„Karaluchy” to druga odsłona przygód norweskiego komisarza Harry’ego Hole. Tym razem bezkompromisowy policjant udaje się do Bangkoku. Przełożeni ułożyli doskonały plan, w którym Harry ma być tylko marionetką. W domu publicznym w stolicy Tajlandii zostaje zamordowany norweski ambasador, a charyzmatyczny Hole ma zapobiec wybuchowi skandalu. Sława zdobyta po zakończeniu śledztwa w Australii ma świadczyć o tym, że Oslo chce zadbać, by kompetentnie wybadano sprawę. Tymczasem nasz bohater pakuje się do samolotu skacowany, z walizką wypełnioną zastrzykami witaminy B12.
Podróż do Tajlandii okazuje się nie lada wyzwaniem. Z pozoru łatwa sprawa szybko wyjawia swoje drugie dno. Harry błąkając się po zaułkach Bangkoku odkrywa tamtejsze świątynie, namiętnie zwiedza palarnie opium, ale także kręci się w środowisku prostytutek. Praca nie do końca jest dla niego priorytetem. Po zdarzeniach w Sydney jego już i tak skomplikowany świat posypał się w kawałki. Stracił miłość swojego życia, jednego z kumpli, októrym tak dobrze myślał i widział w nim bratnią duszę, a ten okazał się zwykłym mordercą. W prowadzeniu śledztwa pomaga mu Liz Cromley. To policjantka o mocnej posturze, darzona szacunkiem na swoim komisariacie. Ich relacja z początku jest trudna lecz wraz z kolejnymi rozdziałami bohaterowie zbliżają się do siebie i zawiązuje się między nimi nić przyjaźni. Liz oprowadza go po tajlandzkich knajpach, pomaga w śledztwie. Początek ich znajomości nie był kolorowy. Wszystko jednak można naprawić. Po kilku rozmowach okazuje się, że oboje nie byli oszczędzani przez życie. Może w tym tkwi problem w ich komunikacji międzyludzkiej. Całość rozgrywa się na odrażających, ciemnych, brudnych uliczkach Bangkoku, gdzie życie zdaje się nie zwalniać nigdy tempa, co silnie kontrastuje ze słodkimi twarzyczkami dziewcząt, które mają niejedno za uszami. To niesamowite jak Hole, nieustannie zamroczony alkoholem, potrafi odzyskać trzeźwość umysłu na czas. Dostaje olśnienia w najmniej spodziewanym momencie niczym Sherlock Holmes lub Doktor Gregory House.
Z książki na książkę widać jak Nesbo się rozwija. „Karaluchy” może nie są książką niesamowicie trzymającą w napięciu - wszystko jeszcze przed Jo - lecz zakończenie jest zaskakujące. Akcja sprzyja szybkiemu czytaniu, co zainteresowanemu czytelnikowi powinno zająć jeden wieczór. Moim zdaniem dwie pierwsze części cyklu nie porywają. Oczywiście, czyta się je z zainteresowaniem, jednakże wiem, że gdzieś tam wewnątrz Nesbo próbuje się wyhamować, boi się, że popełni gafę, rewolucjonizując skandynawską twórczość kryminalną. Tymczasem pozytywne opinie prasy (rok wydania książki 1998) wieszczyły mu niesamowitą karierę, co znalazło potwierdzenie w przyszłości. Obecnie Nesbo uznawany jest za mistrza kryminału stawianego obok Stieg’a Larssona.
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 319
Tytuł oryginału: Kakerlakkene
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Dodał/a opinię:
Luxfan
Łowcy głów to kolejna interesująca, sensacyjna książkowa propozycja Jo Nesbo, który tym razem pozwoli nam poznać historię Rogera Browna....
Znakomity thriller inspirowany słynnym dramatem Williama Szekspira. Nesb? zabiera nas w lata siedemdziesiąte, gdzie w mieście pełnym przemocy i korupcji...