Wilkołaki, wampiry, ghule, to już było, prawda? Ale kotołak? Kto z Was słyszał o kotołaku, koniołaku i wężołaku? Wierni fani Lewandowskiego na pewno. Warto wybrać się w podróż do świata, w którym stwory Onego żyją pośród ludzi, jedne mniej zezwierzęcone, inne bardziej. Kto wszakże wpadł na pomysł, że w wilkołaku nie ma ani krztyny dzikości, a wampir, nawet najbardziej pożyteczny, nagle zapragnie wody zamiast krwi. Herezje!
„Ksin. Początek” to prequel do wcześniejszych powieści autora, które zyskały już na przestrzeni lat grono wiernych fanów (ja wśród nich). Poznajemy losy Ksina od jego początków, dlaczego stał się jedną z istot Onego, czemu jest tak wyjątkowy pośród nich i czy umie dostosować się do świata zewnętrznego (po przeczytaniu wcześniejszych książek, wiadomo, że tak, ale zostało to tutaj zgrabnie wyjaśnione). Zapytacie, czy zwierzołaki mogą spółkować z ludźmi. Otóż o dziwo mogą, choć wyobrażenie sobie tego, może wywołać co najmniej rumieńce pod wpływem zbereźnych myśli. Ciekawy koncept, bo zazwyczaj w książkach fantastycznych, takie związki nie są możliwe, a jeśli są, napotykają niemal zerową możliwość posiadania potomstwa. A tu myk, wcale tak być nie musi! Wyobraźcie sobie małego kotołaczka…Zapewne wyobraziliście sobie źle. To nie jest mały kotek! To jest bestia, która wychodząc w czasie pełni księżyca chce coś zabić i to najlepiej jak najszybciej.
W historię Ksina zostaje wmieszany wątek królestwa mającego niejakie problemy z odczłowieńcami właśnie. Zbyt duża liczba tych stworów nigdy nie wróży nic dobrego i prawie zawsze ma związek z magią. Czarną oczywiście. A co robi czarna magia, spytacie? Jest jednocześnie czymś, do czego dąży wielu magów, ale cena jej użytkowania jest ogromna. Chcielibyście się postarzeć o kilkanaście lat w ciągu paru chwil? A gdy ceną jest nieskończona moc i władza? Ciężki orzech do zgryzienia, bo nie każdemu spodobają się metody, którymi taką władzę się osiąga. Jesteście ciekawi, jak toczą się losy magów w czasach młodego kotołaka Ksina? Musicie sięgnąć po „Ksin. Początek” i świat Onego stanie dla Was otworem, a Obecność zaczniecie wyczuwać w każdym ciemnym zakamarku.
Z Konradem T. Lewandowskim znam się od pewnego czasu. Już za czasów studenckich wpadł mi w oko właśnie Ksin. I tak zostało. Przyznajcie, że kotołak brzmi dziwnie, a zarazem napawa noszącego jakąś dumą i zawiera w sobie mroczną tajemnicę. Wszędzie pełno wilkołaków i świecących wampirów, dlatego świat Onego jest znacznie ciekawszy. Jak tylko zobaczyłam nową pozycję z tego nurtu, nie mogłam się oprzeć. Ksin jest naprawdę bardzo ciekawym bohaterem i, choć to było jakiś czas temu, do tej pory pamiętam Różanooką i wielkie serce Ksina (oczywiście metaforycznie, kotołak nie musi mieć większych organów wewnętrznych…). Jedna z bardziej oryginalnych postaci polskiej fantastyki, która zapada w pamięć, choć niestety nie jest tak sławna jak Wiedźmin Geralt (mam nadzieję, że to się zmieni).
Jeśli macie dosyć wampirów skrzących się na słońcu lub grzecznych wilkołaków, które da się łatwo obłaskawić nawet podczas przemiany, to Ksin jest dla Was z całą pewnością. Jeśli w mniejszym stopniu interesuje Was fantastyka, a w większym sensacja, to Lewandowski napisał też świetną książkę science-fiction – „Bo kombinerki były brutalne” (sam tytuł mnie ZMUSIŁ do przeczytania!) oraz cykl kryminalny o komisarzu Jerzym Drwęckim (akcja dzieje się na Śląsku, więc to dodatkowy plus za wyjątkowość od Warszawy).
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2014-10-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Wielki powrót kultowej ,,Sagi o kotołaku" - tym razem w wersji poszerzonej przez autora o ekscytujące, nieznane dotąd wątki. W spisku kryje się...
,,Ksin na Bagnach Czasu" to ostatnia część ,,Sagi o kotołaku", napisana przez Konrada T. Lewandowskiego po 27 latach od rozstania z serią. W ten sposób...