My dzieci z dworca zoo, to przerażająca historia narkomanów. Bardzo młodych narkomanów, których moim zdaniem nie można nawet nazwać nastolatkami.
Szczerze mówiąc, nie przepadam za tego typu książkami, ponieważ osobiście wole, kiedy powieść przenosi mnie w lepszy świat, a nie ukazuje szarą rzeczywistość. Pomimo tego uważam, że każdy "szanujący się" czytelnik powinien ją kiedyś przeczytać.
W książce, każda sytuacja opisana jest bardzo dokładnie, czasem nawet zbyt dokładnie.
Nie to jest jednak główną wadą książki. Najgorsze jest to, że ona nie do końca przekonuje by trzymać się z dala od narkotyków. Opisy autorki, kiedy była pod wpływem jakiś środków są niemal zachęcające, co wyjątkowo utkwiło mi w pamięci. Bo kogo zraziłby fakt, że po zaaplikowaniu narkotyku autorka czuła się jak w niebie.
Oczywiście wszytko się tutaj równoważy, ponieważ mniej więcej w połowie książki jesteśmy świadkami odwyków jakie przechodzi Christiane, co już wcale nie wydaje się przyjemne. Warto jednak dla przestrogi wiedzieć, jak to wygląda.
Podsumowując, książkę warto przeczytać, jednak trzeba się liczyć z tym, że może ona się okazać inna niż myślimy.
Informacje dodatkowe o My, dzieci z dworca Zoo:
Wydawnictwo: Iskry
Data wydania: 1987-03-18
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
978-83-207-0801-1
Liczba stron: 244
Tytuł oryginału: Wir Kinder vom Bahnhof Zoo
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Turczyn Ryszard
Dodał/a opinię:
karla1214
Sprawdzam ceny dla ciebie ...