6.część książki "Rok 2018" KONKURS

Autor: ksenagos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

Wejdź na stronę http://www.miejsce-akcji.pl/?p=119  weź udział w konkursie i wygraj książkę wydawnictwa Replika oraz autoreklamę na blogu!  Rusz wyobraźnią - będzie fajnie! :)

Gdy wreszcie dotarli  na salę weselną i Gosia pokrótce opowiedziała co im się przytrafiło, Patryk został bohaterem dnia. Jak stół długi i szeroki przekazywano sobie wieść, jakoby Patryk znalazł sposób na oszukanie najnowszej technologii i nie zważając na ewentualne zagrożenie, brawurowo opuścił pojazd.

- Ależ to nic innego jak instynkt samozachowawczy! – bronił się Patryk przed nabiciem metki celebryty.  – Każdy człowiek w chwili zagrożenia zrobiłby to samo – nie widział ambarasu.

- No, nie każdy – pokiwał palcem siedzący obok gość. – Pamiętam gdy jechałem do pracy autobusem… tak, tak, autobusem! Samochód rozkraczył mi się już na podjeździe, nie było rady, musiałem jechać CKA[1] i po jakichś pięciu minutach jazdy autobus nagle stanął w miejscu. Nikt nie wiedział co się dzieje, czy zamach terrorystyczny czy co…. aż wreszcie pomału ruszył. Co się okazało: przez noc nowy wiadukt zbudowali i kierowca nie był pewny czy się pod nim zmieści!

- To nie było podanej wysokości pojazdu? – nie rozumiał Michał.

-Była, ale zostawili ją wykonawcy, to była jakaś chińska jednostka miary i kierowca zgłupiał. Wszystko skończyło się dobrze, pojechaliśmy inną trasą, ale dużo ludzi nie mogło wyjść z tego pierwszego szoku gdy myśleli, że to zamach. CKA załatwiła wszystkim darmową poradę psychologiczną trybem „Fast” więc skorzystaliśmy już po roku – na zakończenie tej opowieści, gość zaznaczył jej koniec palcem wskazującym.

- To rzeczywiście szybko! – zauważyła siedząca obok, bardzo szczupła szatynka obcięta według nowej mody „pépin” [2] – Ja ostatnio miałam spotkanie z moim alergologiem; wreszcie poznaliśmy się osobiście. Przez trzy lata pisaliśmy do siebie e-maile.

- A tego nie opowiadałaś. I jak wypadło spotkanie? – gość, który zakończył swoją opowieść, ożywił się ponownie.

- A! – machnęła ręką szatynka. – Były kwiaty i kieliszek eko czaju, eko czekoladki, wspólne selfie i opowieści na całe pięć minut!

- Matko, ale skrócili te wizyty, traktują ludzi jak przedmioty! – przy ostatnim słowie Patryk zacisnął zęby kiwając głową.

- Wydłużyli, właśnie wydłużyli do godziny! Ale dobre pięćdziesiąt pięć minut to papierologia –wyjaśniła szatynka. – Następne spotkanie za cztery lata, do tego czasu znów muszą wystarczyć tylko e-maile i smsy  – w jej głosie  usłyszeć można było rozczarowanie, ale i pogodzenie z losem.

Gdy przez ułamek sekundy nastąpiło milczenie, wspomniany już gość postanowił spuentować temat, dzięki któremu nieznajomi sobie ludzi nawiązali nić przyjaźni.

- No to oficjalnie zostajesz bohaterem dnia! – mężczyzna wzniósł kieliszek z szampanem puszczając oko do Patryka.

- To naprawdę nic takiego!- bronił się nadal bohater dnia.

- Gdy byłam dzieckiem – pociągnęła szatynka nie uznając tematu za zakończony – ludzie często szukali wyjścia z trudnych sytuacji na własną rękę. Różnie się to kończyło. Adam, mój wujek taką rękę stracił, gdy próbował ratować kolegę na misji w Afganistanie.

- Ile razy Kazik, mój ojciec przeciął się naprawiając coś w domu samemu! A jeden telefon do Centrum Awarii[3] i po kłopocie. Ale wtedy jeszcze Centrum Awarii nie było – skwitował gość z kieliszkiem szampana.

- Do tej pory sam naprawiam cieknący kran, czy wbijam gwoździe do ściany.  To żadna sztuka – skomentował Patryk, który nie widział w tym wszystkim problemu. Żadnego.

- No mówiłem, że bohater ! Wypijmy za niego! – i znów kieliszek szampana poszedł w górę.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ksenagos
Użytkownik - ksenagos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-10-20 17:13:58