Samotny lot

Autor: Whistler61
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- No nieźle narozrabiałem – pomyślał kontrolując jednocześnie wzrokiem wskazania instrumentów.

- Jak tylko przyziemię to będę ją przepraszał na klęczkach – myślał dalej – niech inni widzą mam to w d…

Nie zdążył dokończyć myśli, gdy się zaczęło.

- Pirat, zero, sześć. – wywołała go wieża – mamy problem…

- Tak, wiem - wskoczył nieprzepisowo w słowo – Susanne…

- Po pierwsze, to trzymaj się zasad i przepisów przy rozmowach, po drugie mamy ostre załamanie pogody… Suzy siedzi w kantynie i rzeczywiście wygląda jak burzowa chmura. Taka jak te, które idą na ciebie od SSE. Over.

Spojrzał w lusterko wsteczne i aż mu zaparło dech. Wyraźny front burzowy. Wysoki i wyglądający na agresywny.

- Fuck. – pomyślał – mam za swoje. Gdybym przyjechał z Suzy, to bym widział ten front i siedział grzecznie na ziemi.

- Kto jest jeszcze w powietrzu? Over – zapytał

- Tylko ty. – padła odpowiedź

W tle było słychać gwar głosów.

- Pewnie wszyscy siedzą teraz w wieży – pomyślał – nawet poczciwa pani Halina, która prowadziła kantynę. Ona zawsze się o każdego denerwuję.

Ta cudowna starsza kobieta. Bardzo polubiła Suzy. Zresztą z wzajemnością. Miały wspólną pasję: szydełkowanie.

To ona była inspiracją tych „lotniczych całusów”.

Wiele lat temu, właśnie na tym aerodromie, odbył swój ostatni lot Kazik „Crazy”, jej mąż.

Tego dnia całus był podobno bardzo namiętny i bardzo długi.

Akrobacje były niesamowite i nagle… Kazik wyprowadził swoją maszynę w piękną pikę, gdzieś na 1000 zrobił przewrót przez skrzydło i … pionową piką wbił się w ziemię. Wieża później podała, że miał włączone radio i śpiewał przepiękną piosenkę o miłości. Do końca.

Okazało się, że był nieuleczalnie chory. Nie chciał skończyć w bólach w łóżku. Wolał tak, jak kochał. W powietrzu. Pani Halina widziała cały lot stojąc na wieży. Głośnik był włączony na jej prośbę…

 

- Pirat, sześć, zero, - wyrwało go ze wspomnień – nie uciekniesz, będziesz lądował w warunkach ekstremalnych. Możliwe, że na ślepo. Over.

- OK. Zrozumiałem. Over.

W lusterku wstecznym spojrzał na zbliżające się chmury. Nie były granatowe i nie błyskały już wyładowania, jednak wciąż były ciężkie i bardzo ciemne. To nie wróżyło niczego dobrego dla jego delikatnego szybowca i niego samego.

 

Pierwsze krople zaczęły się osadzać na owiewce, gdy był jeszcze na dwustu metrach.

- Widoczność nie więcej niż 100 – zameldował po kilku minutach -  Nie widzę ziemi. Over

- Mamy cię na ekranie – w mikrofonie usłyszał spokojny głos … pani Haliny! – poprowadzę cię jak po sznurku. Musisz do kogoś wrócić! Over
Nie miał pojęcia co pani Halina, bufetowa, robi przy mikrofonie, ale jej opanowany głos, zdecydowanie i fachowość w wypowiedziach, spowodowały, że postanowił jej zaufać.

- Widoczność 10 – meldował zaskoczony – sprawdzam instrumenty. Over.

- Zmień kierunek na 200 – usłyszał

Obie strony zrezygnowały z przepisowego „Over”. Tak naprawdę to teraz odzywała się tylko wieża, podając mu komendy.

- Zejdź powoli 50 metrów w dół – usłyszał i delikatnie odepchnął drążek sterowy.

- Wyprostuj na 100 – padła następna komenda

Wysokościomierz kręcił się jak głupi.

- Nie za szybko? – przemknęło mu przez głowę

- Prostuj! – usłyszał krzyk w słuchawkach.

 - Bardziej muszę skupić się na przyrządach. Myśleć o celu, o lądowaniu – zaczął powtarzać bezgłośnie poruszając wargami.

Wysokościomierz pokazywał, że wyprostował o dwadzieścia metrów za nisko!

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Whistler61
Użytkownik - Whistler61

O sobie samym: Piernik to też ciacho ;) :)
Ostatnio widziany: 2016-09-26 10:44:11