Są takie książki, które podczas lektury burzą niesamowicie intensywne emocje, zmuszają do płaczu i śmiechu, nie pozwalają porzucić nadziei, że lepsze jutro musi nastąpić. "Powietrze, którym oddycha" należy do takich właśnie pozycji. Początkowo zaczynając lekturę poznałam skrzywdzoną przez życie młodą kobietę, która nie potrafiła pogodzić się ze stratą tragicznie zmarłego męża. Zagłębiając się w lekturę trafiłam jednak na jeszcze większą traumę, śmierć która pali żywym ogniem, rany są tak głębokie, że prawdopodobnie nic nie jest w stanie ich zagoić.
Strata Tristana, sposób przedstawienia, a może coś jeszcze innego spowodowały, że bardzo intensywnie przeżywałam jego ból. Identyfikowałam się z tą pustką, byłam w stanie zagłębić się w cierpienie które przeżywał i nie wyobrażałam sobie, co bym czuła, będąc na jego miejscu. To chyba najbardziej niewyobrażalna tragedia.
Spotkanie osób na rozstajach, które stoją na poboczu życia, a czasami wręcz szukają drogi, którą powinny podążyć jest punktem zwrotnym. Wspaniałe sylwetki bohaterów, ich indywidualizm, a jednocześnie jakaś wspólnota w bólu, bardzo współgrają z opisaną historią. Same wydarzenia zaskakują, wzbudzają żal, potem może trochę zniesmaczają, a jednocześnie wywołują refleksje, żeby na końcu zaskoczyć, nagle zmieniając bieg historii. Wszystko to jest okraszone smutkiem i stratą.
W całym tym dramacie nie zabraknie akcentów pozytywnych, z humorem, które stają się odskocznią od ciężaru przekazu. Niezwykle ujęła mnie Emma, córka Elizbeth, która z niezwykła dla swojego wieku prostotą przyjęła, że ich sąsiad to Kuc ;) Trochę inaczej, dojrzalej, z lekkim przymrożeniem oka traktowałam przyjaciółkę bohaterki i jej liczne zdobycze ;)
Próbując przeanalizować tę historię pojawia się niesamowicie wiele aspektów, kontekstów poszczególnych zdarzeń, kolejnych poziomów drugiego dna. To historia o miłości, stracie, odnajdywaniu siebie, nadziei, chorym uczuciu, próbie zapomnienia... Piórko na wietrze, które znaczy tak niewiele, a jednocześnie ma tak wiele znaczeń. Może przynosić radość, nadzieję i odrobinę ulgi, smutek i ból.
Książka, która powinna być pozycją obowiązkową. Uczucia, które przenikają do głębi. Po tę pozycję warto sięgnąć nie czytając za wiele o samej treści. Poznawać ją, smakować, odkrywać, zagłębiać się... To lektura, do której po pewnym czasie się wraca, odkrywa ją na nowo, może inaczej odbiera niektóre wydarzenia. Nigdy nie spodziewałam się, że trafię na tego typu książkę. Powinniście sięgnąć po ten tytuł. MUSICIE to zrobić. Być może zmieni Wasze podejście do niektórych spraw.