Nowa szkoła

Autor: Adam93
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nowa szkoła

Właśnie kończyły się wakacje, już tylko dzisiejszy poniedziałek został Dropsowi na luźne swawole i zabawy z przyjaciółmi. Drops w tamtym roku skończył szóstą klasę szkoły  podstawowej. Nie miał nigdy problemów z nauką, może trochę z matmą, radził sobie świetnie, był chwalony przez nauczycieli, ale niestety wszystko nie było takie kolorowe. Przez wszystkie lata w szkole  był  nękany, przezywany i odrzucany przez rówieśników za     to, że był inny, że był odpowiedzialny, punktualny, nie przeklinał i, co uważał za najważniejsze, że nie bierze używek, nie chodzi na imprezy, nie piję alkoholu jak inni. Wyglądało to tak, jakby jego pozytywne cechy były jego przekleństwem. Ten ostatni dzień Dropsik przeleżał w swoim mięciutkim, wypchanym, dużymi czerwonymi poduchami leżadełku zrobionym z wikliny. Siedział cicho i wyglądał, jakby coś go bolało. Chciałby nie iść do szkoły, gdzie znowu zaczną się terapie z psychologiem, które nie przynoszą żadnego rezultatu, bo Drops nie umie ich wykorzystać w praktyce. Nastał wieczór, Drops przez całą noc nie mógł spać, odliczał tylko godziny, minuty i sekundy do jutra, kiedy to będzie musiał wyjść z domu na rozpoczęcie roku szkolnego w pierwszej klasie gimnazjum. W nowym miejscu, gdzie nikogo nie zna, wszystko jest nowe i pojawiają się nowe problemy. Co prawda Kołtunka (najlepsza przyjaciółka , z która zna się od najmłodszych lat, mieszkają po sąsiedzku przez płot, codziennie się odwiedzają. Poznali się pewnego razu nad stawem, a było to tak, że jego kapelusz, który wpadł mu do wody, a nie umiał pływać jak i jego brat Dżeki, aż tu nagle znikąd pojawia się Kołtunka, która bez chwili namysłu skoczyła do wody i uratowała nakrycie głowy, a było wtedy zimno, bo zaczynała się dopiero wiosna, to był środek kwietnia.

Potem, aby się odwdzięczyć zaprosili ją do budy, gdzie się wysuszyła i założyła nowe ubranie a potem zjedli ciasteczka i wypili ciepłą herbatę z cytryną i miodem i tak spotykają się aż do dziś). Wracając do wątku… Kołtunka wraz z Dżekim mówili mu, że tam będzie fajnie i aby się niczego nie bał. Ale jakoś nie mógł w to uwierzyć, bo nie chciał robić sobie nadziei, aby nie było większego zawodu. Szkoły nie cierpiał, zdarzało się nawet, że ucieka z przedszkola. Nie jeździł z klasą na żadne wycieczki dłuższe niż jeden dzień. Bardzo często brał zwolnienia lekarskie, bo już nie wytrzymywał psychicznie w szkole, szkoła była dla niego jak ciągnąca się telenowela bez końca. Nie chodził do szkoły z byle powodu: czy to brzuszek zabolał, główka mocniej lub złapał katar. Nie cierpiał w-fu, bo chłopaki grali tylko w piłkę nożną, a on tego nie lubił, co to za przyjemność ganiać za piłką.

Kiedy dowiedział się, że jest coś takiego jak zwolnienie z wf-u na cały rok, stwierdził, że żal byłoby nie skorzystać. Od grania w piłkę wolał jazdę na rowerze, spacery czy biegi. Największym problemem Dropsa było, że nie umiał się nikomu postawić, wyrazić swojego zdania, a co dopiero przy nim pozostać. Zawsze był szarą myszką, która na wszystko się zgadzała i pozwalała. Nie lubił pracować w grupie. Kiedy na to hasło cała klasa dobierała się w pary, Drops siedział sam w ławce i po kilkunastu minutach nauczycielka brała go do jakieś grupy, w której czasami coś robił, jak mu ktoś dał polecenie, albo tylko się patrzył i jego wkład polegał na podpisaniu się na tyle pracy swoim imieniem i nazwiskiem. I w końcu budzik „zagłady” zadzwonił. Przespał się zaledwie chwilkę. Ubranie galowe już na niego czekało wyprasowane i gotowe tylko do założenia. Jak już zjadł śniadanie na które na poprawę humoru zrobił sobie świeże bułeczki z nutellą poszedł do szkoły jak na ścięcie jak to mu Dżeki mówił. Do szkoły miał piętnaście minut drogi, szkoła mieściła się w ładnym dużym budynku z wielkimi korytarzami i nowymi sprzętami a do tego hala sportowa i basen, ale nawet to go nie przekonało że będzie dobrze. Do szkoły na rozpoczęcie roku szkolnego poszedł skrótami, które okazały się złym pomysłem. Bo spotkał wrogów którzy w zaułku palili papierosy jak to oni. Oczywiście jak przechodził nie obyło się bez wyzwisk i komentarzy: a gdzie mamusia, nie za ciasny sweterek , nie gryzie cię. Te ich śmiechy. Niby był do tego przyzwyczajony, ale za każdym razem bolało coraz mocniej. Prawie się rozpłakał, ale musiał się wziąć w garść no bo jak to będzie wyglądać, już na rozpoczęcie roku przyjdę zapłakany. Był zawodowcem w zakładaniu maski uśmiechu, aby nikt się nie pytał co się stało bo i tak go nie zrozumieją. Ale przez całe życie postawił sobie zasady których nie złamie a o to najważniejsze:
1)zostanie profesjonalistą
2)nie będzie pił alkoholu
3) nie będzie palił papierosów.
Kiedy już dotarł na uroczystość, wysłuchał przemówienia pani dyrektor, które jak zwykle w każdej szkole jest takie same więc niczego nowego się nie dowiedział. Po przemówieniu znalazł swoja klasę w której były osoby które mu dokuczały.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Adam93
Użytkownik - Adam93

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2014-02-28 20:51:00