OBRAZ esej

Autor: Grzegorz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

aka wiara w potęgę swojego poetyckiego słowa? Sprawa staje się jasna, gdy uświadomimy sobie, kto mu dyktował. Bo przecież ktoś mu wszystko dyktował. Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Przyszedł nowy gość. - Jestem Ludwik Montfort – przedstawił się przybysz z dalekiej Francji, z dalekiego czasu. Ale dla nich tam czas nie miał znaczenia. Oni tam istnieli poza czasem. Z chwilą, kiedy ty czytasz, ich egzystencja staje się realna. Bo jak czytasz, że Jezus chodzi po wodzie, to przecież chodzi. A może spróbować chodzić po wodzie? * * * Ludwik de Montfort zasiał kiedyś ziarno, które wydało plon. Pragnął o tym opowiedzieć, ale Marcin dostrzegł w nim, i jego działaniu coś więcej. A my teraz autorze posilimy się, zjemy bigosu przepisu Pana Tadeuszowego, zjemy szynkę, spróbujemy ciasta. Odpoczniemy, Juliusz zapali, choć nie powinien, inni pospacerują po okolicy. Dlatego autorze, zostaw nas na chwilkę. Idź gdzie indziej. Ale gdzie mam iść? Gdzie? * * * A może zobaczyć co robi Hans Castorp, czy jeszcze żyje? Nie, jeszcze można by się zarazić. Wystarczy, że Juliusz chory. A może zobaczyć co robi Eglantyna Pattey? Po prostu popatrzeć na nią, bo to w końcu piękna dziewczyna. Że też Juliusz… a zresztą, nic to nie zmieni. Żal Eglantyny. Dziwny jest Juliusz, zupełnie jak ten świat. * * * Od Marcinkowego dworku do kościoła jest blisko, i Ludwik de Montfort wybrał się tam na wieczorną mszę. Spotkał tam chłopów z Wandei, którzy budzili taką niechęć Maksymiliana Robespierre’a. oni potrafili mu się sprzeciwić, i jego hasłom o wolności, równości i braterstwie. Byli wierni Bogu i królowi, ginęli za Boga i króla. A to ziarno wierności zasiał Ludwik de Montfort. Zasiał prawie sto lat wcześniej. * * * Juliusz tymczasem poszedł do lasu. Litewskie lasy. Specjalistą od litewskich lasów, a właściwie litewskich puszczy był Adam. Jest Adam. Nikt w końcu lepiej litewskiej puszczy nie opisywał, bo on poznał ją aż do „jądra gęstwiny”. Tutaj w tej materii Adam był lepszy. Ale skąd on to wiedział właściwie. Też na Litwie nie spędził za dużo czasu. W ogóle obaj i Adam, i Juliusz większość czasu spędzili poza ojczyzną, a tak potrafili ją ładnie opisać. Nagle …spłoszył Juliusz dwie sarny. Zaraz przecież to było w Szwajcarii. „Pamiętam chwilę …poranek był skwarny Tameśmy szumem spłoszyli dwie sarny” Poemat „W Szwajcarii” przypomniał sobie. Przypomniał sobie jak go pisał po tym jak wracał z wycieczki w Alpy. „Raz mię ów anioł zaprowadził złoty Przez jasne łąki do lodowej groty” Lodowe groty w Alpach, cela w klasztorze Bet-chesz-ban, wspinaczka po piramidach w Egipcie. To wszystko przed nim, za nim zależy jak na to spojrzeć. I tutaj na tym spacerze zaczęły powoli wyłaniać się z mgły rapsody ogromnego dzieła o Duchu, który był Królem. Bo wtedy Juliusz zrozumiał, że szatan chce uwięzić nasze zmysły w czymś, co małe, brzydkie, niewarte nic, a on poczuł, że tę walkę z „szatanów gromadą” wygrał i duch jego powędrował wysoko i zdolny jest pociągnąć nas wszystkich zjadaczy chleba za sobą. A idąc leśną ścieżką, rozmyślając o rapsodach swojego wielkiego poematu myślał o mechanizmach tworzenia. Jak duża jest rola czytelnika w tworzeniu dzieła. * * * Stworzę im – myśli Juliusz – wielki poemat. Niech czytają, niech swoje życie przemieniają chociaż w wyobraźni. Najpierw to odrzucą, muszą odrzucić, ale to odrzucone zakiełkuje, nawet nie zauważą, kiedy owoc zacznie przynosić. * * * „Jakże charakterystyczny ton przyjmuje w swych listach Słowacki. Jest to ton niewzruszonej pewności i wynikającej stąd wyższości. Chciałoby się wręcz życzyć poecie, aby wreszcie roztopił się w Boskim Absolucie – cóż bowiem takiej istocie życzyć tutaj…” Juliusz spacerował sobie po Internecie, kiedy wrócił ze spaceru po Radziwiliszkach. No i natrafił na to zdanie jakiegoś XX wiecznego poety. Mał

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Grzegorz
Użytkownik - Grzegorz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2007-09-07 21:14:39