Brzemię

Autor: Dandelion
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Czyś ty zmysły postradał?!! – ryknął w stronę stojącej na środku gościńca postaci – Omal cię nie stratowałem!

- Wybacz mi panie… - usłyszał cichy, pokorny głos - Musiałem cię zatrzymać.

Czardziej przyjrzał się lepiej człowiekowi, który ośmielił się zabiec mu drogę. Ze zdumieniem uświadomił sobie, że ma do czynienia z niedorostkiem: chłopakiem najwyżej czternastoletnim, ubranym w strój podróżny, z małym mieczykiem przy pasie.

- Wiesz kim jestem? – spytał, okrążając chłopca.

- Tak, panie. Widziałem cię, jak wjeżdżasz na Zamek i czekałem tutaj. Mam dla ciebie zadanie, czardzieju.

Zdanie wypowiedziane tonem pełnym powagi, w tak młodych ustach zabrzmiało co najmniej zastanawiająco.

- Nie jesteś trochę za młody na to? – parsknął Vlad, ale zatrzymał konia – Mów o co ci chodzi, byle szybko, bo trochę mi się spieszy…

W odpowiedzi młodzieniec sięgnął pod kaftan i wydobył znajomo pobrzękujący skórzany mieszek. Wyciągnął go zachęcająco w stronę czardzieja i oświadczył:

- Tutaj jest sto dukatów, mości czardzieju. Następny taki dostaniesz, kiedy wykonasz zadanie. Musisz jednak pojechać ze mną, panie. Do sąsiedniej wsi.

Vladimir przyjął mieszek i zważył go w dłoni. Wyglądało na to, że chłopczyna mówi poważnie – a dwieście złotych dukatów było sumką godną rozważenia.

- Ale matula wie, co tutaj robisz? – spytał jeszcze, bez zbytniej złośliwości.

Chłopiec aż zatrząsł się z oburzenia, ale zapanował dzielnie nad sobą i wyjaśnił spokojnym tonem:

- Ojciec mój po ciebie posłał. Wieść, że czardziej będzie się rozprawiał z Babą Byliczanką szybko się rozniosła…

- Babą Byliczanką? Tak ją zwaliście?

- Tak – potwierdził chłopiec – Z powodu jej ziół. Wszyscy ją znali w okolicy, robiła mikstury i maści na różne choróbska. Ludzie ją szanowali.

Ostatnie zdanie chłopiec wypowiedział takim tonem, że Vlad bezwiednie zacisnął dłoń na rękojeści noża.

- Dość tych pogaduszek! – burknął rozeźlony – Pokaż gdzie twa wioska, nie będę tu stał do rana!

- Zaczekaj jeszcze chwilkę, panie! – poprosił chłopiec – Mam tutaj konia niedaleko, pojedziemy razem. Droga niedługa, ale moja wioska wśród wzgórz ukryta, trafić niełatwo!

Odbiegł w cień i po chwili wyjechał spośród przydrożnych drzew, dosiadając dorodnego karego rumaka. Ruszyli kłusem przed siebie, bok w bok. Czardziej miał jeszcze kilka pytań, ale uznał, że bezpieczniej będzie oddalić się nieco od miasteczka. Zapadła noc, ale na niebo wtoczył się pyzaty księżyc, oświetlając zimnym blaskiem szeroki trakt. W szybkim tempie oddalali się od miasteczka, nie spotykając nikogo po drodze. Niestety po jakichś dwóch godzinach jazdy, towarzysz Vladimira skręcił z wygodnej drogi w boczną ścieżkę, po której mogli poruszać się jedynie jadąc stępa. Poprzegradzana wystającymi korzeniami dróżka wśród drzew, to wznosiła się, to opadała. Pomimo tego, że było widno prawie jak w dzień, konie potykały się co chwilę i wreszcie obaj jeźdźcy musieli dla bezpieczeństwa opuścić siodła.

- Mówiłeś, że to niedaleko? Czy mi się tylko zdawało? - spytał Vladimir z przekąsem, drepcząc obok swojego konia.

- Dotrzemy przed świtem, panie. Za dnia to mniej niż pół dnia jazdy. Teraz jest noc, więc poruszamy się wolniej, ale i tak mamy szczęście, bo księżyc prawie w pełni.

Vladimir potknął się o wystający korzeń i zaklął półgłosem. W jego fachu nocne wycieczki nie należały do rzadkości, ale od bladego świtu był na nogach i nie miał nic w ustach od poprzedniego wieczoru. Nie wspominając o potyczce z Babą w międzyczasie. Czuł ogarniające go znużenie i najchętniej rozłożyłby się biwakiem pośród drzew. Jednak myśl o tropiących go być może w tej chwili  ludziach Leszka, skutecznie motywowała go do dalszej drogi.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Dandelion
Użytkownik - Dandelion

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-06-24 08:39:40