Zwyczajnie - mi³o¶æ (VIII) Seks

Autor: zielona
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

³oni, wymiana spojrzeñ, gdy przesypywa³ owoce ze swojej rêki na jej, a ona znów poczu³a dr¿enie miê¶ni i wspomnienia nocy tak g³êboko jak tylko siê da³o. Zabra³a je¿yny i zwiêkszy³a dystans opieraj±c siê o auto.
- Gdzie jeste¶my? – spyta³a.
- Chyba w jakim¶ lesie – Dawid powiód³ wzrokiem dooko³a i w³o¿y³ do ust owoce, które mu pozosta³y. Jedz±c je patrzy³ na ni± tak, jakby mia³ ochotê j± zje¶æ przy okazji. (pewnie mia³)
- To widzê.  Ale w jakiej miejscowo¶ci? Daleko od Krakowa?
- Pisa³o, ¿e jeszcze 130 kilometrów. – przysun±³ siê do niej i wiedzia³a, ¿e ma ochotê j± poca³owaæ, ale do tego nie chcia³a dopu¶ciæ. Postanowi³a od tej pory panowaæ nad instynktami, w zwi±zku z czym wymknê³a mu siê. Przesz³a kawa³ek, gdy on odprowadza³ j± wzrokiem. Przeci±gnê³a siê zaplataj±c d³onie za plecami. Czy wiedzia³a jak to na niego dzia³a? Pewnie tak, choæ sama przed sob± by siê do tego nie przyzna³a. Jego wzrok, sytuacja sam na sam, ¶piew ptaków, delikatny szum wiatru w koronach drzew, gor±ce powietrze i têtnienie w podbrzuszu sprawia³o, ¿e rozs±dek rozmywa³ siê w si³ach natury. Rozs±dek w przyp³ywie paniki zakrzykn±³ – uciekaj i postanowi³a go s³uchaæ.
- Chyba jedziemy dalej. Co? Teraz mo¿e ja poprowadzê, a ty odpoczniesz. – zaproponowa³a.
- Jak ju¿ bêdziemy jechaæ to ja bêdê prowadzi³, ale teraz pójdziemy na spacer. Dzidziu¶ chce zaczerpn±æ ¶wie¿ego powietrza i pos³uchaæ ptaszków. Dziesiêæ minut postoju nas nie zbawi, a w takim lesie, przy takiej pogodzie, a¿ chce siê pospacerowaæ.– u¶miechn±³ siê szczerze, wk³adaj±c d³onie do kieszeni. – Chod¼. – wyci±gn±³ rêkê w jej stronê.
- Mo¿e i ma³y spacer nie zaszkodzi, ale trzymaj siê z daleka. – zawiadomi³a i ruszy³a przed siebie, gdy on zmierzy³ j± wzrokiem. Ponownie wype³ni³ kieszenie spodni swoimi d³oñmi i ruszy³ za ni±.
- Dlatego, ¿e jestem muzu³maninem? – spyta³ po paru krokach.
- Nie. Dlatego, ¿e zanim cokolwiek …, o ile kiedykolwiek co¶… - zatrzyma³a siê i spojrza³a na niego - To co by³o w nocy nie powinno siê staæ. To by³o zwyczajne wymuszenie. Nawet ciê nie znam. Kiedy mi powiedzia³e¶, ¿e jeste¶ muzu³maninem, tylko u¶wiadomi³e¶ mi dosadniej jak bardzo ciê nie znam.
- Gniewasz siê za seks?. Bardzo przepraszam, ale twoje nie, by³o, jako¶ tak, ma³o czytelne.
- Powiedzia³am, ¿e siê nie zgadzam. – zauwa¿y³a z pretensj±.
- No niby tak, ale o ile dobrze sobie przypominam potem jak wsuwa³em siê miêdzy twoje uda twoja d³oñ jako¶ sama zawêdrowa³a na moje przyrodzenie i bynajmniej nie po to, ¿eby z nim walczyæ.
- Wiesz co? – spyta³a najwyra¼niej oburzona – Jeste¶ zwyczajnie ordynarny. – posz³a dalej.
- ¯e co? ¯e przypomnia³em ci jak by³o? Znaczy uprawiaæ seks dobrze, a mówiæ o tym ordynarne? Tak? Dziwne trochê. – poszed³ za ni±. Po chwili milczenia odezwa³a siê w koñcu.
- Mo¿e i uleg³am, ale teraz ¿a³ujê, bo rano dotar³o do mnie, ¿e to nie tak powinno wygl±daæ.
- ¯e co? Seks? Nie podoba³o ci siê? Mnie siê wydawa³o, ¿e ci siê podoba. Moim zdaniem by³o cudnie. Stêskni³em siê za tob±. Uwielbiam twoje cia³o. Co by³o nie tak?
- Nie o to chodzi. – oburzy³a siê – By³o… - zawaha³a siê – przyjemnie – dokoñczy³a po chwili. Mo¿e wiêksze pretensje mam do siebie ni¿ do ciebie. Zwyczajnie uwa¿am, ¿e to wszystko to jaka¶ paranoja. Powinni¶my najpierw porozmawiaæ, poznaæ siê…
- Przecie¿ siê poznajemy. Tak? Wymy¶lasz i ju¿. Przestañ i pos³uchaj. – podszed³ do niej i obj±³ j± ramieniem. Kiedy zamilk³a on tylko siê u¶miechn±³.
- Chcia³e¶ co¶ powiedzieæ? – spyta³a zniecierpliwiona po kilku sekundach.
- Nie. Chcia³em, ¿eby¶ pos³ucha³a. Zamknij oczy i ws³uchaj siê – na jego twarzy widnia³ u¶miech. Zamknê³a powieki, mimo, ¿e nie by³a przekonana. Weszli ju¿ miêdzy drzewa. ¦wiergot pta

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
U¿ytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39