Fallout, rozdział 5: Złomowo - część 1 - partia b

Autor: AS-R
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Drzwi zaskrzypiały. Blaine poczuł owiewające go gorące powietrze przepełnione smrodem wódy, potu i nadciągającej awantury. Lokale, bary, a właściwie speluny takie jak Nora Szumowin słynęły z tego, że ciągnęły do nich wszelkiego rodzaju męty i wyrzutki, które szukając dodatkowych rozrywek w swoim mitrężonym ustawicznie życiu, za cenę kilkunastu kapsli kupowali sobie nieco czasu w specyficznej, acz cenionej przez nich atmosferze. Czas ten upływał pod hasłem „pijaństwo!” i prędzej czy później oferował nieprzewidziane atrakcje, pośród których praktycznie zawsze zdarzała się jedna i ta sama określana mianem:

            Rozróby.

            Gdy tylko Blaine przekroczył oddzielający go od brutalnego świata próg drzwi i znalazł się w środku świata równie podejrzanego i nieprzewidywalnego, co ten znajdujący się za jego plecami, obsługująca ludzi kelnerka (chyba nazywała się Trish, a przynajmniej tak krzyczał jeden z biesiadujących w środku meneli) natychmiast podniosła lament:

            - O, nie, kurwa, koleś! To coś tu nie wchodzi!

            Blaine czuł, że nim na dobre zasmakował upojnej atmosfery Nory Szumowin, obowiązkowa rozróba z odległej przyszłości zbliżyła się na niebezpieczną odległość „teraz”.

            Wskazał palcem na prześlizgującego się radośnie między stolikami Ochłapa, robiąc przy tym niewinną minę.

            - Słyszałeś, zabieraj go stąd, kurwa. To nie jest psi bar!

            - Mój pies chodzi tam, gdzie chce.

            - Neeeeaaaalll! – rozwrzeszczała się dziewczyna trzymająca na jednej ręce tacę i natychmiast straciła zainteresowanie Blaine’m i jego psim problemem.

            W tej samej chwili zza barowego kontuaru rozległ się głęboki, tubalny i nieco chrapliwy głos. Zupełnie jakby właściciel Nory Szumowin lubił częste i wnikliwe inwentaryzacje zalegających na lustrzanych półkach trunków.

            - Koleś! Albo pies wypierdala, albo ty! Decyduj!

            - Ochłap! – zawołał Blaine gwiżdżąc przedtem dwoma wetkniętymi w kąciki ust palcami. – Ochłap!

            Pies spoważniał i zatrzymał się tuż obok baru. Przez moment on i Neal (lubiący sobie strzelić jednego, dumny właściciel Nory Szumowin) wpatrywali się w siebie. Blaine dopiero teraz zauważył, jak podejrzliwie cicho zrobiło się w barze za sprawą nadciągającej niczym trąba powietrzna „rozróby”. Trwał przez moment wyczekując reakcji psa. Ku własnej uldze i głębokiemu rozczarowaniu wszystkich zebranych, draka znów przesunęła się na linii czasu w bliżej nieokreślone „kiedyś”.

            Ochłap poczłapał w stronę pana. Pan ukucnął, wytarmosił psa czule za „bakobrody” i kazał mu zaczekać na zewnątrz. Ochłap sprawiał przez chwilę wrażenie nadąsanego, a kiedy zmierzał w kierunku drzwi, nie omieszkał zatrzymać się i raz jeszcze spojrzeć w stronę triumfalnie unoszącego brew Nela.

            Potem zniknął w roztaczającej się na zewnątrz ciemności. Odgłosowi zamykanych drzwi towarzyszył dźwięk grzmotu. Bez dwóch zdań nadciągała kolejna fala burzowej nawałnicy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AS-R
Użytkownik - AS-R

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-02-27 21:39:56