Powrót

Autor: Whistler61
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0


Telefon stojący obok łóżka wyrwał ją z lekkiej drzemki swoim natarczywym buczeniem.
- Halo, słucham – powiedziała podnosząc słuchawkę. - Dzień dobry pani Moonner, jest godzina siódma trzydzieści. Zamawiała pani budzenie. – odpowiedział miły męski głos.
- Dziękuję – odpowiedziała i odłożyła słuchawkę. Resztki snu uleciały natychmiast. Szybki prysznic, delikatny makijaż i już ubrana jechała windą na śniadanie do restauracji na dół.
Typowy bufet samoobsługowy, jak w większości niedrogich hoteli.
Nałożyła sobie na talerz plasterek sera i plasterek wędliny. Do tego mały dżemik i masełko dietetyczne. Jakieś pieczywo pełnoziarniste i małe szaleństwo w postaci słodkiego rogalika.
Postawiła talerz na wolnym stoliku, oddalonym w końcu sali. Chciała trochę samotności. Czasu na uporządkowanie myśli.
Wróciła po kawę i gdy ekspres sporządzał pachnącą cappuccino, usłyszała za sobą „Ja chcę na śniadanie jajka. Najlepiej dwa”.
Chciała się nagle odwrócić, ale tylko poczuła, że gdzieś się zapada. Gdzieś wszystko znika.
Gdy się ocknęła, zobaczyła nad sobą pochylone i zatroskane twarze.
- Dobrze że pani nic się nie stało – powiedział młody, atletycznie zbudowany facet, który pomógł jej wstać i posadził na krześle.
Obok stała dwudziesto kilku letnia kobieta z może pięcioletnim chłopcem.
- No Guido, idź przeproś panią. – powiedziała lekko popychając małego do przodu.
Malec był cały w rumieńcach i wyraźnie zakłopotany.
- Bo ja… - zaczął nieśmiało, oglądając czubki własnych butów – bo prosę pani, ja zafse jem jajko na śniadanie… takie gotowane… i teraz tes chciałem i tak głośno powiedziałem… a pani siem wystrasyła i upadła. Ja nie chciałem. Pseprasam. – Tu szybko podbiegł i dał jej całusa w policzek.
Nie potrafiła się na niego gniewać. Sama wiedziała, że to nie krzyk, a jego treść doprowadziła do jej dziwnego omdlenia.
Jason uwielbiał jajka na śniadanie. No i jeszcze doszło teraz imię malca: Guido, Gwidon… takie imię wybrali razem z Jasonem…
Przytrzymała malca za rękę. Odetchnęła głębiej.
- Masz na imię Guido? – zapytała powoli. - Tak, pse pani. – odpowiedział malec i spojrzał jej w oczy. Miał takie śliczne prawie chabrowe oczęta.
- Nie krzycz nigdy na mamę, a jajka dla ciebie zapewne zaraz się znajdą. – Uśmiechnęła się po czym nachyliła się i pocałowała go w policzek.
Malec rozpromieniony pobiegł do matki. Przez ten incydent, jej śniadanie trwało dłużej. - Jajka, Guido, te chabrowe oczy… czy to tylko zbieg okoliczności? – myślała intensywnie.
Ktoś podszedł do stolika.
- No kochana. Ja czekam a ty się jeszcze śniadaniujesz – powiedziała Laura z uśmiechem na twarzy.

ROZDZIAŁ 2 - JACOB

Jechały samochodem przez miasto. Bella opowiedziała Laurze całe zajście przy śniadaniu. Zapanowało wręcz dotykalne milczenie, przerywane tylko komendami z pokładowego GPS „za pięćdziesiąt metrów skręć w prawo”, „ za dziesięć metrów…”.
- Wiesz Bella – ciszę przerwał poważny głos Laury – zawsze uważałam takie opowieści za kompletne bajdurzenia. Jednak po śmierci Ronniego coś się zaczęło dziać.
Raz przewróciła się lampa i uderzając o ścianę wyłączyła włącznik czasowy od piecyka elektrycznego. On był zegarowy i powinien się włączać w nocy. Piecyk popsuł się dzień wcześniej. Zapomniałam go wyłączyć i zadzwonić do serwisu. Gdyby się włączył, to zapewne spłonęłabym w czasie snu.
- Pamiętasz, jak pisałam ci o tej katastrofie w domu? – zapytała po chwili milczenia Laura.
- No jasne, że pamiętam. Miałaś wtedy niesamowite szczęście.
- Widzisz – Laura zawiesiła głos na moment – nie

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Whistler61
Użytkownik - Whistler61

O sobie samym: Piernik to też ciacho ;) :)
Ostatnio widziany: 2016-09-26 10:44:11