Światełko (Malarz 6)

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

span style="mso-spacerun: yes;"> - Chciałbym, to może mało adekwatne słowo. Ojciec całe życie płacił ubezpieczenie i nigdy do tej pory z sanatorium nie korzystał. Wydaje mi się, że powinien mieć teraz zapewnioną taką opiekę i rehabilitację jakiej potrzebuje, ale jeśli trzeba zapłacę.
 - Niech pan się nie unosi. Takie niestety są realia. Nie ja jestem za to odpowiedzialny.
 - Rozumiem. Pieniądze się znajdą. Chodzi o życie i sprawność ojca. Tak? Pieniądze są po to, żeby służyć ludziom, a nie na odwrót. Jakieś oszczędności mamy. Podejrzewam, że nam wystarczy. Może poleci pan jakieś dobre miejsce, skoro jest pan w tym zorientowany?
- A potem pan mnie oskarży o prywatę i czerpanie z tego korzyści?
- Właśnie to miałem na celu. Jakby pan zgadł – wypowiedział Kryspin poirytowany – Tak się składa, że pierwszy raz w życiu mi się zdarzył wylew w rodzinie. Nie znam się na sanatoriach,
a pan w tym siedzi i słyszy opinie, zna różne miejsca. Pan mi zasugeruje, a ja sprawdzę czy propozycja mi pasuje.
 - No to ja tu panu podam parę placówek, które ja bym rozważał w razie znalezienia się w tarapatach do wyboru. Znajdzie pan wszystko w Internecie. Ewentualnie sprawdzi pan konkurencję. – lekarz zapisał coś na kartce, którą przekazał Kryspinowi- Podkreślam, że ja nie narzucam, a jedynie wyrażam swoją opinię. Według mnie te są dobre ze względu na świadczone usługi i ich jakość, oraz obecne potrzeby pańskiego ojca. Inny lekarz może polecać inne. Może się pan skonsultować jeszcze, doradzić.
 - Pan się nie obawia. Nie mam zamiaru włóczyć pana po sądach za udzieloną pomoc. Jaki czas
w sanatorium pan zalecałby spędzić ojcu?
 - Po wylewie i to tak rozległym jak u pańskiego ojca sugerowałbym dłuższy pobyt. Nawet trzy do sześciu miesięcy. Może nie od razu. Niech najpierw ustąpi całkowicie obrzęk. Postarajcie się o wyznaczenie miejsca w sanatorium z ubezpieczenia. Kto wie?. Może pójdzie coś szybciej.
               Kryspin odszukał oddział neurologii, a w nim ojca. Ojciec nie wyglądał inaczej. Tak samo leżał na łóżku podłączony do kroplówki. Zmieniła się sala, która była większa, a w niej znajdywało się trzy, a nie jedno łóżko. Zastał tam matkę siedzącą na taborecie i przytulającą dłonie męża.  Kiedy wszedł syn, wstała, podeszła do niego i objęła go z uśmiechem.
 - Stan zagrożenia życia minął – zawiadomiła – Tatuś będzie żył. Teraz będzie potrzebna rehabilitacja. Podobno po wylewie nawet parę lat ludzie dochodzą do siebie. Czasami nie całkowicie, ale nawet jak będzie potrzebował kiedyś wózka, to co? Najważniejsze, że będzie żył – mówiła to z przejęciem i łzami w oczach. – Musimy iść do kościoła i podziękować. Zamówię mszę za Stasia i za Lenkę. Za ich zdrowie. Pójdziesz ze mną. Prawda? O co ja pytam. Musisz iść.
 - No to pójdę – potaknął obejmując matkę ramieniem i uśmiechając się niepewnie. Nawet nie chciał liczyć jak dawno nie był w kościele. Tak jakoś wyszło, że ostatnio wolał swe rozmowy
z Bogiem prowadzić na innych terenach.
Mama poszła od razu wypełnić to co zapowiedziała, a on usiadł przy ojcu i westchnął głośno.
 - No ojciec. To nam napędziłeś stracha. Nie waż się powtarzać tego więcej. Mówią, że teraz rehabilitacja i takie tam, ale … najważniejsze, że żyjesz. Nie? Dobrze

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39