Fallout - Rozdział 4: Najeźdźcy, cz. 2

Autor: AS-R
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Spokojnie, Blaine. Ten psychol prowadzi negocjacje na swój własny, niespotykany sposób. Wszystko jest uzgodnione. Portier-wykidajło wszystkim się zajął. To tylko gra, Blaine. Inscenizacja. Nie musisz się bać.

            Ale Blaine Kelly bał się. Bał się bardziej niż pierwszego dnia o godzinie siódmej dwadzieścia jeden, kiedy przyszło mu opuścić bezpieczne ściany Krypty 13 i po raz pierwszy spojrzeć w mroczną pustkę świata zewnętrznego. Potem pojawiły się myszy… szczury… i cała reszta przygód. Teraz, spoglądając na osobę Garla bez nazwiska, Blaine w pełni zrozumiał, iż to, co stwierdził tamtego dnia było absolutną prawdą: jakkolwiek nie wyglądał teraz wzbogacony okrucieństwem atomu świat zewnętrzny, człowiek wciąż stanowił w nim najokrutniejsze i najbardziej bezwzględne zwierzę.

            - Tysiąc kapsli. Taką nagrodę zaoferował mi Aradesh. Tysiąc kapsli do podziału pół na pół dla ciebie i dla mnie.

            - Niezła sumka, ale gdybym sprzedał tę dziwkę Rzeźnikowi z Hub, dostałbym dwa razy tyle i pewnie ze trzy ciasne kurwy tylko dla mnie.

            - Mam też coś, co może ci się przydać. Coś, za co będziesz mógł wziąć dużo pieniędzy. Miejsce, które możesz złupić, zniewolić mieszkańców, a nawet żyć tam jak król! Nikt nie będzie cię niepokoił i nikt już nigdy nie będzie stanowił dla ciebie zagrożenia. Takie Żmije czy Szakale, wytniesz ich w pień, a sam zostaniesz przywódcą wszystkich najeźdźców na pustkowiach! Nawet Bractwo Stali będzie ci mogło skoczyć.

            Oczy Garla zwęziły się w dobrze znanym Blaine’owi stylu. Wiedział, że ma go w garści.

            - Mów dalej, chłopczyku…

            Zamiast tego Blaine odwrócił się i rozpiął ekler swojej kultowej skórzanej kurtki. Odsłonił nieco barki, potem plecy, tak aby Garl mógł się przyjrzeć widniejącej na jego standardowym kombinezonie cyfrze.

            - Poznajesz to? Kojarzy ci się z czymś?

            Garl oczywiście rozpoznawał symbol bardzo dobrze. Kiedyś, kiedy ustawicznie nękał tę zawszoną Kryptę 15, wszędzie widział podobne znaki. Mordowane i porywane przez niego dziwki i kutasy, wszyscy chodzili w takich samych, pedalskich, obcisłych kombinezonikach.

            Tyle, że tamci zamiast trzynastki, mieli na plecach wielką żółtą piętnastkę.

            - Jesteś… jesteś z Krypty?

            Blaine zdążył już narzucić skórę z powrotem na plecy i zapiąć suwak. Pokiwał głową.

            - Tak. Mój Overseer, kawał podstarzałego i zniewieściałego kutasa, wygnał mnie zamykając przede mną drzwi. Odebrał mi wszystko, co znałem i na czym mi zależało, ale jednej rzeczy nie mógł zawłaszczyć: lokalizacji jego cennego bunkra. Przyznam, że nic by mnie bardziej nie obeszło, gdyby jakimś dziwnym zrządzeniem losu, on też został wygnany ze swojego nad wyraz cenionego domu.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AS-R
Użytkownik - AS-R

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-02-27 21:39:56