Brzemię

Autor: Dandelion
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Birga! – wrzasnął – Birga, chodź tu natychmiast!

Po chwili w drzwiach jadalni ukazała się drobna, jasnowłosa córka Leszka. Obrzuciła przerażonym spojrzeniem Vladimira i na sztywnych nogach zbliżyła się do stołu.

- Zabierz to ze stołu i powieś nad moim łóżkiem! – rozkazał Książę, wskazując odcięty warkocz.

Birga końcami palców ujęła trofeum i z niemą zgrozą podniosła go ze stołu. Jej twarz zmieniła się w maskę bezdennej rozpaczy i żalu.

- No i co się tak gapisz, głupia dziewucho?! – krzyknął na nią Leszko – To tylko trochę włosów, nie ugryzą cię!

- Tak, ojcze… - dziewczyna ujęła warkocz w obie dłonie i ze spuszczoną głową, cichutko wyszła z jadalni.

- Pójdę już – stwierdził Vlad zduszonym od tłumionego gniewu głosem.

Podszedł do rozwalonego na ławie Leszka, lewą ręką sięgnął po mieszek z zapłatą, a prawą wyciągnął do wielmoży.

- Zabicie tej Baby to był zaszczyt! – rzucił, uśmiechając się szeroko. Uścisnął mocno prawicę zaskoczonego Księcia, a potem nagle wzmocnił chwyt i jednym ruchem zerwał z ławy tłuste cielsko.

- A to za Birgę! – poderwał w górę kolano i z całych sił kopnął Leszka w krocze.

Książę zacharczał, zsiniał, wywrócił oczami i osunął się pod stół, gdzie w mgnieniu oka zajęły się nim jego psy, wylizując skrupulatnie lśniącą od tłuszczu twarz. Vladimir położył dłoń na rękojeści noża i spojrzał wymownie na skamieniałych ze zgrozy służących.

- Strasznie mocne macie tu wino – powiedział wolno, nie spuszczając z nich badawczego spojrzenia – Biedny Książę chyba trochę przeholował…

Mężczyźni spojrzeli po sobie i po chwili jeden z nich skinął nieznacznie głową.

- Niestety, nasz pan ciało ma mężne, ale głowę słabą jak dziecko… - zwrócił się do Vlada z kamienną powagą – Powinien się trochę zdrzemnąć.

- W takim razie nie będę dłużej przeszkadzał – Vlad wcisnął do sakwy worek z dukatami i wycofał się powoli. Służący nawet nie drgnęli. Czardziej zrozumiał, że Książę Leszko nie był przez dworzan szczególnie lubiany.

Już w korytarzu natknął się na strażnika, którego spotkał tam wcześniej. Mężczyzna uśmiechnął się do niego pod wąsem:

- I jak tam? – zagadnął – Książę bardzo się radował?

- Jeszcze jak! – potwierdził Vlad skwapliwie, szybko wymijając zbrojnego – Dosłownie dech mu zaparło!

Vladimir biegiem wypadł na dziedziniec i popędził w stronę stajni. Chłopca stajennego nigdzie nie było widać, a w ciemnym pomieszczeniu tłoczyło się kilkanaście wierzchowców: wszystkie okryte derkami i wszystkie z workami obroku na pyskach.

- Chyży, hej Chyży! – zawołał półgłosem – Gdzie jesteś koniku?

Odpowiedziało mu stłumione rżenie. Szybko odnalazł konia i zdjął mu z pyska worek z owsem.

- Przykro mi, że przerywam ci kolację, ale trochę mi się spieszy, przyjacielu!

Wskoczył na grzbiet kasztanka i pogalopował w stronę bramy. Na szczęście tym razem tętent kopyt w porę zaalarmował strażnika: kiedy rozpoznał nadjeżdżającego, klnąc na czym świat stoi, pospiesznie podniósł ciężką zaporę. Czardziej jak wicher przemknął przez opustoszałe miasteczko i główną bramę, którą właśnie zamykano na noc.

- A tego diabli ścigają, czy co?! – strażnicy ledwie zdążyli uskoczyć mu z drogi.

Poza obrębem miasteczka Vladimir uspokoił się trochę, ale mimo to nie zwolnił tempa. Im dalej znajdzie się od dyszącego rządzą zemsty Księcia, tym lepiej. Nie wątpił, że pierwszą rzeczą, którą zrobi Leszko jak się ocknie – oprócz zimnego kompresu na pewną część ciała – będzie wyznaczenie nagrody za jego głowę. Ledwie zdążył dokończyć tę myśl, kiedy z opłotków wyskoczyła jakaś postać i machając ramionami zastąpiła mu drogę. Wstrzymany w pełnym pędzie Chyży zarżał przeraźliwie i prawie przysiadł na zadzie, ryjąc kopytami piach. Vladimir z trudem utrzymał się w siodle.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Dandelion
Użytkownik - Dandelion

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-06-24 08:39:40