Nie sądziłam, że u Nesbo spotka mnie tak ogromna trauma. Czytam sobie spokojnie, wyluzowana i nagle moje oczy widzą zestaw słów, który miałam nadzieję, że nigdy nie powróci (a już na pewno nie wypowiedziany przez Harry'ego!) - "Czy pan ma pojęcie o statystyce, Nygard? O rozkładzie normalnym, zmiennej losowej i odchyleniu standardowym?". Tak jakby mało mi było statystyki i ekonometrii na studiach, że nawet w książkach jestem nękana tym okropieństwem... zdecydowanie przerażające.
Zastanawia mnie mała niekonsekwencja Nesbo - czy wzrost Harry'ego jest na tyle zmienny, że aż w każdej książce podaje inną wartość? Tutaj ma 192cm, w poprzedniej części miał 195, a w którejś z pierwszych książek jego wzrost został określony jako 190cm. Trochę śmiesznie (a jeszcze śmieszniej, że zauważam takie szczegóły, ale to taka moja słabość do wysokich mężczyzn) i niby mało znaczące, ale w końcu znalazłam coś, do czego mogę się przyczepić. Na szczęście wiek Hole'a (sama nie wiem czemu odmieniam to w ten sposób, a nie tak jak w książkach "Holego", ale tak jakoś lepiej mi to wygląda) zmienia się odpowiednio i chronologicznie.
Sposób w jaki Stale Aune przedstawił charakterystyczne cechy seryjnych morderców - epickie! W żartobliwej, krótkiej wypowiedzi zawarł w sumie całą kwintesencję problemu. W sumie nigdy o nim nie pisałam, a co by nie mówić, jest to dość "istotna" postać tym w cyklu książek. Konsultant policji, a zarazem terapeuta i po części przyjaciel Harry'ego, który zawsze podzieli się jakimś błyskotliwym tekstem, który z kolei pomoże policji rozwikłać sprawę. Dodatkowo nie jest taki, jak myślałam - mam wizję wyrobioną na podstawie kilku książek, że psycholog, który jednocześnie pełni funkcję terapeuty policji, jest zazwyczaj dupkiem, który wtrąca się w sprawy pacjentów i nachalnie próbuje narzucić im swoje rady i chęć do zwierzenia się. Szczęśliwie Aune taki nie jest i dzięki temu mogłam do polubić.
Chciałabym rzucić jakąś błyskotliwą opinią na temat, tego co w tej części odwalił Harry, ale po prostu brakuje mi słów. Brakuje mi słów na jego powracające problemy alkoholowe, na zawody miłosne, na jego niechęć do pracy i życia, na jego (nie)odejście z policji i całą sprawę z Waalerem (który napsuł mi tyle krwi, że Nesbo powinien się wstydzić!). Dobrze, że Beate jest taką dobrą duszyczką i mu pomaga (kto wie... może z czasem zastąpi Ellen?).
A jeszcze bardziej brak mi słów dla Nesbo - nie wiem sama, czy on się czymś nie wspomaga przy pisaniu, bo wymyśla tak zawiłą i momentami dziwaczną fabułę, że nie jestem pewna, czy jakikolwiek mózg mógł to na trzeźwo wymyślić. Przecież ja sama mam nierówno pod sufitem, a skoro nie nadążam czasem za nim no to...
No i rzecz jasna nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi perełkę i główną determinantę mojej oceny - "seryjny morderca". Nie mogłam przejść obojętnie wobec takiego prezentu - bo przecież co innego sprawa kryminalna, bo kogoś zamordowano albo wpadło się w jakiś szał, a co innego rasowy seryjny morderca! Rzecz jasna rzeczywistość nie była taka oczywista, bo wtedy Nesbo nie mógłby robić nam wody z mózgu, prawda? Z moim uwielbieniem do takich książek, nie było innej opcji niż stwierdzenie, iż jest to najlepsza książka Nesbo, jaką czytałam do tej pory (a kilka już ich było) i wątpię, czy znajdzie się u niego fabuła, która urzeknie mnie jeszcze bardziej.
Informacje dodatkowe o Pentagram:
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2014-11-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7384-702-6
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Marekors
Język oryginału: norweski
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Dodał/a opinię:
Marta Olszewska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...