Angels pub

Autor: Whistler61
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Biegł na przystanek co sił. Nie chciał stracić ani minuty… ani sekundy. Musiał zdążyć na tramwaj, który już nadjeżdżał.

 

****

 

Jerzy wszedł do pubu. Lekki dymek unosił się w półmroku pomieszczenia. To był chyba jedyny lokal w tej wielomilionowej metropolii, w którym wolno było palić. Usiadł przy barze na samym końcu. To było jego ulubione miejsce. Podwójna whisky z lodem pojawiła się przed nim natychmiast, podana przez piegowatą, rudawą i wiecznie uśmiechniętą barmankę. Cichutko grał jakiś magnetofon, lansując szkockie piosenki o pięknej Kayleigh i zakochanym w niej trefnisiu.

Odkrył ten pub zupełnie przypadkowo kilka tygodni temu. Czasem wracając do domu, skracał tędy drogę. Mimo, że dzielnica nie miała najlepszej renomy, to nigdy nie było tu żadnych incydentów.

Któregoś dnia wracał zamyślony i jego wzrok padł na zieloną tabliczkę, której wcześniej nigdy nie zauważył. Biały napis głosił „Angels Pub”. Szkocka, którą tu podawano była wyśmienita.

- Masz jakiś wielki problem – oznajmiła barmanka, której na imię było Katy – to widać.

- Mam i zaczyna mnie przerastać – odparł Jerzy, popijając łyczek bursztynowego płynu.

- Opowiedz mi – odparła barmanka i oparła się wyczekująco o bar.

- Widzisz – zaczął po woli i z ociąganiem - wszystko naprawdę zaczęło się jakiś rok temu. Do naszego konsorcjum przyszła nowa koordynatorka. Jak to się mówi, była surowa i była straszliwie zestresowana. Postanowiłem jej trochę pomóc. Pomagałem, choć często potrafiłem zganić w dość ostrych słowach.

Popił łyk szkockiej, zupełnie nieświadomy, że to już trzecia.

- Mimo wszystko, ona była bardzo wdzięczna i zawsze uśmiechnięta – kontynuował Jerzy.

- Nawet, gdy ogrom prac ją przygniatał, ten uśmiech nie znikał. Była małomówna i ciężko było o niej cokolwiek powiedzieć.

Tu przerwał i spojrzał na Katy.

- Wiesz jak zaczęto gadać w biurze?

Barmanka pokiwała przecząco głową.

- Mówiono, że playboy znów podrywa… a wyobraź sobie, że sam nigdy tak tego nie traktowałem, bo nie uważam siebie za atrakcyjnego faceta, a do tego jestem przecież żonaty. - - Po prostu jestem gościem na luzie i dobrze mi z tym. – tu uśmiechnął się nieznacznie.

- I tak naprawdę nic się nie działo. Nowa pracownica, stare zadania… aż do pewnego dnia.

Jerzy dokończył szklaneczkę, a Katy bez słowa podsunęła mu kolejną.

- Skarbie, która to już? – zapytał zaniepokojony Jerzy.

- Piąta i nie mów proszę do mnie „skarbie” – odpowiedziała z uśmiechem barmanka.

- Nie wiem, czy mam tyle kasy przy sobie – i zaczął grzebać w kieszeni.

- Płacisz, za dwie pierwsze. Reszta na koszt baru  - uspokoił go głos zza baru.

***

Gdy siadał na swoim miejscu przy końcu baru, Katy podeszła i bez słowa postawiła double z lodem.

- Wczoraj przerwałeś w takim momencie, a ja nadal nie rozumiem twojego problemu.

Jerzy przyjrzał się przenikliwie barmance i zapytał:

- Naprawdę chcesz znać ciąg dalszy?

Barmanka przytaknęła energicznie.

- No więc, - zaczął powoli – to był taki dzień jak poprzednie. Lecz tego dnia ona użyła słowa „Serdecznie” zwracając się do mnie w zwykłej służbowej sprawie. Coś we mnie zaskoczyło i zacząłem jej się przyglądać. Tak jak facet przygląda się kobiecie.

- No dobrze, - przerwała mu Katy – a ty jako facet?

- Ja? Nigdy nie uważałem się na przykład za genialnego ojca, bo w wychowaniu syna często się zaniedbywałem. Niektórzy jednak uważają inaczej. I właściwie tylko syn trzyma nasze małżeństwo, bo ono już dawno okazało się klęską. Całym ciągiem błędnych wyborów… A jako facet…  jestem chyba przeciętniakiem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Whistler61
Użytkownik - Whistler61

O sobie samym: Piernik to też ciacho ;) :)
Ostatnio widziany: 2016-09-26 10:44:11