Kwiaciara

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Co może się jeszcze wydarzyć? Kwiaciara przymknął powieki, i westchnął. Konkurencja spychała go na margines opłacalności interesu, a jemu nie chciało się już walczyć. Ogarnęła go apatia. Przez dziesięć lat był z Karolem. Rok temu odszedł. Zakochał się. Powiedział, że nie chce go oszukiwać, że nie może tak żyć, i nic na to nie poradzi.

            Nie chciał uwierzyć.

            Pół roku temu przygarnął Julka. Trochę z litości, trochę z ciekawości, a trochę dlatego, bo czuł się samotny. Ale wciąż myślał o Karolu.

            Dziesięć lat…

            Dobrze im było. Choć niby zwyczajnie, ale… jakoś jasno. I kwiaty dobrze się sprzedawały.

            Teraz dzień został odarty z mgiełki magii.

            Przymykał więc powieki, i wzdychał.

 

            … Julka poznał przed swoim straganem. Przystanął, i patrzył na kwiaty, szukając czegoś w myślach – bo przecież nie kwiaty były mu w głowie. Gdy spojrzeli na siebie, dostrzegli nawzajem znajomka.

            A jednak… był to dziwny chłopak. Niski, chudy, z twarzą lekko cierpiącą, a zarazem otwartą; jakąś bliską, i proszącą o coś. Później przekonał się, że Julek był strasznie religijny, i było w tym coś bardzo chorobliwego.

            Zamieszkali razem. I musiał przyjąć jego dziwactwa. Rozpoczęli wspólne życie, pachnące groteską i tragikomedią.

            Julek wciąż mu tłumaczył, że czeka go piekło, ale Bóg mu wybaczy, musi się tylko modlić.

            To było męczące.

            Wszystkie argumenty, za swobodnym wyznawaniem religii lub jej niewyznawaniem, były jak groch rzucony o ścianę. Żadne ziarno nie mogło się przez nią przebić. A przecież, byli ze sobą… i pewnie chcieli być. Tylko, co ich ze sobą łączyło?

            Kwiaciara był ateistą, a przynajmniej - agnostykiem. Rzeczy oceniał ludzką, a nie boską miarą. Pokusa spowiedzi, jako antidotum na wyrzuty sumienia, była mu obca. Wolał cierpieć, tak po ludzku, i nie szukać dla swego cierpienia ukojenia w zaświatach. Wiedział, że niektórych krzywd już nigdy się nie naprawi. Pozostaje tylko czekać aż czas nas zmiecie. I wszyscy o tobie zapomną.

            Pomijając religijny fanatyzm Julka, jakoś się rozumieli. Wówczas nie zadawali pytań. Wystarczał wyraz twarzy, gest, spojrzenie. Wiedzieli nawet jak wszystko się potoczy, i jak niewiele da się tu zmienić. W ich oczach widać było tę samą drogę, tyle że jego szybko się urywała. I nic tu do niej było religii. To nie ona zmieniała postrzeganie ludzi i przedmiotów przydając nawet czarnym charakterom ciepłą twarz. Tylko, że nic nie trwa wiecznie.

            … I ten Julka imperatyw kategoryczny, któremu trudno sprostać, by wszyscy żyli w zgodzie z wolą Boga.

            Ostatnia próba dotarcia do jego umysłu, by zmusić go do oderwania się od tej kotwicy, która nie pozwalała mu wypłynąć na powierzchnię, by poczuć się żywym i wolnym – była nieudana.

            Kilka dni temu, wieczorem, Kwiaciara usiadł na krześle, przy stole, i długo przyglądał się Julkowi. Jego chuda postać klęczała przy łóżku. Wąska, delikatna twarz, była nieprzenikniona. On też miał twarz daleką. Gdy Julek się przeżegnał i wstał, zapytał go… Lecz słowa kierowane były gdzieś nad nim:

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38