. Kim był Dexter bardzo dobrze wyraża to, że miał spojrzenie, które mówiło, że światło się pali, ale nikogo nie ma w domu. Kim jest osoba, która do ludzi wokół siebie ma taki sam stosunek jak do stojących obok mebli? Która nic nie czuje i ciągle udaje? Na pewno należy do naszego gatunku, ale chyba łatwiej nazwać ją potworem niż człowiekiem. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jej nietypowe hobby i przejażdżki, na które wybiera się razem z Mrocznym Pasażerem. A zdawać by się mogło, że Dexter to mężczyzna idealny. Czarujący, zabawny, miły i przyjacielski. Lubi dzieci. Nie naciska na Ritę, swoją dziewczynę, która zbierając się po nieudanym małżeństwie, nie jest jeszcze gotowa na sex. Szkoda tylko, że ten wymarzony facet mówi o sobie: Nie wiem, dlaczego tak się ze mną porobiło, wiem jednak, że jestem wypalony, pusty w środku i niezdolny do uczuć. Że po prostu udaję. Ale myślę, że nie ma w tym niczego niezwykłego. Jestem pewien, że w codziennych kontaktach udaje mnóstwo ludzi, przynajmniej po trosze. Ja udaję całkowicie, zawsze i wszędzie. Udaję bardzo dobrze i nigdy niczego nie odczuwam. Dexter Morgan mieszka w słonecznym Miami, mieście, w którym przekonanie, że otaczają nas anonimowi wrogowie, nie jest objawem obłędu, gdzie pracuje w policyjnym laboratorium, zajmując się analizą śladów krwi. Od czasu do czasu zdarza mu się mieć niesamowite przeczucia, które pomagają w rozwiązywaniu kryminalnych spraw, z czego korzysta chociażby jego przybrana siostra, policjantka Debora. Dexter potrafi jakby wczuć się w umysł mordercy. Choć, szczerze mówiąc wcale nie musi się w niego wczuwać - sam jest mordercą. Katem, który wymierza okrutną sprawiedliwość tym, którzy dopuścili się zbrodni i nie mieli tego szczęścia, że wcześniej dopadł ich wymiar sprawiedliwości. W jego idealnie zaplanowanym życiu nieoczekiwanie pojawia się coś, co wytrąca go z równowagi. Dexter zaczyna tracić głowę, gdy w mieście pojawia się nowy morderca. Morgan nie może oprzeć się podziwowi, jakim darzy dzieła tego artysty, a także wrażeniu, że istnieje między nimi jakaś dziwna więź. Gdy Debora prosi go o pomoc w rozwiązaniu tej sprawy, Dexter zaczyna mieć wątpliwości... Czy pierwszy raz w życiu złamie swoją świętą zasadę i da się ponieść emocjom? Czego książce odmówić nie można, to świetnej kreacji bohaterów, w tym również drugoplanowych. Wśród tych barwnych postaci znaleźć możemy detektyw LaGuertę, wybitnego polityka i stratega, która o ile potrafi włazić ludziom w tyłek, o tyle prowadzić śledztwo już nie za bardzo; sierżanta Doakesa, który nie lubi Dextera i na pewno czułby się dużo lepiej w kraju, gdzie policji wolno złamać komuś kość piszczelową albo udową, przynajmniej od czasu do czasu; technika Vince Masuoka, który był kolejnym facetem, który udawał człowieka; czy wreszcie Deborę, marząca o tym, by z obyczajówki przenieść się do wydziału kryminalnego, co utrudnia jej fakt, że po ojcu odziedziczyła zabójczą bezpośredniość i otwarte, prostolinijne podejście do życia, zapominając odziedziczyć mądrość. Postać tytułowego bohatera, a zarazem narratora, także jest świetnie nakreślona. Jego socjopatyczna psychika jest niezwykle wiarygodnie odmalowana, przez co jest również przerażająca. Z drugiej zaś strony, Dexter w swojej niezdolności do odczytywania i rozumienia niektórych społecznych kontekstów jest zabawny i uroczy. Jednak wbrew temu, co jest napisane na okładce książki, ja nie jestem w stanie zakochać się w tym seryjnym mordercy. Jeff Lindsay ma świetny styl, pełen polotu, ironicznego poczucia humoru i zaskakujących opisów, przywodzących mi trochę na myśl Raymonda Chandlera. Biorąc pod uwagę te kwestie oraz to, ze akcja powieści rozkręca się powoli (choć pod koniec pędzi jak szalona), powiedziałabym, że Demony... to książka przede wszystkim dla smakoszy dobrego stylu, wniknięcia w umysł bohaterów, a nie poszukiwaczy ciągłego napięcia, o czym warto uprzedzić wszystkich wielbicieli thrillerów. Świat przedstawiony jest pełen cynizmu, potraktowany z żartobliwym przymrużeniem oka, choć stanowi także krzywe zwierciadło, w którym odkrywamy otaczającą nas, mroczną rzeczywistość, wyrażającą się chociażby w tym, że stróże prawa przejmują się właściwie tylko swoją karierą, a nie chęcią zaprowadzenia porządku. Odpowiadał mi sposób przedstawienia w Demonach... przemocy. Autor nie lubował się w podkreślaniu cierpienia ofiar, a gdy Dexter przystępował do swojej pracy, kamera, mówiąc metaforycznie, odjeżdżała, nie ukazując w całości makabrycznych scen, lecz tylko ich fragmenty. Zakończenie książki trochę mnie zawiodło. Choć sama finałowa scena, stanowiła całkiem ciekawą refleksję nad tym, w jakim stopniu to my nad sobą panujemy, a w jakim nasze instynkty, to wyjaśnienie tajemnicy wydało mi się zbyt proste, naiwne i mało prawdopodobne. Zakończenie powieści niby zamknięte, ale jakże otwarte, stanowi ciekawe wyjście do kolejnych tomów. Nie jestem tylko pewna, czy chcę po nie sięgnąć. Demony... będące wiwisekcją umysłu seryjnego mordercy, były dla mnie trochę przerażające. Zastanawiam się, czy powinno się pisać o morderstwie w taki sposób i nie umiem patrzeć na książkę z dystansem, traktując ją jak czarną komedię. Dlatego każdy sam musi podjąć decyzję, czy ma ochotę na spotkanie z udawanym człowiekiem.

Informacje dodatkowe o Demony dobrego Dextera:

Wydawnictwo: Amber
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-241-2592-0
Liczba stron: 224
Dodał/a opinię:

więcej
Zobacz opinie o książce Demony dobrego Dextera

Kup książkę Demony dobrego Dextera

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Demony Dextera
Jeff Lindsay0
Okładka ksiązki - Demony Dextera

Tymczasem w Miami dochodzi do serii morderstw prostytutek; zabójca stosuje identyczne techniki jak Dexter: dokonuje wiwisekcji, usuwa krew, rozczłonkowuje...

Cierpienia Dextera
Jeff Lindsay0
Okładka ksiązki - Cierpienia Dextera

Dexter jest seryjnym mordercą. W dzieciństwie został przygarnięty przez policjanta, Harry'ego, który nauczył go zaspokajać swoje chore pragnienia, będące...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Kolekcjoner
Daniel Silva
Kolekcjoner
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Miłość szyta na miarę
Paulina Wiśniewska
Miłość szyta na miarę
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Róża Napoleona
Jacobine van den Hoek
Róża Napoleona
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy