Historie niesamowicie zwyczajne cz. 2

Autor: Sagittarius
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

wiało jak na jakimś wygwizdowie, tak że nawet nieśmiertelni właściciele psów wcześniej niż zwykle zwinęli żagle i zapędzili swoich ulubieńców do ciepłych domów. Moje powroty do domu ze szkoły- to obszerny materiał do analiz, gdyż rzadko zdarzało mi się, aby podążał możliwie prostą i najkrótszą drogą z przybytku nauki do domu. Moje powroty ewoluowały w czasie- zmieniały się od formy prymitywnej- czyli szybkiego powrotu do domu, w kierunku form niezwykle rozbudowanych i nierzadko oryginalnych- potrafiły przemienić się nawet w całą przygody, które pamiętam po dziś dzień. Nie pamiętam już dnia, kiedy to sam miałem przygotować się do szkoły- tzn. obudzić się z rana w pustym domu, gdzie nie będzie mamy, która pokieruje całą wyprawą szkolną- pamiętam tylko, że byłem piekielnie spięty i czas jaki mi pozostał do wyjścia do szkoły przeleżałem na wpół sztywno, z dużą częstotliwością spoglądając na zegarek, abym przypadkiem się nie spóźnił. Początki były trudne- wszystko zaczęło spoczywać na mojej głowie i za wszystko musiałem brać odpowiedzialność- moje powroty do domu w tym czasie były u zarania swojej bogatej historii. Po jakimś czasie nabrałem pewnej pewności siebie, rozległe dla bardzo młodego człowieka osiedle zostało niejako okiełznane i nie jawiło się już jako dżungla pełna obcych osobników, których zamiarów nie mogłem znać. Był to czas w moim życiu niemal diametralnie odmienny od obecnego - wtedy bowiem przeceniałem ludzi uważając, że są ode mnie lepsi, mądrzejsi, sprytniejsi, mają wiedzę na mój temat, jestem dla nich przewidywalny i przezroczysty w swych zachowaniach jak bielizna pani Grażynki. Obecnie czuję nad ludźmi przewagę, bowiem wiem ile posiadają kompleksów, lęków, zahamowań i zboczeń a to częściej ja lepiej znam ich niż oni mnie- ot taka dewaluacja - od Boga do pacjenta na kozetce u psychoanalityka. Ze szkoły wolałem pójść do domu najkrótszą drogą i możliwie najszybciej znaleźć się w przytulnym i bezpiecznym domu, ale ciekawość świata nie pozwoliła mi na długo utrzymać w sobie tej dyscypliny. Moje drogi do domu stawały się coraz bardziej kręte a przez to coraz bardziej czasochłonne i narażone na nieprzewidziane zdarzenia. W okresie zimowym nie mogłem sobie odmówić wraz z kolegą, który mieszkał w bloku naprzeciwko, wskutek czego wracaliśmy razem, aby poślizgać się na wszystkich napotkanych kałużach a nierzadko załamać lód na tych głębszych. Pewnego razu mój zapał do załamywania lodu na kałużach, co było pewnym rodzajem wydalania nadmiernej energii, skończył się dla mnie przykrą nauczką, gdy wraz z kolegą namierzyliśmy, tuż obok popularnego sklepu papierniczego o słodkiej nazwie 'Plastuś', niezwykle ponętną zamrożoną kałużę- a nasze kozaki paliły się wręcz, aby niezwłocznie przystąpić do destrukcji. Lód okazał się jednak bardzo gruby, jednakże wysiłki nasze nie słabły, a wprost przeciwnie postawiliśmy sobie za punkt honoru dotrzeć do dna- a stało się to dość niespodziewanie i nie w taki sposób jak przewidywaliśmy. Kałuża okazała się jakimś dołem wykopanym obok bloku, przez co wpadliśmy po pas do zimnej wody i chcąc nie chcąc powrót do domu zakończył się w mokrych spodniach, a ja dodatkowo miałem wtedy kalesony przez co natężenie przykrego chłodu było podwójne. Moja podstawówka znajdowała się na niewielkim wzniesieniu, dzięki czemu wychodząc ze szkoły mieliśmy do dyspozycji szeroką i pełnosprawną górkę wysokości około 10m n.p.m, na której nie wypadało się poślizgać i właśnie dzięki tejże górce zaliczyłem w życiu pierwsze salto w powietrzu, gdy pewien osobnik wjechał mi pod nogi, podczas gdy ja stałem sobie spokojnie odwrócony tyłem- mój lot był krótki, ale dość efektowny, gdyż lądowałem na kciuku, który potem bolał mnie przez tydzień. W okresie letnim za to, nie mogliśmy wraz z kolegą nie odwiedzić po drodze pewnej budki, gdzie serwowano colę, frytki, lody, paluszki i inne frykasy, które były dla nas bardzo atrakcyjne (później nawet pojawił się hit sezonu- placki ziemniaczane). Swego czasu kolega mój miał gest (sam już nie

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Sagittarius
Użytkownik - Sagittarius

O sobie samym:
Ostatnio widziany: