Bogowie i pionki, albo GAME (nie całkiem) OVER! (1)

Autor: dessdemoona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Cóż. W tej liczącej ponad dwa i pół tysiąca mieszkańców stolicy pijaństwa i rozpusty (a czasem nawet i nauki!), mieszkańcy mieli do dyspozycji kilkadziesiąt wind, więc fakt czasowej niedyspozycji jednej z nich nikogo nie powinien zmartwić. Poza tym, było południe. O tej porze studenci albo są w szkole, albo odsypiają wczorajszą popijawę. Małe szanse, że przed wieczorem ktoś ich stamtąd wyciągnie.

- No to jesteśmy w dupie! - zaczęła Kasandra.

- Jesteśmy w wielkiej, czarnej dupie! - dodał chłopak.

- Jesteś niepoprawny politycznie, idioto!

- Okej. Jesteśmy w wielkiej, białej, dupie.

Kasandra zaczęła się śmiać.

- Jesteśmy w wielkiej, białej dupie, na samym krańcu wszechświata!!! W tej oto windzie... - pseudo-bajarskim, za to bardzo donośnym głosem podjął student. Machał przy tym rękami.

- W tej, jakże niepozornie wyglądającej windzie, kończy się doczesny wszechświat, a zaczyna nieprawdopodobnie absurdalny... - kontynuowała Kasandra. - Absurdalny...

- WYMIAR NIEPRAWDOPODOBIEŃSTWA!!! - wrzasnął student, a Kasandra dostała głupawki.

- Zaraz przemienimy się w kłębki wełny!!! - krzyknęła. - I zjedzą nas mole!!!

- Argh!!! A z naszych kości zrobią... Zrobią...

- KOMPUTER!!! - wrzasnęła rozradowana studentka anglistyki.

- Właśnie!!! I będziemy tak gnić w windzie, siedem i pół miliona lat... - zaśmiewając się do łez ciągnął student. Chyba coś jarał z samego ranka.

- I będziemy opracowywać odpowiedź na pytanie o sens życia! - zaryzykowała Kasandra.

- A w końcu podamy jakże sensowną odpowiedź!!! - ciągle machając rękami wykrzyczał naćpany student. - Dwie cyferki!!!

- CZTERDZIEŚCI DWA!!! - wykrzyczeli jednocześnie niezbyt normalni mieszkańcy akademika.

Zapanowała chwila milczenia. W tym samym momencie zgasło światło. Widocznie winda doszła do wniosku, że jak się psuć, to na całego. A może po prostu nie chciała być świadkiem totalnego upadku młodzieńczej inteligencji?

- A ja myślałam, że tylko ja czytam takie bzdury... - powiedziała Kasandra machając rękami na oślep. Niechcący za coś złapała.

- Co to jest? - zapytała przerażona.

- Moja biała dupa. - ze spokojem powiedział student.

- Ah. Przepraszam.

- Jeśli chcesz, możesz zabrać rękę. Ale nie musisz.

Kasandra cofnęła łapę i usiadła po turecku w rogu windy. Schowała twarz w dłoniach i pomyślała, że z wielką ochotą zapaliłaby coś zawierającego nikotynę.

- Swoją drogą, Douglas Adams fajne książki pisał... - zaczął Chłopak.

- No.

- Czytałaś „Restaurację na końcu wszechświata"?

- Nie.

- Pożyczę ci.

- No.

- Chyba tu posiedzimy.

- No...

- Ty... Chyba nie płaczesz, co?

- Nie!

- Wyciągną nas, nie martw się!

- No!!!

- Jechałem do kumpeli na 12 piętro, na piwo... Mam cztery browary.

- Tak?

- Kurwa, chcesz, czy nie?

- No! - przestając płakać, przytaknęła Kasandra.

Ile czasu spędzili w windzie - nikt tego nie wie. Czasoprzestrzeń w jakiś dziwny sposób dostała zakrzywienia multiwymiarowego i uprzyjemniła fakt bycia odciętym od pozawindowej rzeczywistości serią pozytywnych zdarzeń. Kasandra i Rafał - bo tak miał na imię chłopak - przez krótki(?) okres czasu zdążyli wypić po dwa piwa, wypalić całą paczkę papierosów (usprawiedliwiali się tym, że może po zapaleniu ognia odezwie się jakiś alarm), obgadać połowę wspólnych znajomych z - jak się okazało - tego samego pionu, objechać słownie cały polityczny cyrk dziejący się na świecie, dojść do porozumienia w kwestii gustu muzycznego oraz literackiego... Ustalenie jednolitego światopoglądu im nie wyszło, głównie z przyczyn odmiennych religii (o ile ateizm Kasandry da się nazwać religią), pokłócili się również o współczynnik bazarowatości perfum windziarki płci żeńskiej...

Nieformalne źródła (w postaci pani woźnej) podają, że gdy służby ratunkowe (w postaci panów przetykaczy szamba) jakimś cudem uwolniły z windy dwójkę studentów - którzy przetrwali tam tylko dzięki nieznajomości terminu „klaustrofobia"- ich oczom ukazał się iście sielankowy widok... Podobno spali przytuleni do siebie, oboje w pozycji embrionalnej, podczas, gdy wokół nich walały się niedopałki papierosów, puste puszki po piwie, papierowe orgiami nieudolnie złożone w ciemnościach i zapisane kartki. Wygląda na to, że próbowali grać w „statki" przyświecając sobie jedynie telefonami komórkowymi. Co ciekawe, pan Rafał nie miał na sobie spodni, a panna Kasandra - bluzy. Tłumaczyli się później woźnej, że bawili się w piratów, a zdjęte części garderoby posłużyły im za żagle. Woźna przyjęła jednak inną wersję wydarzeń, zwłaszcza, że naciągnięty na kamerkę antykoncepcyjny gadżet świadczył przeciwko nim... Jedna tylko winda wie, że studenci nie skłamali nawet w najdrobniejszym szczególe („...zdjąłem spodnie, a nie bluzę, bo łatwiej było je zawiesić na suficie, zresztą potem bawiliśmy się w rodeo, a ze spodni da się zrobić lasso...").

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dessdemoona
Użytkownik - dessdemoona

O sobie samym: Kilka magicznych słówek - "opiszę", "się", "później", "bo", "teraz", "nie", "mam", "weny". W sumie - 8 małych literkowych robaczków pobranych w cudzysłowy. A szef Piekła się cieszy. Bo to "później" prawdopodobnie nieprędko nastąpi.
Ostatnio widziany: 2009-09-02 09:24:20