Fallout, rozdział 5: Złomowo - część 1 - partia a

Autor: AS-R
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Blaine Kelly nigdy wcześniej nie widział samochodu. To znaczy, czytał o nich w bibliotece swojego domu i wiedział, że służyły niegdyś ludziom jako środki transportu. Na starych filmach robiły wrażenie, zaś teraz, cóż, Blaine żałował, że żaden z nich nie jest na chodzie. Było mu na swój sposób przykro. Gdyby tylko miał auto, mógłby objechać cały znany dziś ludziom świat w czasie śmiesznie krótkim, znaleźć hydroprocesor i po drodze do Krypty 13 zrobić sobie jeszcze krajoznawczą wycieczkę na północ nieistniejących już Stanów Zjednoczonych.

            Wyśmienita dygresja, doprawdy! Koleś pilnujący tu bramy, nawet jeżeli miał kiedykolwiek zamiar wpuścić do środka, to teraz na pewno tego nie zrobi.

            Oczywiście tendencje Blaine’a do niekontrolowanych i czasami nieco przydługich wtrąceń objawiały się zawsze w ten sam sposób; zatrzymywał się jak dwugłowe ciele wędrując nieobecnym wzrokiem po otaczających go elementach zewnętrznego świata, co w efekcie bardzo szybko doprowadzało do całkowitej utraty kontaktu z rzeczywistością i zagłębienia się w wizjach należących tylko i wyłącznie do niego samego.

            Na szczęście świat i inni zamieszkujący go ludzie przychodzili mu w takich chwilach z pomocą i wyciągali z głębokiego transu z powrotem do świata wspólnego.

            - Koleś, wchodzisz? Czy będziesz tak stał i się gapił jakbyś właśnie zobaczył ciężarówkę pełną kapsli od Nuka-Coli?

            Blaine spojrzał w stronę strażnika. Wysoki, umięśniony facet o krótkich włosach, szarych oczach (ale nieco innych niż Garl, w tych nie było bowiem widać nadmiernych śladów pustki) szerokim nosie, wąskich wargach stał pod prowadzącą do pierwszej dzielnicy Złomowa bramą. Brama była niebieska, wysoka, wystawała z niej jakaś blaszana, przerdzewiała na wylot rura, a tuż obok opierała się o nią karoseria oskrobanego z lakieru samochodu. Właściwie to brama Złomowa faktycznie przypominała bramę w pełnym tego słowa znaczeniu i była nieco podobna do tunelu wyciętego w sporych rozmiarów kontenerze transportowanym przez transoceaniczne frachtowce.

            Strażnik natomiast, poza tym, co już powiedzieliśmy, wyglądał na zwykłego faceta w skórzanym pancerzu z jaszczurki (takim samym jakie nosili najeźdźcy Garla). Niewątpliwie jednak nie był najeźdźcą. Na jego prawej piersi pobłyskiwała chromowana pięcioramienna gwiazda. Symbol strażników dzikiego zachodu. Kolesi, którzy swoją codzienną ciężką pracą stali na straży wszystkiego, co dobre i słuszne w każdym świecie w jakim się pojawili.

            - Wchodzę – rzucił pospiesznie Blaine i już zrobił pierwszy krok, kiedy strażnik wyciągnął rękę w powstrzymującym go geście i oświadczył:

            - Lepiej to schowaj – wskazał na prawą dłoń Blaine’a, w której wciąż znajdowała się MP-9-tka. – Złomowo jest przyjaznym miejscem i chcemy, aby takie pozostało.

            Blaine odruchowo jak siadający pod komendą swojego pana pies, wsunął broń do kabury i zapiął skórzany zatrzask.

            - Brzmi rozsądnie. Przepraszam, skołował mnie ten cały deszcz i to, co zobaczyłem tutaj na miejscu. Nigdy wcześniej nie byłem w Złomowie. Muszę przyznać, robi niezłe wrażenie!

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AS-R
Użytkownik - AS-R

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-02-27 21:39:56