Ciąg dalszy "Królewny Śnieżki", czyli "Siedmiu Pasibrzuchów"

Autor: livingadreams
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

               Za górami, za lasami, żyła sobie królewna biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban. Zwana była Śnieżką i po wielu złych chwilach związanych z macochą, w końcu zaznała spokoju w pałacyku księcia. Rządziła wraz z królewiczem mądrze i sprawiedliwie, za co poddani bardzo ją kochali.

               Mieszkało tam również siedmiu karzełków. Było im tam tak dobrze, tak milusio i cieplusio, że postanowiły już nigdy więcej nie maszerować w góry, wydobywać drogie kruszce. Całymi dniami wylegiwały się w pięknych perłowych łożach, jedząc raz ciasteczko, raz czekoladkę, a raz duży, śmietankowy tort.

                Z dnia na dzień karzełki rosły i tyły. I kiedy przecisnęły się przez drzwi pałacu i podążyły do miasteczka, zdały sobie sprawę, że znajdują się one w centrum uwagi. Bowiem wszyscy: wróżki, gobliny, czarodzieje, inne krasnale, smerfy, a nawet zwykli ludzie, naśmiewali się z nich. Szydzono i drwiono tak bardzo, że karzełki, a raczej pasibrzuchy rozpłakały się i szybko pobiegły do swego azylu.

               Śnieżka usłyszawszy przykrą przygodę tych siedmiu istotek, odparła:

- Kochani, jesteście uroczymi ludkami z wielkimi serduszkami, a nie dużymi brzuszkami. Nie warto słuchać tych niemiłych słów, bo oni nie znają prawdy i już!

                Lecz pasibrzuchy nie wierzyły w słowa królewny.

- Jest za miła i kłamstwa nam wmówiła- odparł jeden z nich.

- Środek jest najcenniejszy?- spytał drugi.

- A niech to! Dlaczego serce czy wątroba miałyby być ważniejsze od naszego wyglądu?- zdziwił się trzeci.

- Głuptasie, Śnieżce naszej miłej chodziło o duszę. To nasz charakter jest najważniejszy- wytłumaczył czwarty.

- Ale istoty z miasteczka nie znają naszego środeczka- dopowiedział kolejny otyły krasnoludek- osądzają nas po wyglądzie.

- Nic na to nie poradzimy. Staliśmy się brzydcy. To tylko nasza wina. Nie możemy gniewać się na innych z tego powodu- wydukał rozżalony smakosz ciasteczek.

                Po długiej rozmowie, pasibrzuchy postanowiły powrócić do dawnego wyglądu. Próbowały wszystkiego- na nic. Ciągle rosły i tyły…

               Pewnego razu zdecydowały wybrać się do czarownicy. Odbyły długą i męczącą podróż, przez rzeki i lasy, wysłuchując ciągłych przezwisk: „Grubasy”, „brzydale”, „do lasu, gdzie nikt was nie ujrzy”.

               W końcu dotarły do starej i zniszczonej chatki czarownicy, która wysłuchawszy całej historii, odparła z chytrym uśmiechem:

 - Mam na to radę- i wyjęła małą, szklaną buteleczkę z niebieskim płynem- eliksir ten, wnet ukoi wasze zmartwienia. Wystarczy, że pomalutku, pocichutku wlejecie go do kielicha Śnieżki i bum! kłopoty znikną!

- Ale co się stanie?- zapytał jeden z nich.

- Otóż…- zamyśliła się- wszyscy zmienią do was nastawienie. Będą mili i pomocni. I już nikt, nigdy was nie obrazi, nie wyśmieje.

Uradowane pasibrzuchy wzięły eliksir i wybiegły z chatki.

- Ha, ha, lekkomyślne grubasy! Kiedy usta Śnieżki dotkną tej cieczy, umrze. Na zawsze! A wtedy ja odzyskam urodę i zasiądę na tronie!- wykrzyknęła uradowana czarownica.

                W tym czasie krasnoludki planowały jakby tu niezauważalnie wlać eliksir do kielicha królewny. Podążały szybkim krokiem przez las, kiedy pojawiła się przed nimi wysoka istota w długim czarnym płaszczu.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
livingadreams
Użytkownik - livingadreams

O sobie samym: Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach...
Ostatnio widziany: 2015-10-11 22:38:38