13-21

Autor: ffiona902
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-       Nie chcę ci przeszkadzać, ale ja nie jestem żadnym super bohaterem i w przeciwieństwie do ciebie mam nieco ograniczone czynności życiowe. Poza tym niedawno miałam wypadek i nie mogę się przemęczać.

-       Nic ci się nie stało. Od razu wstałaś. I kto tu mówi o nadnaturalnych mocach? – zapytał nie czekając na odpowiedź.

W końcu dotarli do starej opuszczonej szkoły. Weszli do środka. Ian zaprowadził ją do ciemnego pomieszczenia i kazał usiąść. Posłusznie wykonała polecenie. Trochę bawiła ją ta cała sytuacja. Sama już nie wiedziała, czy jest tu z nim naprawdę, czy jest to efekt uderzenia w głowę.

-       Nie chodziło mi o sytuację z przedwczoraj. Kilka tygodni temu też miałam wypadek.

-       Jak widzę, nadal żyjesz.

-       Ja tak, ale… - zaczęła Annie, lecz nie wiedziała, czy ma mówić dalej.

-       Możesz mi zaufać. – powiedział Ian.

Annie zaśmiała się gorzko. Chłopak wiedział, o co chodzi, bo zaczął patrzeć prosto w ziemię.

-       Razem ze mną jechał mój chłopak.

-       Nie mówiłaś, że miałaś chłopaka.

-       A ty nie mówiłeś, że masz dziewczynę. – odparła. – On zginął, a ja przeżyłam. Co za paradoks, prawda?

-       Wolałabyś być na jego miejscu? – zapytał wyraźnie zdziwiony.

-       To chyba oczywiste.

-       Ja na twoim miejscu cieszyłbym się, że przeżyłem.

-       Nic nie rozumiesz. Nie traktowałam go, jak chłopaka, bardziej, jak brata, ale kochałam go, jak nikogo na świecie. Wiesz co? W jednym jesteście tacy sami.

-       W czym?

-       On też mówił, że mnie kocha i że nigdy nie będzie żałował tego, że mnie poznał, a teraz go nie ma. Zostałam sama. Kiedyś nigdy nie pozwoliłabym potraktować się, jak ostatnią naiwną frajerkę.

-       Wcale tak o tobie nie myślałem. Naprawdę chciałem z tobą być.

-       Żeby się zabawić? Powiedziałeś, że mnie kochasz. Uwierzyłam ci, bo taka już jestem. Bo kiedy ktoś mówi, że kocha, to raczej powinien mówić na serio. Takich słów nie rzuca się na wiatr. – powiedziała, a raczej wykrzyczała znowu płacząc.

-       Proszę cię, nie płacz. Nie mogę na to patrzeć.

-       Już mi to mówiłeś.

-       Bo to prawda.

-       Prawda? Czy ty w ogóle wiesz, co to jest prawda albo prawdziwa miłość? Skoro nie wiesz, to po co w ogóle używasz takich słów. Jesteś skończonym dupkiem. Jak ja mam komukolwiek jeszcze zaufać?

 Annie krzyczała tak głośno, że aż słyszała echo własnych słów. Wpadła w szał. Nie mogła się opanować. Dziwiła się sama sobie. Nigdy się tak nie zachowywała. Ale to było silniejsze od niej. Nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się w ramionach Iana. Chciała go odepchnąć, ale był o wiele silniejszy. Przycisnął ją mocno do piersi. Annie jednak zebrała się w sobie. Odsunęła się i z całej siły uderzyła go w twarz. Wyglądał na naprawdę zaskoczonego. W końcu to on zaczął krzyczeć.

-       Chcesz wiedzieć, jaka jest prawda? Dobrze, powiem ci. Prawda jest taka, że odkąd tylko pojawiłaś się w tej szkole, nie mogę o tobie zapomnieć. Myślę o tobie bez przerwy i nie mogę nad tym zapanować. Od ostatniego związku, który przysporzył mi wiele kłopotów, nigdy nie pomyślałem o żadnej dziewczynie na poważnie. Z tobą jest inaczej. Podoba mi się w tobie wszystko. Twoje włosy, oczy, usta. A gdy patrzę, jak się poruszasz, to mam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Annie, ja cię… - nie dane było mu dokończyć, bo jego usta były teraz całowane przez Annie.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ffiona902
Użytkownik - ffiona902

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-01 20:14:47