Para rękawiczek część 2 - 4 lipca

Autor: minona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

4 lipca

W drodze do Rotterdamu nie odzywali się do siebie. Raz tylko Iwona powiedziała:

-Zwolnij, przed śmiercią chciałabym chociaż raz jeszcze rodzinę zobaczyć.

Miał wtedy sto siedemdziesiąt na liczniku i wymijał samochody jak pachołki. Był zły i miał gdzieś to, że stwarza zagrożenie na drodze. Ale posłusznie zwolnił.

Iwona nie chciała z nim jechać jednym samochodem. Czuła teraz do niego taką niechęc, że najchętniej uciekałaby gdzie pieprz rośnie. Ale ie miała innego wyjścia. Gdyby jechała z Benem, Nathanem i Natalią albo z Thomem i Nataszą, to musiałaby gadać i jeszcze pewnie się tłumaczyć czemu nie chce jechać z Eric’iem, skoro są przyjaciólmi. Nie miała ochoty ani na jedno, ani na drugie. Jadąc z Eric’iem mogła sobie na to pozwolić, bo on przynajmniej wiedział dlaczego. Pomilczą sobie we dwóch.

Około trzeciej nad ranem zjechali z autostrady na parking, by zrobić przerwę na sen.

-Możesz iść do tyłu, jak chcesz- powiedział obojętnie Eric.

Iwona nie skorzystała z propozycji. Wiedziała, że i tak nie zaśnie. A na tylnych siedzeniach to już w ogóle. Żeby się położyć, musiałaby zgiąć nogi, a w takiej pozyji nie jest w stanie wytrzymać nawet piętnastu minut. Pomyślała, żeby wyciągnąć książkę, ale było jeszcze ciemno. Musiałaby zaświecić światło w samochodzie, albo włączyć latarkę w telefonie, żeby móc czytać. A jak na tę noc miała już dość sztucznego światła świecącego w ciemnościach.

Zostało jej włożenie słuchawek do uszu i słuchanie muzyki. Zdecydowała się więc na to, choć nie chciała. Wolała zająć umysł czytaniem, które wprowadziłoby ją w inny świat i pozwoliło na chwilę zapomnieć o tym, co wydarzyło się kilka godzin temu. I to z gościem, który siedział tuż obok. A tak musi przeżywać katusze. Bo umysł niczym nie zajęty, pobudzony dodatkowo muzyką, mimowolnie wyciąga na wierzch myśli wszystko, co człowieka w danym momencie trapi. Choćby nie wiadomo jak bardzo starał się myśleć o czymś innym.

Iwona oparła głowę o szybę i założyła ręce na brzuchu. Tymczasem Eric rozłożył się w miarę wygodnie w fotelu i wpatrzył w sufit.

Próbował ją rozgryść. Poraz dwusetny w ciągu jedenastu miesięcy odkąd się znają. Nie dziwota, że się zakochał. Dziewczyna raz zachowuje się tak, a raz inaczej. Raz miła, raz wredna, raz wojownicza, raz daleka od wszelkich konfliktów, raz otwarta na wszystko a raz zamknięta jakby pod jakąś skorupą. Za każdym razem próbował zrozumieć, dlaczego. Wiedział, że kobiety mają swoje humory, których przyczyn mężczyźni nie zrozumieją nigdy. Przeważnie wystarczy, że się je weźmie do ekskluzywnej restauracji na kolację przy świecach, albo podaruje kwiaty z pudełkiem czekoladek, żeby je udobruchać.

A Iwona? Jak ją przepraszał za tego konia, to była zacięta. Mimo że był wobec niej miły, to nie dała się złapać. To w sumie było logiczne, niektóre dziewczyny tak mają. Jej zemsta była trochę dziwna, ale przyznać musiał, że oryginalna. Gdy się później z nią droczył, żeby zrobić jej na złość, była wkurzona. Ale momentami odzywała się w niej ciekawość, której nawet złość nie była w stanie zabić. Albo chwila szczęścia, która nie pozwalała jej, by akurat w niej obrażać się na innych. To go zafascynowało. Nie dość, że była ładna, to jeszcze z charakterem, który krył w sobie wiele zaskakujących niespodzianek. Dlatego wymyślił wtedy tego wilka w lesie. Chciał się dowiedzieć, jak zareaguje.

Przekonał się, że ciekawość u niej wygrywa i że ma poczucie humoru. Ale też, że jest konsekwentna i lojalna, i że potrafi wczuć się w położenie drugiego człowieka. A gdy spacerowali po lesie, dowiedział się jeszcze, że czegoś się boi. Nie drążył tematu, bo wystarczyła mu odpowiedź, że jej się nie podoba. Ale wiedział, że z czasem może się to zmienić. Dlatego postanowił nie odpuszczać.

Już wtedy chciał, żeby była jego. Pisał więc, żeby móc ją lepiej poznać i tylko przekonać się co do niej. Czy tego chciała, czy nie. Pisał do niej o byle czym. Przeważnie o błahostkach, wysyłał jakieś anegdotki, memy, kawały, zdjęcia. Za każdym razem odpisywała. Pisała wprost, co myśli o tym czy tamtym. A on czytał i próbował zrozumieć, dlaczego napisała tak, a nie inaczej. Przeważnie się jej po prostu pytał, prosił, żeby wyjaśniła. W kwestiach, które rozumiał doskonale, ale pytał, żeby tylko spytać i przedłużyć rozmowę, odpisywała właśnie, żeby się domyślił.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
minona
Użytkownik - minona

O sobie samym: Piszę, bo lubię. Nie jest to sztuka dla sztuki. Jest to sztuka dla ludzi.
Ostatnio widziany: 2024-03-15 13:09:51