Przeminęło z wiatrem

Ocena: 5.49 (61 głosów)
opis
Inne wydania:
Zdecydowanie ma coś z książkami z Anią w tytule, bowiem w moim uznaniu plasuje się akurat pomiędzy "Anią z Zielonego Wzgórza", a "Anną Kareniną"- a zda się że niespotykana to kombinacja. Bezwarunkowo chcę poznać dalszy ciąg, zarówno drugi i trzeci tom jak i być może kontynuacje. Powieść zainspirowała mnie do tego stopnia że śniły mi się plantacje Południa i główni bohaterowie. Retta trudno rozgryźć- wydaje się cyniczny, ale zarazem rozsądny; a Scarlett- z jednej strony jest wybitną egoistką, z drugiej chyba wynika to z tego że znacznie wykracza poza konwenanse swojej epoki. Ale moim "idolem" jest bezwarunkowo Ashley; żadna z postaci tak do mnie nie przemówiła jak on. Mimo że: ,,mówi że w Europie są piękne krajobrazy i dobra muzyka. No, ale wiesz, jacy są Wilkesowie. Trochę zwariowani jeśli chodzi o muzykę, książki czy widoki. Cała ich rodzina już taka jest, i zawsze wszyscy będą tacy sami. Powiadam ci: oni rodzą się dziwakami. A kiedy mówię ,,dziwny", nie myślę: ,,postrzelony". Ten rodzaj dziwactwa jest łatwo zrozumiały, to pewne, i z łaski Pana Boga tylko przypadkiem Gerald O'Hara tych wad nie posiada! Nie zdaje mi się także, by Ashley miał kiedyś uciec od żony z inną kobietą czy bić swoją żonę. Ale on jest dziwny pod innymi względami i zrozumieć go w ogóle nie można. Weźmy choćby to ich jeżdżenie do Nowego Jorku lub Bostonu na opery czy wystawy obrazów! Albo to sprowadzanie całymi skrzyniami francuskich czy tam niemieckich książek od Jankesów! No i siedzą u siebie, czytając i marząc Bóg wie o czym, zamiast czas spędzać na polowaniu czy kartach, jak inni prawdziwi mężczyźni!" Bo też Ashley ,,był potomkiem ludzi, którzy wolny swój czas poświęcali myśleniu, nie działaniu. Snuciu barwnych marzeń które nie miały w sobie ani cienia realności. Żył w wewnętrznym swoim świecie, o wiele piękniejszym od Georgii, i do rzeczywistości powracał z niechęcią. Przypatrywał się ludziom, ale nie darzył ich sympatią- ani ich nie nienawidził. Przypatrywał się życiu, ale bez smutku- i bez zapału. Przyjmował wszechświat i swoje w nim miejsce bez buntu i wzruszając ramionami wracał do muzyki i książek: do swojego lepszego świata." Więc: ,,Powiedz mi szczerze, malutka, czy ty rozumiesz tę jego gadaninę o książkach i poezji, muzyce, obrazach olejnych i takich tam głupstwach? (...)" Ale jednak: ,,Och, czemu był tak jasnowłosy i przystojny, tak uprzejmy i daleki, tak wściekle nudny gdy mówił o Europie, książkach, muzyce, poezji i rzeczach które nie interesowały Scarlett wcale-czemu był tak bardzo godzien miłości?" ,,Całe stronice poświęcał wspomnieniom polowań, przejażdżek konnych po cichych leśnych ścieżkach w mroźne gwiaździste noce jesienne, pisał o barbakojach, ucztach rybnych, spokoju nocy księżycowych i pogodnym wdzięku starego domu: {Widzę Dwanaście Dębów. Przypominam sobie jak światło księżyca przenika między białymi kolumnami, jak nieziemsko wyglądają magnolie otwierające się nocą i jak pnące róże ocieniają ganek w najgorętszym nawet słońcu. I widzę matkę szyjącą na ganku, jak widywałem ją często gdy byłem małym chłopcem. Słyszę Murzynów wracających o zmierzchu z pól do domu, zmęczonych, śpiewających, niecierpliwie wyglądających kolacji; i słyszę skrzyp korby która spuszcza wiadro do chłodnej studni. Widzę drogę schodzącą ku rzece poprzez pola bawełny i opary, nisko kładące się nad nimi o zmroku.