Restaurator 10

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Dlaczego? – przerwała mu nagle. Drżącym ale pewnym siebie głosem

- Dlaczego co?

- Dlaczego go zabiłeś? Jesteś aż tak zdemoralizowany? Pozbawiłeś obcego człowieka życia ot tak sobie? Bo nie podobał ci się jego wygląd. Wyzwał cię i to ci wystarczyło? Boże, tak długo nie chciałam uwierzyć że to prawda. Tamtego dnia powiedzieli mi, że znaleziono Filipa w ubikacji dopiero nad ranem. Wyglądało na zawał serca ale lekarz nie wierzył. Filip był za młody i prowadził zdrowy tryb życia. Nie wierzyłam nawet wtedy kiedy cię zidentyfikowano i powiedziano mi że mogłeś to zrobić po tej waszej kłótni w restauracji. Chryste! Gdyby gliniarze wiedzieli skąd znam twe imię!

Znów pochyliła głowę i ukryła twarz w dłoniach. Zaczęła szlochać. Dawid siedzący do tej pory sztywno jak w kościele nagle osunął się na krześle jakby utracił dużą ilość krwi. Zaskoczony po raz drugi. Kurcze ją gryzie sumienie! No tak! Jej chłopak był martwy a ona w tym czasie spędzała czas z oprawcą. A myślał, że przyszła go wyzywać. Co za dziewczyna! Taka drobna i delikatna a jednak odważna na tyle aby przyjść w to okropne miejsce i spojrzeć mu w oczy. Na dodatek winiła jeszcze siebie za to co zrobił on. Rosła w jego oczach coraz bardziej. Była jeszcze bardziej niesamowita niż w jego śnie sprzed  kilkunastu minut. Chętnie wyrwałby tą kratę żeby ją przytulić. Z taką dziewczyną mógłby uciec na koniec świata. Z taką dziewczyną chciałby mieć…

- Sylwio! Nie obwiniaj się. To ja cie wykorzystałem. Nie mogłaś wiedzieć kim jestem. Nie ponosisz żadnej winy

- Zamknij się idioto! Nic nie rozumiesz – przez łzy na chwilę przebiła się wściekłość – Nie przejmuję się sobą. Ty pieprzony morderco! Daj mi jakiś powód abym pomyślała że jest w tobie coś z człowieka a nie jesteś skończonym psychopatą. Powiedz przynajmniej, że żałujesz że go zabiłeś. Powiedz mi prawdę. Kim jesteś?

Podejrzewał że jest ona niesamowita. Teraz to usłyszał w jej głosie. Siła i duma. Ta dziewczyna była mu równa. A może go nawet przewyższała. Nie mógł na nią patrzeć bez podziwu.

- Chcesz prawdy? Dobrze. Posłuchaj mnie uważnie bo prawda jest dla mnie święta chociaż sam jestem człowiekiem dalekim od świętości. Pytasz dlaczego go zabiłem? A zazdrość? To mało wiarygodny motyw zbrodni? Siedziałem wtedy sam jak każdego wieczora. Nie pasuję nigdzie i do nikogo. I czułem się tak w każdym miejscu od nie pamiętam kiedy. Tam czułem to samo. Miałem już wrócić do hotelu, do mojego pojedynczego pokoju i zasnąć w pojedynczym łóżku, z pojedynczą parą kapci leżącą na pojedynczym dywaniku. Miałem wyjść ale dostrzegłem ciebie. Byłaś piękna ale to nie to co zwróciło moją uwagę. Widziałem wiele pięknych kobiet, które były próżne, zepsute i głupie. W tobie zauważyłem to, że byłaś nieobecna w gronie przyjaciół. Uśmiechałaś się i przytakiwałaś od czasu do czasu. To na pewno nie wyglądało mi na znużenie. Nie pasowałaś do tego miejsca. Jak ja…

- Przestań! – pochyliła drobną główkę i zasłoniła uszy – Nie chcę tego słyszeć! Jesteś mordercą. Jesteś mordercą i kłamcą!

Oskarżenie byłe ciche i pomieszane ze łzami ale bardzo zabolało mężczyznę. Bardzo zabolało. Zerwał się z krzesła i uderzył pięściami o blat stołu. Zadrżało całe pomieszczenie.

- Kurwa! O co ci chodzi kobieto?!

 Zanim stół przestał wibrować do pomieszczenia wpadł strażnik postury wielkoluda. Stanął za Dawidem i zmierzył go surowym wzrokiem. Ten powoli opadł na krzesło, zerknął na strażnika i skinął delikatnie głową mówić: juz w porządku. Jestem spokojny

- Skoro masz mnie za kłamcę to po co pytasz? Po co tu w ogóle przyszłaś?... – demon złości zniknął, a Dawid wrócił pamięcią z powrotem do czasu kiedy spotkali się w restauracji - Później usłyszałem jak tamten się do ciebie odezwał. Znam ten ton głosu. Nieraz słyszałem ojca jak zwracał się w ten sam sposób do matki. Na drugi dzień rano spędzała więcej czasu w łazience żeby ukryć sińce pod makijażem. Wydawało jej się że nic nie widzę. Myliła się. Zawsze mnie zastanawiało jak taka dobra kobieta wiąże się z takim draniem? Nie miałem odpowiedzi więc pozostawała tylko złość. Tamtego wieczora byłem już wściekły zanim ten twój  koleżka zaczął mnie obgadywać. Miał pecha kiedy go usłyszałem. To była ta jedna kropla która zaważyła o pęknięciu tamy. Przestałem myśleć reszta wiesz jak się potoczyła.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35