Przyznam, że takiego chłamu nie czytałam już dawno. Lubię książki młodzieżowe i chętnie po nie sięgam, ale ,,Papierowe miasta" to jakiś żart. Niemal 400 stronicowa powieść, która kompletnie mnie nie wciągnęła, na każdego stronie ziewałam, nic się nie działo, zero napięcia, akcji, nuda, nuda! Pseudointelektualne mądrości pełne przeanalizowanych metafor nie zachwyciły mnie. Lektura opowiada o rozpuszczonej nastolatce, która ucieka z domu, aby odnaleźć siebie. Quentin zakochany nie w Margo, lecz jej wyobrażeniu podąża za nią, ciągle rozkminia jej wskazówki, jakie zostawiła mu koleżanka. hmm.. czy może Margo ułożyła ślad z okruszków chleba, a może tak jak ostatnio literkę z płatków w śniadaniowej misce. Słabe dialogi typu: ,,Rany, chciałbym być na miejscu Q. A do tego chciałbym, żeby moje policzki miały penisy" czy ,,Lepiej, żebyś zadzwonił, żeby mi powiedzieć, że masz u siebie jedenaście nagich króliś, domagających się tego Wyjątkowego Uczucia, które może im dać wyłącznie Wielki Tatko Ben" tylko mnie odstraszały. Książkę czytałam chyba ze 2 miesiące bez entuzjazmu, ciągle przerywałam rozmyślając nad jej głupotą. Jedyny jasny punkt lektury to podkreślenie siły przyjaźni. Bliskie osoby należy zaakceptować takie jakie są, z ich zaletami i wadami, nie można ich zmieniać. ,,Papierowe miasta" to dla mnie niestety gniot.
Informacje dodatkowe o Papierowe miasta:
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013-06-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788362478910
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Paper Towns
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Renata Biniek
Dodał/a opinię:
alkatraz
Sprawdzam ceny dla ciebie ...