,,Ceremonia" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Janusza Koryla, o którym usłyszałam trochę dobrego, głównie dzięki innej jego powieści - ,,Sny". Jest to również pierwsze spotkanie jeśli chodzi o polską literaturę tego typu. Autor urodził się i mieszka w Rzeszowie, a dzięki swoim książkom został przez recenzentów okrzyknięty ,,polskim Stephenem Kingiem". Czy słusznie?
Bardzo mi się spodobało, że pisarz umieścił akcję powieści w swoich rodzinnych stronach, które swoją drogą są i moimi rodzinnymi stronami. Zagraniczni autorzy kryminałów od dawna z powodzeniem to praktykują, wielka była więc moja radość, gdy w moich rękach wylądowała powieść, której akcja rozgrywa się w Bieszczadach. Wreszcie coś! Sama perspektywa czytania o ludziach mordujących gdzieś w podkarpackiej wsi, wydawała się bardzo zachęcająca.
Głównym bohaterem powieści jest rzeszowianin, Rafał Kamiński, będący dziennikarzem ,,Głosu Podkarpacia". Nieco znudzony czeka on na ciekawą historię, która trafiłaby na pierwszą stronę, dzięki której zapomni o nudzie. Wtedy w jego ręce trafia list, w którym jest napisane ,,Od trzech lat w naszej wsi krzyżuje się ludzi. Dokładnie tak, krzyżuje albo jeśli pan woli, uśmierca na krzyżu. Co roku w Wielki Piątek ginie w ten sposób jeden mężczyzna. Do tej pory zginęło trzech (...)". Dziennikarz zostaje więc oddelegowany do małej wioski o nazwie Polana, a jego zadaniem jest oczywiście zbadanie tej sprawy. Kiedy trafia na miejsce okazuje się, że to, co początkowo wziął za żart, jest okrutną prawdą. Z każdą informacją autor staje się coraz bardziej niewygodny dla kilku osób. Kto tym razem zawiśnie na krzyżu? A może uda się zapobiec tragedii?
Trzeba przyznać, że pomysł na fabułę jest nietuzinkowy, ale z wykonaniem jest już trochę gorzej. Mieszkańcy nie chcą mówić, jednak Rafał z niebywałą łatwością wyciska z nich informacje - wystarczy np. paczka papierosów. Spodziewałam się większego sprytu, co mnie trochę rozczarowało. Nie było dla mnie zaskoczeniem, kto tym razem stanie się ofiarą. Zaskoczyła mnie natomiast końcówka, ale niestety negatywnie - nie spodziewałam się tak nierealistycznego zakończenia całej sprawy! Naprawdę uważam, że pomysł miał potencjał, jednak nie do końca wykorzystany. Fabuła jest jednowątkowa, nie sposób więc napisać o niej czegoś więcej, nie zdradzając zbyt wiele - a szkoda. Na całe szczęście w epilogu autor zostawił jednak jakąś furtkę, dzięki czemu czytelnik może w pewien sposób ,,dopisać sobie" jak to się może skończyć.
Język autora jest lekki, czasami miałam wręcz wrażenie, że czytam powieść debiutanta, jednak po jakimś czasie przestałam zwracać na to uwagę. Książkę czyta się bowiem całkiem przyjemnie, jest to na pewno powieść dobra, jeśli mamy przed sobą podróż - nic, tylko pakować do torby, a możemy być pewni, że droga szybko minie.
,,Ceremonia" ma swoje momenty, bo przez kilka chwil byłam zaciekawiona, jednak nie czułam żadnego dreszczyku emocji, który powinna wywoływać bardzo dobra powieść tego typu. Wspominać ją jednak będę całkiem przyjemnie. Może dzięki temu, że akcja rozgrywa się właśnie w Bieszczadach, a może dzięki humorowi, który czasami (zamierzenie, czy też nie) się pojawiał.
Informacje dodatkowe o Ceremonia :
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 2012-03-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-932877-9-6
Liczba stron: 200
Dodał/a opinię:
aishiteru
Sprawdzam ceny dla ciebie ...