przez kilka ostatnich dni toczyłam bój ze „Szmaragdową tablicą”. Książką ostatnio bardzo głośną, bardzo reklamowaną. Widziałam pierwej sporo recenzji krytycznych(gdy już książkę nabyłam), takie opinie studziły mój entuzjazm, ale mimo jakiejś dozy sceptycyzmu, były to jednak teksty, w gruncie rzeczy, zachwalające. Nie przygotowały mnie więc na mękę wielu, wielu stron. Gdy książka mnie mordowała i wystawiała na próbę wszelkie postanowienia.
Jak pewnie już czytaliście we wcześniejszych recenzjach, „Szmaragdowa tablica” to książka tocząca się dwutorowo. Pierwszy, bardzo ważny, najrozleglejszy i katujący-dosyć często nudą- wątek rozgrywający się w teraźniejszości. Akcja powieści rozpoczyna się odnalezieniem listu pisanego w trakcie II wojny światowej. Niemiecki major pisze do swej małżonki i między zdaniami wyrażającymi radość z powodu potomka, wspomina o swojej specjalnej misji dla Himmlera. List ten trafia w ręce szalenie bogatego i równie antypatycznego Konrada, niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki i pięknych kobiet. Jego aktualną „zdobyczą” jest Ana, doktor historii sztuki, pracuje w Prado to jej zleca Konrad, ze względu n a kwalifikacje, odnalezienie legendarnego obrazu „Astrologa”, który oprócz walorów estetycznych ma podobno niezwykłą moc, a kto go posiądzie, będzie rządził światem. Ana wyjeżdża do Paryża i wplątuje się w naznaczoną krwią, cierpieniem i tajemnicą historię „Astrologa”.
Takich książek napisano wiele, chociażby – nieco zbliżoną – „Kod Leonarda Da Vinci”, nawet mniej uważny czytelnik odnajdzie pewne cechy wspólne. Ale nihil novi, sub sole dlatego nie uważam tego za wadę, zwłaszcza że stosunkowo mało książek w tym gatunku czytam, więc nie mam uczucia przesytu. Większą wadą, moim zdaniem, jest to, iż nie czytając tego gatunku, uważam, że książka jest do bólu przewidywalna. Od początku właściwie możemy obstawić zakończenie i obserwować jak się realizuje, w moim przypadku, bez większych emocji. W pewnym momencie czytelnik wie jak to się skończy, nie ma tej iluminacji, nie ma tego WOW, w gatunku, który reprezentuje ta książka to spora wada.
Strasznie długo książka mnie nudziła i męczyła, ale gdy musiałam jechać na mroźny Wschód, jakaś wajcha się przestawiła i książka, zaczęła mnie wciągać jak ruchome piaski, lub jak zwodnicze bagno. Domyślacie się pewnie, CI co czytali, że doszłam do momentu gdy Autorka więcej miejsca poświęca. Gdyby autorka skupiła się, li i jedynie, na wątku wojennym, nie mogłabym złego słowa powiedzieć, bo wciągnęłam się bardzo i silnie go przeżywałam. Wątek wojenny to historia żydówki Sarah Bauer i niemieckiego majora(tego z listu, rozpoczynającego książkę) Georga von Bergheima. Ta historia ma wszystko czego brakuje tej współczesnej, ma chemię, motylki, wielkie dramaty, trzyma w napięciu, każe obawiać się o życie bohaterów.
O ile współczesność, nawet w najbardziej dramatycznych momentach spływała po mnie jak woda po kaczce, tak czasy II wojny światowej grały mi na duszy, jak tylko chciały. Przeżywałam z bohaterami ich strachy i rozterki, czytałam jak zaczarowana, chłonąc i upajając się.
Dlatego mam dylemat! Nie wiem co Wam napisać o tej książce, tak w jednym zdaniu, bo jednak krótkie „polecam” bo moich mękach brzmiałoby nieszczerze, nie mogę też napisać, ze „nie polecam” bo jednak książka ostatecznie mnie kupiła, przekonała. Na pewno nie w całości, widzę niedoróbki. Nie określiłabym jej zbiorczo jako rewelacja i cudo polskiego rynku wydawniczego. Jest to klasyczny przykład książki przereklamowanej. Gdyby nie cala machina medialna, przeszłaby bez echa, jak sądzę. Co nie zmienia faktu, że czytając przeżywałam historię Geroga i Sarah, byłam wzruszona. Więc książka spełniła swoją rolę. Pamiętam jednak jak, momentami i to niekiedy długimi, książka mnie męczyła. Dlatego uważam, ze Wy sami musicie zważyć swoje pragnienia i lęki i dokonać wyboru. Czytać, czy nie.
Informacje dodatkowe o Szmaragdowa tablica:
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2013-04-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788381886284
Liczba stron: 672
Dodał/a opinię:
Kasiek
Sprawdzam ceny dla ciebie ...