Rowling zdecydowanie lepiej wychodzi pisanie powieści obyczajowych. W "Wołaniu kukułki" rozczarowujący okazał się przede wszystkim wątek kryminalny - przekombinowany, nieprawdopodobny, naiwny; finałowe "odkrycie kart" wywołało u mnie gorączkę poirytowania i katar sarkastyczny. Szkoda, bo całość, i w języku i w treści, do pewnego momentu prezentowała się naprawdę dobrze.
Jeśli wziąć pod uwagę sam styl Rowling, Autorka po raz kolejny udowodniła, że jako pisarka ma czytelnikowi wiele do zaoferowania. Książka nie była lichą piramidą skonstruowaną z prostych zdań, przeplatanych inwektywami, jak to często w kryminałach (i nie tylko w nich) bywa. Wręcz przeciwnie. Moja mama mawia o takich powieściach, że są "gęsto napisane". Długie, skrzące od szczegółów, solidne ciągi zdań, wyczerpujące literackie szkice ludzi i miejsc, klimatyczne obrazy prosto z londyńskich ulic, detal królujący w opisie. Położenie czytelnika nie było szczególnie komfortowe, gdyż obok standardowego zadania, jakim jest zapamiętanie mrowia mniej lub bardziej podejrzanych postaci, ich stanowisk, rodzinnych relacji i stosunków łączących je z ofiarą, chcąc nie chcąc przyswajał on także szczegółowe informacje na temat ułożenia kwiatów w wazonie, (nie)apetycznej zawartości nadgryzionej kanapki, kolorystyki i wystroju wnętrz czy kroju ubrań oraz pieczołowitego doboru towarzyszących im dodatków. Owo nagromadzenie szczegółów intrygowało i męczyło, czytelnik grzązł wraz z akcją, przysypywany lawiną detali z trudem ruszał dalej, a jednak miało to swój urok.
Wielkim mankamentem jest natomiast szablonowe i mocno stereotypowe przedstawienie relacji na linii detektyw-asystentka. Ona, na początku trochę "wrzód na tyłku" i "kolejna z agencji pracy", nagle okazuje się niezastąpiona. Świetnie zorganizowany, bystry, pomocny, wyrozumiały, odkryty przez przypadek Diament, który na przekór wszystkiemu, nie dając się zrazić, obrazić, wyprowadzić z równowagi i wykurzyć zza samowolnie zajętego miejsca za biurkiem, z uporem i konsekwencją udowadnia swoją wartość, pracując na podziw i szacunek antypatycznego szefa, w dodatku ze świadomością, że rzeczony szef, nie może pozwolić sobie na luksus, jakim jest wypłata. On z kolei - mrukliwy, szorstki, borykający się z osobistymi problemami, lekko podchodzący do kwestii posiadania (bądź nie) sekretarko-recepcjonistko-asystentki (bo jak jest to dobrze i wygodnie, ale jak nie ma to w sumie też dobrze) świetny w swym fachu, ale obecnie w dołku, chcąc nie chcąc przywiązuje się do pracowitej i dyskretnej dziewczyny, która oczywiście robi nie tylko to, co do niej należy, ale i wszystko inne, co wykracza poza zakres jej obowiązków. Gdzieś w tle standardowo majaczy groźba odejścia Robin - bo lepsza płaca, praca i świetlane perspektywy już pukają do jej drzwi a naciski narzeczonego stają się coraz mocniejsze. Oczywiście nić sympatii, która zostaje nawiązana między asystentką a szefem sprawia, że dziewczyna lepszym (ale nudniejszym) perspektywom każe iść precz.
Joanne, w swym "robertowym" wcieleniu, musi się też nieco podszkolić w kreowaniu kryminalnych schwarzcharakterów, bo zabójca Kukułki jest wprost groteskowy w swej beznamiętności i szalonych, często lekkomyślnych działaniach. W finałowych scenach zachowuje się przewidywalnie, jak na szablonowego maniaka przystało. Przyznam, że rozwiązanie całej tej siermiężnej zagadki cieniem położyło się na wcześniejszych rozdziałach, a w tych można było przecież znaleźć wiele ciekawych wątków i solidny warsztat pisarski. Nie sądzę, by dalsze przygody Cormorana mogły mnie zainteresować, dlatego prawdopodobnie daruję sobie lekturę "Jedwabnika" i całej reszty, która po nim nastąpi. Mam natomiast nadzieję, że kiedyś doczekam kolejnej obyczajówki pióra Rowling i że sięgnięcie po nią znów okaże się "Trafnym wyborem".
Informacje dodatkowe o Wołanie kukułki:
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2013-12-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-271-5073-8
Liczba stron: 452
Dodał/a opinię:
Olena
Sprawdzam ceny dla ciebie ...