}" Natomiast nasza bohaterka wręcz odwrotnie, dążyła w przeciwnym kierunku niż jej nostalgiczny nieosiągalny ukochany i stawała się kosmopolitanką, obywatelką świata i w tej roli: ,,już czuła się lepiej niż w ostatnich miesiącach. Atlanta- tłumna, ludna, spiesząca się, nerwowa była miejscem bardzo przyjemnym, bardzo podniecającym; o wiele milszym od samotnej plantacji za Charlestonem, gdzie głosy aligatorów przerywały nocną ciszę; milszym od Charlestonu drzemiącego za wysokimi murami; milszym od Savannah o szerokich wysadzanych palmami ulicach i zamulonej rzece. Tak- chwilowo milszym nawet od Tary. Dziwnie żywotne było to miasto o wąskich błotnistych uliczkach, miasto między czerwonymi pagórkami- surowe i pierwotne, doskonale odpowiadające surowości i pierwotności Scarlett, ledwie przykrytej warstwą poloru." Powieść jest bardzo plastyczna, oto próbka kunsztu Margaret Mitchell: ,,Otaczała Scarlett wilgotna ciepła balsamiczność wiosny, tchnąca wonią zoranej ziemi i młodych nikłych pędów. Wiosna przyszła tego roku wcześnie; przyniosła ze sobą ciepłe, krótkie deszcze i nagłe wytryskanie różowych kwiatków brzoskwiń i białych gwiazdek dereni na bagnistych gruntach nad rzeką i na dalekich pagórkach. Orka miała się już ku końcowi i ognista wspaniałość zachodu barwiła kolorem szkarłatu świeżo odwalone skiby czerwonawej georgijskiej gliny. Wilgotna, głodna ziemia oczekująca ziaren bawełny była różowawa na wierzchu pierzastych bruzd, cynobrowoszkarłatna i brązowa tam, gdzie po bokach rowków leżały cienie. Pobielony wapnem murowany dom plantacji wydawał się wyspą na groźnym, czerwonym morzu spienionych falujących bałwanów, znieruchomiałych w chwili gdy fale o różowych czubach miały rozbić się w pianę. Bruzdy nie były tutaj długie i proste jak na żółtych polach Georgii środkowej czy na błyszczącym czarnoziemie plantacji bliżej wybrzeża. Nierówną pagórkowatą krainę północnej Georgii orano w najrozmaitszych kierunkach aby tłusta ziemia nie była zmywana w łożyska rzek. Ziemia ta, czerwona, koloru krwi po deszczu- pokryta ceglastym pyłem w czasie suszy, była najlepszą w świecie ziemią pod uprawę bawełny. Była to przyjemna kraina białych dworków, spokojnych pól uprawnych i leniwych, żółtych rzek, kraina kontrastów- ostrego blasku słońca i gęstych cieniów. Karczowiska i akry pól bawełny uśmiechały się do gorącego słońca spokojne, ciche. Na skraju pól rosły dziewicze lasy, ciemne i chłodne nawet w najgorętsze południa, tajemnicze trochę groźne; a szumiące sosny zdawały się czekać z odwieczną cierpliwością, straszyć cichymi westchnieniami (...)" ,,Słońce stało teraz poniżej horyzontu i czerwony żar na skraju świata z wolna różowiał. Niebo zmieniało się stopniowo z lazurowego w niebieskozielone i nieziemska cisza wiejskiego zmierzchu kładła się dokoła. Cienisty mrok opadł na pola. Czerwone bruzdy i wyboista wonna droga straciły swą magiczną barwę krwi, i stały się zwykłe, brunatne. Za drogą na pastwisku konie muły i krowy czekały spokojnie, położywszy łby na płocie, aż je ludzie popędzą do stajni i obór. Nie lubiły widocznie cienia zarośli brzeżących strumyk na pastwisku (...) W dziwnym półświetle wyniosłe sosny nad brodem, tak soczyście zielone w świetle słonecznym, na tle pastelowego nieba stawały się rzędem czarnych olbrzymów, kryjących leniwą żółtą wodę u swych stóp. Na pagórku za rzeką wysokie kominy białego domu Wilkesów zlewały się stopniowo z ciemnością starych otaczających go dębów, i tylko światełka drobne jak łebki szpilek wskazywały że w tej stronie mieszkają ludzie." Nie dość, że słynna pisarka jest doskonałą prozatorką, przemyca też trochę humoru: ,,-Czy panicze chcą jechać do pana Wyndera?