Lśnij, morze Edenu

Ocena: 4 (2 głosów)
opis
Zazwyczaj lubimy otaczać się ludźmi podobnymi do nas samych. Wymieniamy doświadczenia, na identycznych polach, dzielimy opiniami, razem spędzamy wiele chwil. Jednak do czego by doszło, gdybyśmy musieli znosić towarzystwo ludzi zupełnie odmiennych? Czy można się w ten sposób nawet zaprzyjaźnić? To miał być zwyczajny lot, jakich odbyły się już tysiące. Z Los Angeles do Singapuru. Niestety, dochodzi do rozbicia. Na dosłownym środku Pacyfiku. Dziewięćdziesiąt pasażerów przeżywa katastrofę, wszyscy trafiają na bezludną wyspę. W rajskim otoczeniu czyha mnóstwo niebezpieczeństw, nie do końca zrozumiałych. Ta sytuacja sprawia, że grupa musi przewartościować dotychczasowe egzystencje, Normalnie trudno byłoby zebrać w jednym miejscu tak bardzo różnych istnień. Między innymi chirurga, aktorkę, oszusta, milionera. A całość oglądamy oczami mężczyzny o nazwisku Juan Barbarín — kompozytora, miłośnika romantycznej muzyki i kobiet. Jak dojść do porozumienia? I czy na wyspie rzeczywiście nikt nie mieszka? Pewien czas temu wspominałam o elementach charakterystycznych dla literatury szwedzkiej. Równie wyjątkowa jest hiszpańska, która podbiła me serce ledwo przed rokiem. Od tamtej pory staram się odkrywać interesujących pisarzy pochodzących z tego kraju, porównywać ich warsztaty, poznawać nowe historie. Tym sposobem trafiłam na Andrésa Ibáñeza. Przyznam, że sam opis książki średnio mnie zaciekawił. Miałam dość stereotypowe spojrzenie — ot, kolejna powieść bazująca i czerpiąca z utartych schematów. Ale lubię dawać szansę, przekonywać się na własnej skórze. Więc postanowiłam sięgnąć po „Lśnij, morze Edenu”. O dziwo, wcześniej umknęła mi informacja o liczbie stron. Prawie tysiąc. Fakt, dawno nie zgłębiałam się w tak rozwinięte fabuły, więc zaryzykowałam. I teraz, z perspektywy, ciężko uznać chwile spędzone nad twórczością Ibáñeza za stracone. Pozytywnie mnie zaskoczono, a uwielbiam niespodzianki. Gorąco zachęcam, abyście nie unikali pozycji pozornie będącymi przeciwieństwem Waszej stylistyki. Często wspominam o okładkach, choć zaniechałam tego procederu. Tym razem zrobię wyjątek. Muszę nadmienić, że została stworzona przez samego autora publikacji. Sporo osób wie, iż jestem miłośniczką przyciągających oko grafik i umiem kupić daną pozycję tylko ze względu na ładną szatę graficzną. A ta? Nie należy do „ładnych”. To raczej złe słowo, kiepsko obrazujące wrażenie estetyczne. „Przyciągająca” — owszem. Interesująco obrazuje fabułę, można skusić się o różne interpretacje. Ja już nad nimi posiedziałam, resztę podobnych przemyśleń pozostawiam Wam. Ten swoisty misz-masz postaci autentycznie oddaje ogrom bohaterów występujących w „Lśnij, morze Edenu”. Nie żartuję! Ibáñez chyba postawił sobie za punkt honoru wymieszane przeróżnych wątków, intensywnie od siebie odbiegających. Trudną sztuką jest połączyć przeciwstawne fragmenty w zgrabną całość, bez uszczerbku dla akcji i inteligencji czytelnika. Pisarz wyszedł obronną ręką, Ta historia to ogromna przygoda — nie nudzi, mimo gabarytów. Napotkałam wielką dozę mistycyzmu, szczególnie pod koniec książki. Wiem, że nie wszyscy przepadają za klimatem ezoteryki, osobiście uważam, iż nadały finałowi ciekawy rys. Ciekawie spiął klamrą elementy układanki, pokazując prawdziwą spójność, mało artystów byłoby w stanie ją osiągnąć. Narracja bardzo przypadła mi do gustu. Zgrabna, nie spada poniżej konkretnego poziomu. Bohaterowie to duże indywidualności, wraz z rozwinięciem odkrywają swą tożsamość na nowo. Okazuje się, iż można rozwijać osobowość nawet w tak trudnych warunkach, które im się przytrafiły. Psychologiczna głębia łączy siły z wartką akcją. Juan Barbarín, jako postać centralna, wypada bardzo dobrze, a bez względu na skupienie, autor nie ignoruje pozostałych. Osobiście ominął mnie jakikolwiek niedosyt, gdybym ja stworzyła tę książkę, raczej pozostawiłabym ją w identycznym momencie. „Rozcieńczenie” zdarzeń pozwala na delektowanie powieścią. Świetna propozycja jako doświadczanie letnich dni, wręcz wakacyjnych, gdy marzymy o urlopie, a musimy na niego troszkę poczekać. „Lśnij, morze Edenu” to publikacja specjalna. Czy będzie jeszcze czytana za pięćdziesiąt lat? Nie wiem, ale właśnie tego życzę pisarzowi. Chciałabym, aby egzemplarze dotarły do większego grona osób, aby każdy miał możliwość wyrobienia odpowiedniej opinii. Myślę, że relacje mogą być okrutnie skrajne, jednak zaliczę się do grupy fanów prozy Ibáñeza.

Informacje dodatkowe o Lśnij, morze Edenu:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017-05-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788380621626
Liczba stron: 816
Tytuł oryginału: Brilla, mar del Eden
Dodał/a opinię:

więcej
Zobacz opinie o książce Lśnij, morze Edenu

Kup książkę Lśnij, morze Edenu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Księżna jeleń
Andrés Ibáńez0
Okładka ksiązki - Księżna jeleń

Księżna jeleń to wyprawa w poszukiwaniu naszych wewnętrznych demonów, a także refleksja nad władzą, zniewoleniem i wolnością. Po wielkim popisie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Virion. Legenda miecza. Krew
Andrzej Ziemiański ;
Virion. Legenda miecza. Krew
Kołatanie
Artur Żak
Kołatanie
W rytmie serca
Aleksandra Struska-Musiał ;
W rytmie serca
Mapa poziomów świadomości
David R. Hawkins ;
Mapa poziomów świadomości
Dom w Krokusowej Dolinie
Halina Kowalczuk ;
Dom w Krokusowej Dolinie
Ostatnia tajemnica
Anna Ziobro
Ostatnia tajemnica
Hania Baletnica na scenie
Jolanta Symonowicz, Lila Symonowicz
Hania Baletnica na scenie
Lew
Conn Iggulden
Lew
Jesteś jak kwiat
Beata Bartczak
Jesteś jak kwiat
Niegasnący żar
Hannah Fielding
Niegasnący żar
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy