Bar

Autor: szabla
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            On sam patrzył na ściany mijanych budynków, jednak spojrzenie miał tak nieobecne, jakby widział, ale niczego nie dostrzegał. Po pewnej chwili takiego dryfu jego wzrok spoczął na niepozornym drewnianym szyldzie, delikatnie kołysanym przez nocny wiatr. Kunsztownie namalowane litery układały się po prostu w słowo „Bar”. Nie było niczego, co mogłoby przyciągnąć uwagę potencjalnych klientów. Żadnego oświetlenia, żadnych głośników drących się na całą ulicę, żadnych zmarzniętych promotorów wciskających przechodniom ulotki. Jedynie z okien wydobywał się na ulicę nikły blask słabych żarówek, które najwidoczniej oświetlały wnętrze. Robiły to jednak na tyle niemrawo, że trudno było z zewnątrz zobaczyć cokolwiek.

Jeszcze godzinę czy dwie temu nawet by nie zwolnił, a prawdopodobnie w ogóle by nie zauważył, że mija jakiś lokal. Teraz jednak powoli zaczynał przyznawać się do porażki i w związku z tym poczuł ochotę na jakieś spokojne miejsce, w którym będzie mógł chwilę posiedzieć i zastanowić się co dalej z tą nocą. Gdyby był trochę trzeźwiejszy to prawdopodobnie przez głowę przeszła by mu myśl, że wkracza do jakiejś mordowni, ale w stanie, w jakim się znajdował nie przejmował się takimi detalami.

 

Po wejściu przez drzwi okazało się, że tym razem brak instynktu samozachowawczego wyszedł mu chyba na dobre, ponieważ wiele można było powiedzieć o tym miejscu, ale na pewno nie to, że  jest speluną. Owszem, światła nie było za wiele, bo poza słabo święcącymi żarówkami w niewielkich żyrandolach jedyne jego źródło stanowiły pojedyncze, dopalające się już świeczki poustawiane pojedynczo na stolikach. Z tego też powodu kąty dość sporego pomieszczenia pozostawały w permanentnym cieniu, chyboczącym się wraz z ognikami świec. Ściany w całości wyłożone były ciemną drewnianą boazerią, dość bogato zdobioną. Bliższe się jej przyjrzenie sugerowało jednak, że skąpe oświetlenie mogło być świadomym zabiegiem właścicieli tego miejsca, jako że dostrzec można na niej było dość wyraźne ślady, które odcisnęło na niej wiele lat bez renowacji. Podobne, nieco sfatygowane, wrażenie sprawiały również fotele, kanapy i stoliki. Wszystkie siedzenia obite były tą samą, ciemnoczerwoną skórą, na której w wielu miejscach widać było ślady po papierosach, rozcięcia czy plamy. Wszystkie drewniane elementy również nosiły ślady zadrapań lub delikatnie ścierającej się farby.

Całe pomieszczenie miało kształt dość sporego prostokąta. Pod jedną z jego dłuższych ścian rozmieszczone były loże, odgrodzone od siebie niewielkimi przepierzeniami. Każda z nich oświetlona była głównie światłem świeczki, jako że trzy niewielkie żyrandole wisiały nad centralną częścią sali, gdzie poustawiane były fotele ze stolikami. Pod ścianą naprzeciw lóż znajdowały się kanapy poustawiane tak, że również tworzyły swego rodzaju zamknięte przestrzenie. Wejście od ulicy znajdowało się mniej więcej pośrodku jednej z krótszych ścian, a naprzeciw niego, w głębi, znajdował się bar, który był chyba najjaśniejszym punktem całego lokalu, jako że każda znajdująca się za nim na półkach butelka alkoholu miała swoje podświetlenie.

Tajemniczości całemu temu miejscu dodawały kłęby dymu tytoniowego, których o tej porze było już całkiem sporo. Wydawało się to zrozumiałe, jako że na każdym stole znajdowała się słusznych rozmiarów popielniczka. Wszystkie one miały ten sam okrągły kształt i sprawiały wrażenie bardzo masywnych, jako że wykonano je z jakiegoś metalu, a nie ze szkła czy plastiku jak większość klubowych popielniczek w Krakowie.

Najważniejszej części każdego baru – czyli gości – nie było zbyt wielu. Siedzieli w niewielkich grupkach dość daleko od siebie i nie zajmowali nawet połowy dostępnych miejsc. Rozprawiali o swoich sprawach z dużym zaangażowaniem, paląc jednego papierosa za drugim. Mimo widocznej gestykulacji i żywej mimiki każących się spodziewać dość głośnych rozmów, trudno było nowemu klientowi wyłapać coś więcej niż pojedyncze słowa z prowadzonych konwersacji. Co więcej, nawet jak na tą niewielką ilość osób miał ogólne wrażenie zaskakującej ciszy i spokoju panujących w tym miejscu.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
szabla
Użytkownik - szabla

O sobie samym: Kiedyś trzeba zacząć robić to, co się lubi ;)
Ostatnio widziany: 2015-02-20 21:21:12