Są książki, które zaczynasz czytać i toniesz w nich natychmiast. Są takie, przy których potrzebujesz nieco więcej czasu na to, by doczytać je do końca. Ale są i takie, których przeczytać się nie da... Jak jest z książką Kuby Wojtaszczyka Portret trumienny, którą Newsweek zaliczył do jednego z najlepszych debiutów literackich 2014? W moim przypadku sprawdziła się wersja środkowa. Bogiem, a prawdą, do czytania podchodziłam aż pięciokrotnie, począwszy od stycznia, by ostatecznie książkę (krótką) przeczytać za 6 podejściem, zaledwie jednego wieczoru... Nie wiem do końca, dlaczego tak się stało. Być może problem tkwi w tym, że przez długi czas była to dla mnie lektura drażniąca, która wywoływała falę sprzecznych uczuć? Może początkowo odczytywałam ją opacznie lub stało się tak dopiero przy 6 razie? Tak, czy siak, ostatecznie było warto.
Portret trumienny jest opowieścią o naszej zaściankowości, kompleksach i nietolerancji. To wycinek z życia rodziny - jednej, jakich wiele - z którą prawdopodobnie może utożsamić się większość z nas. Są zaściankowe poglądy i nowoczesny look, są elokwentni bywalcy salonów i ,,wieśniaccy" obrońcy tradycji, świętoszki, bigoci, młodzi, starzy, hetero i geje. Wśród tej zbieraniny rozmaitych charakterów i charakterków, osobowości i bezpłciowości, konformizmu i kontestatorstwa każdy z nas dojrzeć może siebie. Opowieść toczy się wokół wspólnej rodzinnej celebry, jaką ,,uwielbia" pewnie większość z nas, przeciętnych zjadaczy chleba - urodzin jednego z członków rodziny. I jak na tego typu imprezach bywa - rybka lubi pływać, a opowieściom o chorobach, sąsiadach i nieobecnych członkach rodziny nie ma końca. Jedni kochają ów stan rzeczy, inni wręcz przeciwnie, wyobrażając sobie członków swojej rodziny, jako pewnych kandydatów do stworzenia portretów trumiennych.
U Wojtaszczyka smaczku dodaje fakt, iż za łopatę i kopanie grobów chętnie wziąłby się główny bohater opowieści, gej, ukrywający swoje preferencje seksualne przed resztą rodziny. Mamy więc w tej historii festiwal hipokryzji i nietolerancji widocznej z dwu stron, zarówno heretyków, jak i homoseksualistów. A przyznam szczerze, że nie cierpię jednego i drugiego. Owo obustronne negowanie faktu, iż ktoś może myśleć, czuć i postępować inaczej niż my, jest wprost nie do zniesienia. I nie o preferencje seksualne mi tu chodzi. Być może stąd mój wewnętrzny opór przed doczytaniem książki do końca? Drażni mnie przypisywana katolikom głupota i zaściankowość jako ich cecha charakterystyczna i charakterologiczna, a tu do czynienia mamy właśnie z takim obrazem. Nie znoszę też przy okazji odbierania prawa do czci i wiary gejom... I zrozumieć nie potrafię ostatecznie, dlaczego wiara w Boga i praktykowanie religijne oznaczać musi koniecznie zaściankowość, małostkowość i zamknięcie się na potrzeby innych. Zwyczajnie mnie to wkurza, podobnie jak uznawanie geja za ucieleśnienie diabła rogatego. I myślę, że tu tkwi siła książki Kuby Wojtaszczyka - w wywoływaniu emocji, często silnych i skrajnych, które definiują nas jako ludzi i trochę też nas - jako naród. Autor posługuje się prostym, przemawiającym do czytelnika językiem, poruszając trudną tematykę dotyczącą relacji międzyludzkich, w tym skomplikowanych relacji rodzinnych. Całość spina postać głównego bohatera, który jest jednostką wybitnie irytującą, oceniającą bliskich poprzez pryzmat swojej wyższości, wyjątkowości i bycia jednostką ponadprzeciętną. Ale posługując się językiem zaściankowych bohaterów Portretu trumiennego, niech rzuci w niego pierwszy kamieniem ten, kto nigdy nie pomyślał ani o jednej osobie właśnie z tej perspektywy.
Książkę polecam, jednak zastrzegam, że nie należy do lektur łatwych, zwłaszcza, jeśli podejdziecie do niej z pełną powagą. Konieczne jest potraktowanie jej od razu jako mocno przerysowanej kalki naszego społeczeństwa, gdzie nie znajdzie się ani jeden bohater pozytywny.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-05-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 138
Dodał/a opinię:
Edyta Staniec
Rok 1945. Po trochę jeszcze wojennej, a trochę powojennej Polsce wędruje należący do tajemniczego właściciela cyrk, a w nim galeria niezwykłych, zagadkowych...
Powieść niebezpiecznie naruszająca narodowe mity! Koniec lat siedemdziesiątych XX wieku. Na warszawskim Muranowie mieszka rodzina Małeckich. Wybór...