Autobus

Autor: samsara
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Mój tatko jest kierowcą miejskiego autobusu, co jest jednym z przejawów jego altruistycznej natury. Codziennie wozi setki, a może nawet tysiące ludzi, którzy bez niego nie dotarliby do pracy i innych miejsc, od których dzielą ich duże odległości. Co prawda nie jest to zawód tak szlachetny jak np. lekarz, tatko nie ratuje nikomu życia, chociaż chętnie by to robił, gdyby nie fakt, że brzydzi się krwi. Nie można jednak zaprzeczyć, że odgrywa on bardzo pożyteczną rolę w społeczeństwie.
Ta pożyteczność przejawia się w całym tatku – w jego mimice, gestach, sposobie poruszania, doborze słów i składników na obiad. Każdemu rzuca się do oczu(pożyteczność – nie tatko), do gardła, chociażbyś nawet starał się nie widzieć, chociażbyś wiązał apaszki na oczach i odganiał się packą na afrykańskie muchy, to nic z tego. Nie da się uciec od tej tatowej szlachetności, chyba że jest się moją matką (ale nie może nią być nikt oprócz niej samej i oprócz tatka).

O odejściu mamy wiem tylko z opowieści. Byłam wtedy zbyt mała, by cokolwiek zrozumieć z tej całej sytuacji. Podobno (a właściwie na pewno – bo tatko nigdy nie kłamie, to trzeba mu przyznać) mama trzasnęła drzwiami niedługo po moich narodzinach. Masz tu swojego bachora i bawcie się razem w wesoły autobus, powiedziała. I wyszła. Tatko poczuł się tym bardzo urażony, bo poważnie traktował swoją pracę. Rzeczywiście niektóre jego zawodowe dziwactwa były trudne do zniesienia, ale żeby od razu tak odchodzić, porzucać jak psa?

Podejrzewam, że mama najbardziej denerwowała się o tą chorobliwą ojcowską punktualność, przez którą w każdej chwili mógł stracić pracę. Kłócili się o nią nawet po odejściu mamy. Bądźże wreszcie odpowiedzialny, krzyczała tatko-mama. A tatko-tatko nic sobie z tego nie robił, bo wcale w swoją odpowiedzialność nie wątpił. Jeśli ktokolwiek był nieodpowiedzialny, to ci, którzy układają rozkłady jazdy. Bo jak mój biedny tatko ma przejechać całą trasę w pół godziny, jeśli w samym korku na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego-Niciarniana stoi się dwadzieścia minut? Jak łatwo się domyślić, jest to całkowicie niemożliwe. Dlatego też ojciec trzyma się tylko jednej części rozkładu i wyjeżdża z zajezdni zawsze dwadzieścia minut wcześniej, bo spóźnić się to grzech, a być wcześniej – to się chwali. Niestety szefostwo oraz część pasażerów, która czekała na przystankach przed feralnym skrzyżowaniem, byli zupełnie innego zdania. Od utraty pracy ratowało tatka tylko to, że korek zaczynał się zawsze mniej więcej w połowie drogi i stosunek pasażerów zadowolonych z tatkowej punktualności do skarg tych niezadowolonych na wiecznie uciekający ponad kwadrans przed czasem autobus wynosił 50,1 do 49,9%.  
Często wyobrażam sobie matkę, która siedzi w biurze komunikacji miejskiej, odbiera telefony od pasażerów i nerwowo przelicza skargi i pochwały, martwiąc się o swój finansowy byt. Ja też każdy dzień witam ze ściśniętym sercem, ale to nie tatowa pensja je ściska, tylko obawa, że on sobie nie poradzi bez tej pracy, która jest całym jego życiem.
***
Pewna złośliwa sprzedawczyni mięsa, której serce już całkiem przesiąkło chłodem od siedzenia po osiem godzin dziennie wśród lodówek, urodziła dwójkę dzieci. Ponieważ mieszkała przed słynnym skrzyżowaniem, a jej sklep znajdował się tuż za nim, jak co dzień zadzwoniła do działu obsługi pasażera. Kiedy składała skargę na tatkę, dzieci darły się tak głośno i z takim niezadowoleniem, że szala zwycięstwa przechyliła się nieoczekiwanie na stronę „przedskrzyżowaniowców”. Przypuszczalnie dzieci domagały się w ten sposób tylko obiadu, ale skąd pracownik biura, znajdujący się po drugiej stronie słuchawki, miał o tym wiedzieć?
***
Odkąd tatko stracił pracę, oboje zrobili się nieznośni – i on, i mama. Na przykład ostatnio, kiedy wychodziłam z domu, zapytałam ojca, którą założyć czapkę. Do wyboru miałam niebieską w paski i czarną ze świecącą nitką. Tatko nie był w najlepszym humorze, dlatego poradził mi, żebym poszła w czarnej. Mamie zaś bardziej podobałam się w niebieskiej. Poczułam się zmieszana, ale ostatecznie bardziej wzięłam sobie do serca opinię tatki, bo jego bardziej sobie ceniłam. Gdy otwierałam już drzwi wyjściowe, z czarną czapką na głowie, mama(tatko) zaczęła płakać. No i co zrobiłaś, oburzył się ojciec, matka przez ciebie płacze. Dlaczego jej nie słuchasz? Włóż niebieską.
Spojrzałam przepraszająco na zalanego łzami tatkę, zmieniłam czapkę i szybko wyszłam, by uniknąć dalszych napadów ojcowego szaleństwa.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
samsara
Użytkownik - samsara

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-09-23 18:34:07