- rzekł Jeems. Jeems był przybocznym sługą młodych Tarletonów, był to wysoki czarny chłopak w tym samym co bracia wieku, podobnie jak psy towarzyszył im wszędzie.- To panicze nic nie dostaną na kolację. Gotuje im robotnica z pola i mówili mi Murzyni, że to najgorsza kucharka w całym powiecie. -Więc dlaczego, na Boga nie kupią sobie lepszej? -Skąd by zaś 'biała nędza' miała pozwolić sobie na Murzynów?- 'Biała nędza' uważała się za dobrze sytuowaną jeżeli miała choć jednego muła. Ludzie z głębi lasów i traperzy z moczarów nie mieli ani koni ani mułów i żyli wyłącznie z płodów swej ziemi lub z łowów.- Nigdy tam nie było więcej czarnych niż najwyżej czworo.- W głosie Jeemsa brzmiała wyraźna pogarda. Jego własna pozycja społeczna była niezachwiana, ponieważ Tarletonowie mieli ponad stu Murzynów. Podobnie jak wszyscy niewolnicy z wielkich plantacji patrzył z góry na farmerów posiadających tylko kilku Murzynów. Bracia spojrzeli na młodego Murzyna z zakłopotaniem i oburzeniem. -Słuchaj, ty bezczelny czarny głuptasie, jeżeli będziesz mi się puszył przed Murzynami pana Wyndera i opowiadał im że my stale jadamy drób i szynkę, podczas gdy oni mają tylko króliki i oposy, ja powiem mamie o wszystkim. Poza tym nie pójdziesz z nami na wojnę. [ozwał się Brent. Jednogłośnie z nim:] -Wygarbuję ci skórę za to coś powiedział!- zawołał ze złością Stuart.-Nie nazywaj mi Abla Wyndera 'białą nędzą'! Pewnie że jest biedny, ale pochodzi z porządnej rodziny, i niech mnie kule biją jeżeli pozwolę komukolwiek, białemu czy czarnemu wygadywać na niego. W całym powiecie nie ma lepszego od niego człowieka. Inaczej bowiem Oddział nie mianowałby go porucznikiem. -Ja miałbym się puszyć?- [odparł Jeems Brentowi.] Ja... przed tymi tanimi Murzynami? Nie, proszę panicza, ja mam lepsze maniery. A tego- [zwrócił się do Stuarta] to wcale nie rozumiem. Tak mi się zdaje, że oficerami powinni być prawdziwi panowie, a nie nędza z moczarów." Nie pozwala się nudzić, mimo obszerności epopei. Ogólnie rzec biorąc, Czytelników czeka literacki rarytas. ,,Była to królewska uczta. Carey Ashburn przyniósł garstkę herbaty którą znalazł w kapciuchu jeńca jankeskiego, wiezionego z Andersonville, każdy dostał więc po filiżance cennego trunku, lekko pachnącego tytoniem. Na kolację mieli po kąsku starego łykowatego ptaka, porcję nadzienia z mielonej kukurydzy, doprawionego cebulką; talerzyk suszonego groszku oraz sporo ryżu z sosem, trochę wodnistym bo bez mąki. Na deser była legumina z bulw i słodycze Retta, kiedy zaś Rett poczęstował panów prawdziwymi cygarami hawańskimi, którymi delektowali się przy porzeczkowym winie, wszyscy zgodnie stwierdzili że kolacja była Lukullusową ucztą."

Informacje dodatkowe o Przeminęło z wiatrem:

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2008-06-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-7359-650-4
Liczba stron: 880
Tytuł oryginału: Gone with the Wind
Tłumaczenie: Celina Wieniewska
Ilustracje:-
Dodał/a opinię: Kora-Anastazja Rozmarynowska

więcej
Zobacz opinie o książce Przeminęło z wiatrem

Kup książkę Przeminęło z wiatrem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Kolekcjoner
Daniel Silva
Kolekcjoner
Miłość szyta na miarę
Paulina Wiśniewska
Miłość szyta na miarę
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Róża Napoleona
Jacobine van den Hoek
Róża Napoleona
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy