świat

Autor: kierst
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Te, brachu, ze śmiercią to nie ma żartów. To ona tu chyba rządzi, co? Czy się mylę? Choć jestem z księżyca, to wiem coś niecoś na temat śmierci. Więc nikt nie może znać dnia, godziny ani miejsca, gdzie wszechobecna pani utnie Ci łeb. Więc, co by było, gdyby ich zabrakło?

-Wszechmocna pani ucięłaby mi łeb – zapiłbym się na śmierć.

 

 

 

Świat stukając o co się da, rozgrzewając jak się da, dreptała nie wiadomo gdzie i po co. Chodziła tak i chodziła. Zaczęła się wkurzać. Mijała kilku ludzi. Chciała ich zaczepić, ale bała się. Byli jacyś nieobecni. Jakby ich nie było albo Świata nie było. Szli niczym cienie, a z minami ostrzegającymi, że oto lepiej nie podchodzić, bo pogryzie ostry pies. Widziała te ludzi rozbawionych, ale i ci byli nieobecni. Zachowywali się tak, jakby widzieli i patrzyli inaczej niż reszta populacji. Świat bała się ich, sama nie wiedziała czemu. Wydawali się zbyt nieprzystępni.

Głód coraz bardziej rozpościerał się po żołądku. Burczało jej w brzuchu tak, że wywoływała wstrząsy sejsmiczne. A z zimna nie czuła już palców i wszystko, co miała w nosie, zamarzło. W końcu więc postanowiła się przełamać i poprosić o pomoc któregoś z tych nieprzystępnych przechodzieniów. No a teraz jak na złość nigdzie nie mogła wypatrzeć człeka żadnego. Przejeżdżały tylko od czasu do czasu samochody. Powiewał wiatr. Cisza była wyjątkowo dziwna, jakby nie pasująca, w dzień bowiem jest tu bardzo głośno, o czym Świat wiedziała. Latarnie wyglądały jak najniżej, regularnie i nudno położone gwiazdy. Co raz było słychać brzdęk jakiejś blachy czy innego szelmostwa jak tuż przed czymś, co za chwilę ma się stać, jak tuż przed nadejściem apokalipsy. Bu! brzydko było dla Świata. Spojrzała na księżyc zagłębiony w chmurach jak w morzu głębokim. Poczuła się tak samotna jak ruiny zamku. Stanęła i patrzyła na ów jasny, daleki tak znak.

Usłyszała kroki, skierowała swe oczęta w kierunku posłyszanego dźwięku. Ujrzała mężczyznę elegancko ubranego, który po przeklnięciu na wszystkie świata możliwe strony i kolory komórkę, zapalił papierosa. Zauważył Świat. Zaciągnął się. Na podstawie zaledwie czterech ciągów spalił papierosa. Wciągał pstry tym policzki jak wytrawny ssak, oczy mrużył jak przy wybornym bólu, a potem wieńczył wszystko wyzionięciem z siebie szarego, gęstego dymu, w czym przypominał stary parostatek. Przez cały czas trwania owego ceremoniału, patrzył na Świat, nie spuszczał z niej wzroku ani na chwilę. Ruszył więc w jej kierunku. A Świat spokojnie czekała na to, co stać się ma.

Stał już przy niej. Łapy trzymał w kieszeniach. Wypuszczając z paszczy resztki dymu, wygłosił zwięzłą mowę.

-Cześć maleńka.

I uśmiechnął się.

-Cześć.

-Co tak stoisz? – zapytał.

-A co tak się chwiejesz?

-He, He. Chwieję się, jestem trzeźwy. A co kurwa, coś ci nie odpowiada, nie pasuje?

Świat zdenerwowała się po tych słowach. Uznała, że w tym zbiorowisku świateł wszyscy mają jakieś kompleksy i są niedowartościowani. Są nienormalni. Zamyśliła się nad tym.

-No co? Nie chcesz ze mną rozmawiać?

Świat zerknęła na niego, chciała odrzec, że nie, lecz pomyślała, że może zapyta.

-Nie wiesz po co ja tu jestem?

-O! trzeźwa się odezwała! Ty pijana jesteś. Jesteś tu, bo czekasz, aż zaczepi cię tak przystojny facet jak ja i zabierze cię na drinka. Wiesz, nawet ci się to przytrafiło. Podszedłem. Ale nie myśl, że ja jestem takim frajerem. Wiesz mogę w sumie postawić ci drinka, ale ty postawisz mi coś innego.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kierst
Użytkownik - kierst

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-03-02 00:45:33