Piękni, młodzi, z apetytem na życie i nadzieją na realizację marzeń. Ale nie wszyscy będą mieli ku temu okazję. Niektórzy nigdy nie wymażą z pamięci tego, co ich spotkało, a przeszłość ostrymi szponami zniszczy wszelkie oznaki szczęścia.
„Czym było szczęście, jak nie ekstrawagancją, stanem niemożliwym do zachowania, po części dlatego, że tak trudno go wysłowić”?
„Małe życie” okazało się dla mnie nie takim znowu małym wyzwaniem. W dużej mierze ze względu na swoje gabaryty, ale przede wszystkim biorąc pod uwagę treść, która jest o wiele cięższa, niż samo wydanie powieści. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że od razu mnie oczarowała, a nawet gdy to już się stało, bałam się, że nie podołam i nie dotrę do zakończenia. Tak wiele bólu, smutku i melancholii złamało mi serce i kilkakrotnie miałam wrażenie, że po odłożeniu powieści, nie będę w stanie do niej powrócić. Wróciłam, skończyłam i nie jestem pewna, co powiedzieć. To przepiękna opowieść, ale tam mocno nacechowana przykrymi wydarzeniami, ludzkim okrucieństwem i niesprawiedliwością losu, że chyba wolałabym jej jednak nie polecać.
Płakałam przy niej jak dziecko. Więcej niż jeden raz. Choć nie uważam się za osobą przesadnie wrażliwą, ta książka szalenie mnie poruszyła i chyba nie ma takiej możliwości, bym kiedyś o niej zapomniała. Podczas czytania towarzyszyło mi tak wiele emocji, że momentami odnosiłam wrażenie, że niedługo wybuchnę. Złością. Gniewem. Płaczem. Kolejny raz. Nie mieściło mi się w głowie, że ludziom mogą przytrafiać się takie rzeczy. Raz za razem. I znowu. Tak, jakby przeznaczono dla nich cały zapas cierpienia. A ja cierpiałam wraz z bohaterami, których pokochałam.
Autorka wyraźnie lubuje się w trudnych tematach, nie pozwalając czytelnikowi na chwilę oddechu. Powieść stanowi raniącą mieszankę najboleśniejszych i najokropniejszych tematów, jakie my, ludzie, możemy sobie wyobrazić. Molestowanie seksualne, przemoc, uzależnienie od narkotyków, bieda- to tylko kilka z nich. I nawet piękna przyjaźń między bohaterami i miłość, która praktycznie się nie zdarza, nie są w stanie złagodzić i zrównoważyć wszystkich tych okropieństw. Dla nich nie ma odpowiedniej skali, nie ma żadnego hasła bezpieczeństwa, nie ma końca. To jedno wielkie pasmo nieszczęść, którego świadkiem i uczestnikiem się stałam. I czasami myślę, że gdybym posiadała część tej wiedzy wcześniej, nie zdecydowałabym się na tę lekturę.
Bohaterzy książki to przyjaciele, których przyjaźń nie raz zaskakuje czytelnika. Głęboka, emocjonalna, na całe życie, ale także niestroniąca od komplikacji i upadków. To relacja, o której nie jest łatwo czytać i pisać. Zastanawiająca, refleksyjna, silna, zdaje się, że na życie i śmierć. Jeden z bohaterów wyróżniał się spośród pozostałych, swoją niepewnością, kruchością, nadwrażliwością i zamknięciem na świat. I to właśnie Jude jest w tym dziele postacią tragiczną. To właśnie jemu współczułam. I jego pokochałam. Gorąco pragnęłam przekazać mu trochę ciepła, pokazać, że świat wcale nie jest taki zły, tylko jak? W tej fikcyjnej powieści znalazło się tyle realizmu i prawdziwego życia, że urzekła mnie i poruszyła bardziej niż historie oparte na faktach.
„On sam nie wie, jak objaśnić siebie samego”.
Czyta się powoli i nielekko. Nie wynika to ze stylu autorki, która pisze zrozumiale, lekko i płynnie przesuwa się po kartach powieści. Po prostu nie można lekko czytać o ludzkich dramatach, zwłaszcza tych, które wyrazić powinno się wyłącznie drukowanymi literami. To wielkie dzieło, ilustrujące właściwie całe życie jego bohaterów, dopracowane, przemyślane, niezapomniane, ale czyta się je powoli, z rozmysłem i z przerwami na oddech i na uspokojenie. Przy tej powieści bardzo trudno zebrać myśli, być opanowanym, cieszyć się własnym życiem. Bo to opowieść o piekle, jakim okazało się życie innych i nie sposób przejść nad tym łatwo do porządku dziennego.
Nie sposób łatwo o niej zapomnieć. Chciałabym napisać więcej, lepiej, ale nie mogę. Autorka przelała na mnie ból bohaterów i chciałabym, żeby te koszmary zostały ukryte. W trakcie pisania tego tekstu znowu ogarnął mnie smutek. Widzicie, niełatwo pozbyć się tych emocji. Nie można o nich zapomnieć.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016-05-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 800
Dodał/a opinię:
Ewelina Olszewska
Zachwycająca powieść o przyjaźni poddanej ogromnej próbie. Oto historia życia czterech przyjaciół - ich niełatwe dojrzewanie, ogromne sukcesy, bolesne...
Małe życie stało się światową sensacją literacką. Debiutancka powieść Hanyi Yanagihary zachwyca nie mniej Amerykański lekarz na wyprawie w niezbadane...
Posiadanie dzieci wzbogaciło ich dorosłość o natychmiastowe i niezaprzeczalne poczucie celu i kierunku: dzieci determinują długość i miejsce spędzania wakacji, od potrzeb dzieci zależy, czy zostaną jakieś pieniądze, a jeżeli tak, to na co je wydać, dzieci nadają kształt dniom, tygodniom, latom, życiu. Dzieci są swoistym rodzajem kartografii – trzeba kierować się mapą, którą wręczają rodzicom w dniu swoich narodzin.
Lecz on i jego przyjaciele nie mają dzieci, a ich nieobecność sprawia, że świat rozciąga się przed nimi, niemal dławiąc od możliwości. Bez dzieci status człowieka jako dorosłego nigdy nie jest pewny, bo bezdzietny dorosły stwarza dorosłość sam dla siebie i jakkolwiek jest to często stan ekscytujący, to jest to zarazem stan ciągłej niepewności, ciągłej wątpliwości.
Więcej