Góra Życzeń

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Przybiegła do domu podekscytowana  zamiatając powietrze podskakującymi kosmykami brązowych włosów okalających twarz i spadających na kark. Zatrzasnęła drzwi rozbijając mętną ciszę pomieszczeń, przebiegła przez sień drzemiącą półmrokiem  i zakrzyknęła z uśmiechem.

- Mam tajemnicę – zakręciła się wokół kobiety w kuchni zmywającej naczynia

- Jaką tajemnicę? – spytała kobieta bez większego ożywienia

- Nie mogę powiedzieć, bo jakbym powiedziała to nie byłaby tajemnica

- No faktycznie. No to zabierz tajemnicę i idź się bawić gdzie indziej, bo tu nie miejsce. Uciekaj

Nie mogła powiedzieć, że koleżanka z podwórka zdradziła jej odwieczny sekret. Nie mogła powiedzieć, że góra za ich domem do której jest zaledwie kilka minut drogi to góra życzeń i że życzenia tam wypowiedziane zawsze się spełniają. Taka góra jest bliżej nieba, więc Bóg musi lepiej słyszeć to co się na niej wypowie niż to co się wypowiada tu na dole. Nawet, gdyby powiedziała mamie na pewno by nie uwierzyła. Teraz musiała się tylko tam dostać.

- Mamo mogę iść na tę górę za domem? – spytała znów zaglądając do kuchni tuż po jej opuszczeniu

- Nie ma mowy. Mało masz miejsca na podwórku do zabawy? Z resztą. Co za pomysł? Tam wszystko jest chaszczami zarośnięte. Jak kiedyś ludzie paśli krowy i kozy… - kobieta przerwała zorientowawszy się, że nikt jej nie słucha. Córki już nie było – Ech – westchnęła

Mała osóbka nie mogła jednak zrezygnować ze swojego pomysłu. Przecież to była góra życzeń. Tuż obok jej domu.  Jakby mogła nie skorzystać z takiej szansy. Zajrzała jeszcze raz do kuchni

- Podobno tam jest ścieżka. Może razem mogłybyśmy pójść tam na spacer?

- Nie mam czasu na spacery, a ty nigdzie się nie wybieraj. Tutaj masz dosyć miejsca do zabawy. Koniec dyskusji. Idź umyj teraz ręce i siadaj do stołu, bo zaraz obiad podaję.

Dziewczynka posłusznie wykonała polecenie matki, ale po głowie wciąż chodził jej pomysł, który przecież musiała zrealizować. Góra życzeń. Musiała, po prostu musiała dostać się tam.

Po obiedzie wyszła na zewnątrz, spojrzała na górę, spojrzała na dom. No przecież mama pewnie nawet nie zauważy, że poszła. Będzie myślała, że wyszła do sąsiadów, a ona tymczasem pobiegnie szybko na górę, wypowie życzenie i  wróci. Nawet mama nie zauważy.

Jak pomyślała tak zrobiła. Już wkrótce ubrana w dżinsy i wytartą bluzę dziarsko maszerowała w stronę góry. Potem biegła, bo przecież miała szybko obrócić, a góra wcale się nie przybliżała, tylko zupełnie jakby na złość wydawała się być coraz dalej. Szła pośród rozświergotanych drzew i raz po raz ujadających psów, czasami wysokie krzewy, domy i drzewa zasłaniały jej widok góry co budziło żywy lęk, czy góra nie zniknęła, albo czy nie przeszła na inną stronę. Przecież była zaczarowana. Potem wyłaniała się przed nią wysoka i majestatyczna. Uff. Co za ulga. Tylko ścieżki wzwyż nie mogła znaleźć. Pokonała czyjś ogródek, potem zarośla. Już była u podnóża góry. Nie mogła teraz zrezygnować. Podrapała się wśród krzewów, poparzyła pokrzywami, ale była dzielna. Postanowiła nie płakać. Szła w górę ciężko oddychając.  Śpieszyła się mimo zmęczenia. Musiała szybko wrócić do domu, a jeszcze nie dotarła na szczyt. Kiedy zaczęło zmierzchać przemknęło jej nawet przez myśl, że może lepiej zawrócić, ale wtedy nigdy nie dotarłaby na górę i jej życzenie nigdy by się nie spełniło. Przyśpieszyła jeszcze bardziej. Już było niedaleko. Nie zważając na podarte dżinsy, poranione kolana, sączące się zadrapania na dłoniach szła uparcie.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39