Internetowa cela - Rozdział IV

Autor: Kominek
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Podobno mieli dla mnie niespodziankę, wiedziałam tylko, że jedziemy nad morze, więcej nie chcieli powiedzieć. Chciałam się zbuntować, jednak uświadomiłam sobie, że postaram się zachowywać bezkonfliktowo, aby te kilka dni upłynęło w miłej atmosferze. Tyle przynajmniej mogłam zrobić.  W czasie podróży usiadłam z tyłu, aby czuć się swobodnie, aby obserwować. Do przejechania mieliśmy znaczny odcinek drogi, w sumie kilka godzin podróży, która dzięki klimatyzacji nie była aż tak męcząca. Karol prowadził pewnie, w jego towarzystwie, przynajmniej w samochodzie można było czuć się bezpiecznie. Jeździł szybko, ale zakręty brał płynnie, nie szarżował, nie ryzykował.  Po pewnym czasie poczułam znużenie i miałam świadomość, że zapadam w drzemkę. Dodatkową kołysanką była również dziwna muzyka, która w zasadzie podobała mi się, jednak nie potrafiłam rozszyfrować wykonawcy. Przed zaśnięciem zdążyłam zaobserwować złączone dłonie zakochanych na dźwigni skrzyni biegów, a także spoczywające prawie cały czas na mojej osobie spojrzenie Karola we wstecznym lusterku. Nie potrafiłam odczytać, co starały się powiedzieć mi jego oczy, a może się tego bałam? 

Gdy się ocknęłam byliśmy prawie na miejscu. Droga wznosiła się po bardzo wysokim wzniesieniu, z którego pokonaniem nasz pojazd miał pewne problemy. Za kolejnym zakrętem naszym oczom ukazał się dziwny widok.  Po prawej stronie stały dwa stare, zniszczone, drewniane domy. Wokół sporo zieleni, ogólnie ładny widok. Kilkanaście metrów dalej była już tylko głęboka przepaść. Jednak wcale nie słyszałam szumu morza, a miejsce, w którym się znaleźliśmy, było mi zupełnie nieznane.  To właśnie między tymi dwoma domami, w bardzo dziwnym miejscu Karol postanowił zaparkować. Mógł zatrzymać się na drodze, bo i tak nikt tędy nie jeździł, jednak nie zrobił tego. Kiedy wysiedliśmy odczułam pod stopami bardzo dziwny grunt, jakbym stała na bardzo wielkim pumeksie albo na zboczu wulkanu.  Poczułam się zła i oszukana. Nie byliśmy nad morzem, zostałam wywieziona w bardzo dziwne miejsce, praktycznie chciałam wracać do domu. Mój wybuch złości uprzedziły spokojne słowa Karola:
- Wybacz, że nastąpiła chwilowo zmiana planów, ale nadrobiliśmy trochę kilometrów, aby pokazać tobie to wspaniałe miejsce.
Wzięli mnie za ręce i poprowadzili na skraj przepaści. Czy mieli zamiar mnie zrzucić? Nikt przecież by się nie dowiedział. Jednak odłożyłam na bok te myśli, gdyż oczom mym ukazał się fascynujący widok. Wielka, mająca chyba kilka kilometrów średnicy dziura, głęboka na kilkanaście metrów. Trudno było mi cokolwiek przeliczać, bo widok ten odebrał mi mowę, sprawił, że poczułam się taka mała.
- Kiedyś spadł tu potężny meteoryt – usłyszałam słowa Agnieszki albo tak mi się zdawało.
Stojąc tak nie poczułam, kiedy przestali trzymać mnie za dłonie, kiedy się wycofali bez słowa i zawróciwszy samochód odjechali beze mnie... 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kominek
Użytkownik - Kominek

O sobie samym: Brakuje mi ponownie słów przelewanych na papier stąd pojawiła się potrzeba pokazania ich w sposób wygodny i przystępny - na FB narodził się Kominek, chwilę później tutaj i dosyć niedawno w blogu. Każde z nich uzupełnia inne, ale to blog stał się teraz epicentrum mojej twórczej działalności..:)
Ostatnio widziany: 2016-07-11 01:13:59