Topmodelka Olga Baxter ginie w podejrzanych okolicznościach. Głównym podejrzanym zostaje się damski fryzjer, dla którego rozwiązania zagadki staje się kluczem do wolności. Co przytrafi mu się tym razem? I kogo spotka na swej drodze?
Prozę Eduarda Mendozy ciężko jest z kimkolwiek pomylić. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzą przychody fryzjera-detektywa. Zanim zabrałam się do przeczytania „Tajemnicy zaginionej ślicznotki” kojarzyłam autora zaledwie z pierwszej części cyklu. Nie zmienia to jednak faktu, że poprzednim razem bawiłam się naprawdę wybornie i wiedziałam, że powrót do tej serii jest jedynie kwestią czasu.
Twórczość Mendozy to twórczość bardzo charakterystyczna. Pełna specyficznego poczucia humoru, niebanalnych bohaterów, dziwnych pomyłek i nietypowych rozwiązań. Ciężko się jednak dziwić, skoro sam detektyw nie przypomina zwyczajnego tropiciela zagadek- o nie, do tego mu bardzo daleko. Może właśnie ten dziwny bohater sprawia, że książkom Mendozy zwyczajnie daleko do tradycyjnych kryminałów. Ilu bowiem znacie detektywów, którzy rozpoczynają śledztwo w zakładzie psychiatrycznym, a następnie w dążeniu do odkrycia prawdy korzystają z pomocy prostytutek i transwestytów?
Autor bawi się konwencją. I określenia „bawi się” nie użyłam tutaj przez przypadek. On żartuje, drażni się z czytelnikiem, naigrywa się ze swoich bohaterów, a jego największą bronią jest słowo. Mendoza przekształca swój kryminał w prawdziwą parodię, sprawiając, że momentami o wiele bliżej mu do komedii niż książki o morderstwie. Ani razu nie pomyślałam jednak, że jest w tym coś złego. Mam wrażenie, że o wiele trudniej stworzyć taką powieść, niż napisać klasyczny kryminał. Bo ciężej jest czasami rozbawić niż przestraszyć.
O tak, on zdecydowanie nie próbuje straszyć. Mendoza zaprasza nas do wspólnej zabawy. To jedna z tych książek, w której nie szukamy rozwiązania zagadki na siłę, próbując za wszelką cenę poskładać elementy układanki przed finałem. I nie denerwujemy się, kiedy coś nam nie wyjdzie. My podążamy za tymi dziwnymi bohaterami bawiąc się i rozkoszując specyficzną treścią tego dzieła. Doszukujemy się ukrytych znaczeń, szukamy odniesień do aktualnych tematów, czekamy, kiedy autor znowu postanowi nas zaskoczyć. A zaskakuje często- słownie i sytuacyjnie.
Spotykając się z Mendozą nie sposób nie wspomnieć w kilku zdaniach o jego stylu pisania. On uwielbia operować słowem i robi to naprawdę po mistrzowsku. Jego narracja jest bardzo charakterystyczna, w oczy rzucają się długie zdania z nieco przestawionym szykiem. Choć wyrazy sprawiają czasami wrażenie dobranych omyłkowo czy niepasujących do siebie, widać, że każde zdanie stworzone zostało z wielką precyzją i przyjemnością. Autor wydaje się czerpać prawdziwą radość z pisania i opowiadania historii, wydaje się robić to przede wszystkim dla dobrej zabawy, nie dla zysku czy sławy.
Z pewnością to jedna z tych powieści, które znajdą swoich zwolenników i przeciwników. Warto jednak dać jej szansę i zagłębić się w ten porywający świat Mendozy- zabawny, przewrotny, żywiołowy. To świetna propozycja na jesienne i zimowe wieczory, działająca prawdziwie rozgrzewająco.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
Ewelina Olszewska
W ostatnim czasie napięcie na linii Madryt - Barcelona osiągnęło apogeum. Jesienią ubiegłego roku parlament Katalonii ogłosił niepodległość. Decyzji...
Jesteśmy w Barcelonie lat czterdziestych. Historia rozlicza zbrodniarzy, miasto odżywa po wojnie, a jego mieszkańcy szukają łatwej rozrywki. Tej dostarcza...