Miłóść

Autor: heks
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-a Pan to chyba Sławek??? o ile się nie mylę, prawda ? -starała się upewnić pani Wandzia.

-Ta prze Pani, zwyczajnie Sławek nie żaden Pan.

Uderzyła mnie w niej swoista melancholia jakby nieobecność i pomimo tego ,że była raczej dużo młodsza od mojej matki to chyba a raczej na pewno bardziej zniszczona. jakby nosiła jakieś swoiste piętno, które odcisnęło znaki nie tylko na twarzy ale i na całym ciele.

Od tego dnia wiele się zmieniło. Pani Wandzia była częstszym gościem pokoju swojej córki.

Było masę pytań o rodziców , a co robią , gdzie mieszkam itd.

Po którejś z wizyt dostałem chyba z kilo cytryn ,towar w tamtych czasach raczej luksusowy.

Moja mama nie omieszkała się odwdzięczyć .

Tak zapanowała era handlu wymiennego.

Kasi tata był ekonomistą czy księgowym w fabryce, mama była w domu ,tak jak prawie wszystkie mamy w tamtym czasie. Za wyjątkiem mojej ,która była mamą ,tatą ale przede wszystkim niezłomnym przodownikiem pracy.

Pewnego zimowego popołudnia,po powrocie ze szkoły próbowaliśmy z Kasią rozpalić w piecu,dla mnie to była swoista frajda.

Gdy ogień zaczął już radośnie skwierczeć i pierwsze płomienie obejmowały drwa wrzucone do paleniska do pokoju weszła pani Wandzia.

Dziwnym wydawało się to ,że jakby nas w ogóle nie zauważyła ,była jakby w innym wymiarze.

Na wpół ubrana w halce i rajstopach z kawą w jednej dłoni i papierosem w drugiej.

Wbiła wzrok w ścianę i mamrotała coś pod nosem .

-Może pani w czymś pomóc ??-zapytałem

A to Wy, nie nic... nic , pora iść....

Po czym wstała i odpłynęła jak mgliste widmo do swojego pokoju.

Nie przejmuj się u niej to norma ,mam już tak z nimi odkąd pamiętam.

Jakoś chyba bardziej instynktownie postanowiłem nie drążyć tematu.

Zima była jakaś wyjątkowo mokra ,mglista , takie paskudne przedłużenie jesieni.

Sylwestra spędziliśmy razem u Kasi impreza była udana i do domu wróciłem dopiero popołudniem Nowego roku .

W gruncie rzeczy rzadko chodziliśmy do kina czy na spacery,dziś myślę ,że Kasia miała jakiś wewnętrzny przymus pilnowania domu wyczekiwania jakby na nieuniknione .

Tego wieczoru przytulała się wyjątkowo mocno, jak dziecko które potrzebuje ciepła i akceptacji.

Godziny mijały, zaraz odjeżdżał ostatni autobus a ja nie miałem sumienia wyjść i tak jej zostawić

-Musisz już iść, szepce do mnie tym cichym głosikiem jednocześnie wtulając się coraz bardziej.

W końcu drugą dłonią wciska mi kartkę

-To tylko dla Ciebie,odprowadzę Cię do drzwi i nie wracaj tu więcej.

Wstaje z wersalki robi dwa ,może trzy kroki po czym zatacza się i upada jak długa na podłogę .

W miejscu gdzie siedziała znajduję dwa opakowania po relanium.

PANIKA !!!!!

Wołam rodziców , w pokoju jest telefon ,krzyczę , nie mogę trafić w tarcze ,żeby wybrać odpowiedni numer.

Ojciec kładzie mi rękę na dłoni.

-Spokojnie , nic się nie stało, zaraz będzie dobrze-mówi se stoickim spokojem .

- 3 -

 

Pani Wandzia robi mocną herbatę i poi nią Kasię .Wraca świadomość, lecz język ma tak sztywny ,że mimo chęci nie potrafi wypowiedzieć ani słowa. Trzęsę się cały, proszę o wezwanie pogotowia

W zamian słyszę zapewnienia, że jest ok, Kasi nie będzie kilka dni w szkole i żebym nikomu nic nie mówił.

Wybiegam na ulicę nie wiem, czy jeszcze coś jeździ, zresztą chyba bym nawet nie ustał na przystanku. Biegnę mijam kolejne latarnie swoisty tunel światła , czasu i całej tej kotłowaniny w mojej głowie.

W domu litania ,pretensje, wyrzucone zeszyty i książki, przegląd szafek.

Stoję ,taki nagi udarty z resztek prywatności, intymności , bo przecież przed osobą najbardziej kochającą Cie na świecie nie można mieć żadnych tajemnic.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
heks
Użytkownik - heks

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-06-08 10:40:26