Bo miłość nie jest taka prosta. Tom1, część 2

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

***

Szedł chodnikiem, zamyślony. Im bliżej był celu tym gorzej się czuł. Nie chciał tam iść ale im szybciej to zrobi, tym szybciej będzie to miał za sobą. Wszedł na werandę. Otworzył drzwi i wszedł do środka. W przedpokoju porozrzucane były ubrania, damskie jak i męskie. Wezbrała w nim złość i pogarda. Wszedł po schodach na górę i otworzył drzwi jednego z pokoi. Zabrał kilka rzeczy, wrzucił do torby i zeszedł na dół. W tym czasie z łazienki na dole wyszła kobieta.

-Co ty tu robisz?!- Zapiszczała histerycznie.

-Przyszedłem po moje rzeczy.- Krótko skomentował.

-To co chciałem już zabrałem resztę możesz wyrzucić lub oddać komuś.- Przy wyjściu stała mała szafka. Otworzył jedną z szuflad.

-Czego tu szukasz, hej!

-Moich kluczyków, myślę, że samochód już wrócił z naprawy.- Spojrzał pytająco na Amandę.

-Nie możesz mi zabrać samochodu!- Dalej histeryzowała.

-Ja tobie nic nie zabieram, przyszedłem po moje rzeczy.- Amanda jeszcze protestowała i komentowała to, co robił. Zarzuciła szlafrok i wybiegła za nim do garażu. Mike włożył kilka rzeczy na tylne siedzenie auta. Wsiadł i zaczął wycofywać. Amanda stanęła w drzwiach garażu.

-Zabierzesz ten samochód po moim trupie!

-Skoro się prosisz.- Nie zwracając na nią uwagi wycofywał dalej. Widziała, że nic tym nie zdziała i w ostatniej chwili uskoczyła na bok.

-Ty!- Nie zdołała znaleźć odpowiedniego określenia. Mike z piskiem opon odjechał. Może to nieco dziecinne ale czuł satysfakcję. Cieszył się, że zdołał być taki obojętny i nie reagował na udawane łzy Amandy. To zerwanie było ostatnie i bez powrotne. Przysiągł sam przed sobą, że nie da sobą więcej manipulować. Amanda potrafiła grać na jego uczuciach ale to się już skończyło. Wyraz jej twarzy, to co mówiła, krzyk przeplatany z jękiem i piskiem. Nie wywołało u niego żadnego współczucia czy żalu. Dużo więcej empatii pojawiło się u niego gdy słyszał płacz Roxanny. Znów powrócił myślami do tego, co się stało w nocy.

***

Stała przed drzwiami i szperała w torebce za kluczami. Miała już własny komplet ale nie potrafiła go znaleźć. Z resztą jak i wszystko inne. W końcu po kilku minutach przewracania wszystkich rzeczy z lewa na prawo wydobyła klucz i otworzyła mieszkanie. Weszła, ściągnęła kurtkę i buty. Usłyszała trzask. Domyśliła się, że musi to być Roxana. Po chwili zobaczyła otwarte drzwi do pokoiku, który jej ofiarowała. Weszła tam i zobaczyła jak Roxana usiłuje dopiąć sporych rozmiarów torbę z płótnami.

-Może pomogę?- Roxana najwyraźniej nie słyszała przyjścia Mariki. Cała drgnęła na dźwięk jej głosu. To nie zdarzało się jej często, bo słuch miała świetny.

-Nie chciałam cię przestraszyć.

-Nic się nie stało.- Szarpnęła torbę.

-Postanowiłam pozabierać resztę rzeczy abyś miała więcej miejsca.- Wyjaśniła.

-Dziękuje ale nie trzeba było. Nie przeszkadzały mi.

-Trudno. Już kończę. Do przeniesienia zostało mi tylko to.- Marika nie czekając na zaproszenie pomogła wynieść jej ciężką torbę. Kiedy postawiły ją w końcu w pokoju Roxany, ta podparła się rękami za boki i powiedziała:

-Na szczęście to już wszystko.- Marika rozejrzała się. Pokój Roxany był teraz nieco zagracony.

-Nie będzie ci to przeszkadzało?

-Spokojnie. Jeszcze to poukładam. Mówiłam już, że cenię sobie porządek więc na pewno tego tak nie zostawię.- Spojrzała na przyjaciółkę i wtedy dostrzegła jej dziwny wyraz twarzy.

-Co to za mina? Stało się coś?- Spytała prosto z mostu.

-Chyba tak.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12