Jean-Baptiste Hibon napisał książkę, w której opowiada o swoim życiu z niepełnosprawnością. A wszystko zaczęło się 18 XII 1972 roku, kiedy matka autora poczuła skurcze na miesiąc przed wyznaczonym porodem. Zabawne jest to, jak autor opisuje te chwile, kiedy odzywa się do czytelnika z łona matki. Lecz jego przyjście na świat było dramatyczne. Okazało się, że wokół jego szyi trzykrotnie okręciła się pępowina. A za przyczynę Jean podaje... skoki na trampolinie w brzuszku mamy! Poczucia humoru i dystansu do świata oraz choroby na pewno autorowi nie można odmówić. Jednak niedotlenienie mózgu w czasie porodu spowodowało niepełnosprawność. Jean choruje na MPD - mózgowe porażenie dziecięce, jest ,,eMPeDozaurem".
Skutki MPD to częste skurcze twarzy i brak koordynacji kończyn, przez co chłopiec miał problemy z zachowaniem pionowej postawy ciała i poruszaniem się, przez rodzinę zwany był Kiwaczkiem, a przez jednego z księży Skaczącym z radości. Ale rodzice chłopca i on sami walczyli z chorobą i niepełnosprawnością. Jean stopniowo pokonuje kolejne bariery na swej drodze - uczy się chodzić, w wieku 15 lat potrafi zasznurować buty, opanowuje jazdę na rowerze i zdaje na prawo jazdy. Kosztuje go to kilka siniaków czy złamanie nogi, ale się nie poddaje.
Jednak przychodzi okres załamania, pojawiają się samobójcze myśli. Matka Jean'a namawia go do spotkania z księdzem. Nie wychodzi to za dobrze, bunt przeciwko Bogu jest niejako uzasadniony, ale do czasu... Kilka miesięcy później chłopak trafia na obóz pionierki, na którym każdy pionier musi wyruszyć na 48-godzinną samotną misję. Jean zostaje zawieziony do wspólnoty religijnej. Od tego momentu życie Jena nabiera nowych kształtów, kolorów - uświadamia sobie fakt, że przecież on żyje i zawdzięcza to właśnie Bogu, odkrywa Boga. Uświadomienie sobie niepełnosprawności powoduje, iż staje się ona dla niego trampoliną do odnalezienia własnej tożsamości. Jak każdy młody mężczyzna Jean próbował nawiązać bliższe kontakty z kobietami, ale zawsze dostawał kosza. Nawet napisał list w tej intencji do św. Józefa. I widocznie poskutkowało, skoro był ślub i narodziny synka.
Opowieść o życiu z MPD skłania do refleksji nad własnym życiem i nad religią, wiarą w Boga. W książce jest dużo cytatów z Biblii, wątków religijnych. Narracja pierwszoosobowa sprawia, że treść jest bardzo wiarygodna, tym bardziej iż okraszona została nutą humoru i autoironii. Autor szczerze opisuje swe życie - nic nie zataja, nie koloryzuje. Jest jak otwarta księga, z której z powodzeniem mogą czerpać osoby chorujące na MPD lub ich rodziny. Nie ma w książce "hurraoptymizmu", którym można byłoby wywnioskować z tytułu. Są tu refleksyjne i filozoficzne tony, zwłaszcza pod koniec, i to one sprawiają, że człowiek przestaje czytać, by zadumać się przez chwilę. A najważniejsze jest to, aby żyć nie MIMO niepełnosprawności, ale Z nią. I nauczyć się prosić...
Informacje dodatkowe o Pijany z radości. Opowieść o życiu spełnionym:
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Data wydania: 2014-06-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
978-83-7516-674-3
Liczba stron: 140
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...