2084 czyli Europa da się lubić

Autor: Horsztynski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wychodząc ze szkoły, uderzył go hałas. Zupełnie jakby wsadził głowę do ula, pełnego pszczół. A i ludzie właśnie, niczym pracowite pszczółki, bezosobowe jednostki kierowane umysłem roju, tłoczyły się ulicami.

Odruchowo wsadził rękę do kieszeni, lecz nie znalazł tam cudownego leku na wszystko. Na wirusy, bakterie, depresje, psychozy, niestrawność, koszmary, marzenia, bóle głowy, miłość, nienawiść. Panaceum na wszystkie choroby. Nawet na pieprzony hałas!

A przede wszystkim, pozwala ci czuć się dobrze. Mówi ci, że wszystko jest w porządku. W porządnym porządeczku. Że wszystko jest okej. A ty nie przerywaj tego co robisz. I rób to dobrze. By machina pracowała, wszystkie trybiki muszą być naoliwione, bez najmniejszego śladu rdzy.

Unia Wszecheuropejska zakazała wszystkich używek, by stworzyć tą jedną jedyną, dla nich idealną. Taką która zrobi ci dobrze, bez wprowadzania twojej świadomości na wyższe stany, byś się nie zorientował "Hej! Coś tu jest nie tak!", i równocześnie taką która nie sprawi, że nałóg stanie się rzeczą najważniejszą. Taką, która pozwoli ci funkcjonować w stworzonym przez nich społeczeństwie. Koledze z klasy Kevina jednak cudowny środek zaszkodził. Permanentnie.

Zanim zorientował się co robi, jego nogi już poprowadziły go w stronę Strefy Z. Nie wiedział już, czy ucieka od hałasu, czy od czegoś innego. Przyspieszył tempo. Potrącił paru ludzi, nawet tego nie zauważając, będąc głuchym na oburzenie i wyzwiska. Wpadł jakby w trans, nie wiedząc czy idzie już piętnaście minut, czy trzy godziny, lecz im bardziej się zbliżał w stronę ludzkiego wysypiska śmieci, jak to niektórzy pogardliwie nazywali, tym krajobraz zmieniał się coraz bardziej. Nieskazitelnie białe budynki ustępowały miejsca szarym blokowiskom, ludzie zaś zamienili garnitury na robotnicze uniformy. Hałas może nie był mniejszy, ale za to było mniej ryczących TVekranów, reklamujących klonowane ludzkie mięso, lub pokazujących przemowę któregoś z członków Partii.

Zbliżając się do Strefy, hałas był coraz cichszy... Aż znikł całkowicie. Między bardziej lub mniej zrujnowanymi budynkami szumiał jedynie wiatr.

Po jakimś czasie zaczęły pojawiać się pierwsze głosy. Jakieś śmiechy, kłótnie, zwykłe rozmowy, hałasujące dzieciaki. Ktoś coś sobie podśpiewywał, ktoś kogoś wołał. Wyglądało to, jakby ruiny nawiedziły duchy wcześniejszych mieszkańców.

- Zgubiłeś się, chłopcze? - zachrypiał nieprzyjemnie brzmiący głos. Osobnikowi, który wyszedł z ciemnej alejki, broda nie zasłaniała wszystkich blizn na twarzy.

- Co ja tu robię, co ja tu robię, co ja tu robię... - zapętlił się chłopak i przyspieszył krok. Menel zaś odprowadził go czujnym wzrokiem.

Idąc dalej, spotkał jeszcze wielu ludzi. Wywoływał zaciekawienie swoim szkolnym mundurkiem. Mimo że tak bardzo nie pasował do tego miejsca, nikt więcej go nie zaczepiał. On sam zaś, nie skupiał już na niczym swojej uwagi.

Nie skupiał na niczym swojej uwagi, dopóki nie usłyszał skrzypiącej huśtawki. Na niej zaś siedziała młoda dziewczyna. Jej rajstopy były tak porwane że praktycznie było widać całe nogi. Bluzkę zaś miała tak samo czarną jak i włosy. Kevin pierwszy raz zobaczył osobę palącą papierosa. A to dlatego, że kiedyś zaczęło się od mandatów za palenie w miejscu publicznym, a skończyło się na więzieniu za posiadanie tytoniu, tak jak i innych używek.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Horsztynski
Użytkownik - Horsztynski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-03-14 17:20:37