Gdyby Zofia Nałkowska nie wyraziła się pozytywnie o "Sklepach cynamonowych" to może ten zbiór nigdy nie ujrzałby światła dziennego. A to przecież był pierwszy krok ku sławie Bruno Schulza. Obecnie odbywa się we Wrocławiu Festiwal ku jego pamięci, a ja właśnie przeczytałam już po raz drugi "Sklepy cynamonowe". Spieszę zatem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat tego zbioru opowiadań.
Utwory Bruno Schulza to połączenie wspomnień, marzeń. To mieszanka realizmu z fantastyką. Te opowiadania nie mają ani początku, ani środka i ani końca. Akcja dzieje się w galicyjskim miasteczku, które bardzo przypomina rodzinne miasto pisarza Drohobycz. Mamy tu 15 rozdziałów, z których każdy koncentruje się na innej części miasta lub na innym aspekcie z życia rodzinnego bohaterów. Każda historia zaczyna się opisem środowiska, a następnie przenosimy się na tereny, gdzie obcy psychologiczne niepokój miesza się z faktami. Nie brak w tych opowiadaniach elementów mitycznych czy nawiązań do innych dzieł literackich. Budynki tu opisane odzwierciedlają cechy kultury, tradycji żydowskiej i obraz stopniowego procesu upadku, rozkładu. Świat tu ukazany wydaje się labiryntem. Wiele tu się dzieje bez oczywistego powodu. Główną postacią wydaje się na pierwszy rzut oka ojciec, oszalały sklepikarz, który stopniowo przeistacza się w mitologiczną istotę. Jednak narratorem i wiodącym bohaterem okazuje się młody chłopiec, dzięki czemu odkrywamy świat, który go otacza oczami dziecka.
Tempo lektury można nazwać ospałym. Język Schulza jest bogaty i unikalny. Pełen ekscentrycznych metafor. Bruno Schulz odmalowuje tu obraz życia ludzi, a jednocześnie snuje rozważania na temat ich roli w kosmosie. Nie ma tu standardowej fabuły. Wraz z zagłębianiem się w lekturę niektóre postaci powoli zanikają, żeby po pewnym czasie się odrodzić. Pisarz ożywia przedmioty martwe i przedstawia ludzi jako zwierzęta. Muszę przyznać, że te metamorfozy brzmią prawie jak u Franza Kafki. Można tu także odnaleźć nawiązania do skojarzeń z ciemnością i jasnością. Tutaj brzydkie staje się piękne a piękne staje się brzydkie. Twórca używa wielu złożonych zdań i nieznanych, staromodnych i dawno zapomnianych słów. Wybiera je, komponuje, a czasami nawet wymyśla. Brak tu dialogów. Proza wydaje się malować świat ze snu pijanego albo przywracać do życia nocne koszmary szaleńca, jego paranoiczne fantazje. Zwidy człowieka ogarniętego bólem, pragnącego pamiętać o przeszłości za wszelką cenę. Całość dopełniają czarno-białe ilustracje rysunków autora. Surrealistyczne, niekiedy wręcz dziwaczne. Pasujące do tego zbioru idealnie...
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2013-01-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Agnieszka Chmielewska-Mulka
Poetyckie opowiadania Brunona Schulza zebrane w tomie Sklepy cynamonowe są uznawane za jedno z najoryginalniejszych dzieł literatury polskiej, jednak tuż...
"Sanatorium pod klepsydrą" to cykl opowieści snutych przez Józefa, alter ego pisarza, który był też głównym bohaterem Sklepów...